Rockhold o możliwości rewanżu z Weidmanem: „Tym razem odprawię go na dobre”
Świeżo upieczony mistrz kategorii średniej nie ma nic przeciwko kolejnej batalii z nowojorczykiem.
Będący od niedawna czempionem dywizji średniej UFC Luke Rockhold w wywiadach wspominał, iż w pierwszej obronie pasa chętnie stanąłby naprzeciw Vitora Belforta. Kalifornijczyk chciałby zapewne w ten sposób zmazać plamę na honorze, którą niewątpliwie była porażka z Brazylijczykiem w 2013 roku.
Jednak reprezentant AKA nie widzi żadnych przeszkód, by w pierwszej kolejności ponownie zmierzyć się z Chrisem Weidmanem, któremu odebrał tytuł podczas grudniowego UFC 194. Podopieczny Matta Serry i Ray’a Longo uległ Rockholdowi w czwartej rundzie pojedynku przez TKO.
W rozmowie z FOX Sports zawodnik z Kalifornii stwierdził, że jest gotowy na każdego i wystarczająca motywacją jest dla niego fakt, iż wejdzie do oktagonu przeciwko komuś, kto chce odebrać jego dorobek. Dodał również, że nie jest zbytnio zadowolony ze swojego ostatniego występu i mimo wygranej przed czasem, mógł zaprezentować się znacznie lepiej.
100 procent, nie mam nic przeciwko (walce z Weidmanem – dop. red.). Nie potrzebuję dodatkowej motywacji. Ktoś przybywa z drugiej strony globu, albo drugiej strony kraju i chce odebrać mój dorobek, coś, na co pracowałem całe życie. To dla mnie wystarczająca motywacja. Mam wiele do udowodnienia i wychodzę tam, by pokazać pełnię moich możliwości, ale jeszcze jestem od tego daleko. Gdy wychodzę, chcę dać bezbłędny pojedynek. Nie jestem zadowolony z mojej walki z Chrisem, więc jeśli dojdzie do powtórki, wyjdę tam, dokonam egzekucji i będę w tym perfekcyjny.
Klubowy kolega Daniela Cormiera i Caina Velasqueza chciałby w kolejnym starciu z Weidmanem ostatecznie udowodnić swoją wyższość. Przyczyny niezdolności do walki na 100% w ich pierwszym pojedynku Rockhold upatrywał w zakażeniu stopy gronkowcem, którego nabawił się w trakcie obozu przygotowawczego.
Chcę sprawić, by nigdy więcej nie chciał wracać i walczyć ze mną. Dążę do tego za każdym razem, gdy walczę. Ci goście chcą ze mną walczyć, nie chcę dawać im nadziei. Nie chcę dawać im szans. Nie chcę, by nawet przez sekundę myśleli, że coś znaczą w tej walce. Fakt, że Chris tak myśli, że coś znaczył, stanowi dla mnie dodatkową motywację, by w kolejnej walce odprawić go na dobre.