Damian Grabowski: „Cro Cop? Nie, dziękuję”
Damian Grabowski opowiada o swoim romantycznym podejściu do sportu i różnicach między polskim i amerykańskim MMA.
Przygotowujący się do pierwszego występu w oktagonie UFC Damian Grabowski w rozmowie z FightExpert Magazine wypowiedział się na temat różnic między polskim i światowym MMA.
Na pewno Aśka zrobiła świetną robotę, to jest tak zwany American Dream. Pojechała tam i zrobiła coś niesamowitego. Ona jest pewna siebie i ma większe jaja niż niejeden facet. Ta pewność siebie emanuje z niej przed walką i w trakcie starcia. To jest coś niesamowitego. Wielu zawodników powinno brać z niej przykład. Ja tak robię, bo podziwiam jej podejście, mentalność, ten jej pazur. Jednak nie możemy zapominać, że ona ma trochę mniejszą konkurencję niż w naszych kategoriach męskich, a w Polsce ciągle nie mamy jeszcze takich warunków do trenowania, jak w innych krajach, czy w USA. Nie mamy takiej bazy treningowej. No może w Warszawie, czy w Poznaniu mają już dobre warunki, ale ja na przykład nie mam. W Stanach w ogóle jest trochę wyższy poziom niż w Europie i to widać nawet na przykładzie Janka Błachowicza. W Polsce był mistrzem i dominował swoich przeciwników, a w UFC jednak nie jest już tak łatwo i dwie ostanie walki przegrał.
W czasach gdy wielu zawodników, którzy znajdują się na przysłowiowym dorobku i dopiero próbują utorować sobie drogę na szczyt, wyzywa do walki legendarnych rywali, którzy lata świetności mają już dawno za sobą, ale nadal można ogrzać się w ich medialnym blasku, Polski Pitbull prezentuje zupełnie inne, bardziej romantyczne podejście. Zapytany o ewentualny bój z emerytowanym już Mirko Cro Copem Filipovicem, nie miał wątpliwości.
Dla mnie to jest takie trochę, że tak nieładnie powiem, frajerskie zachowanie. To są zawodnicy, na których myśmy się wychowali. Oni są już trochę porozbijani, często kontuzjowani. Walczą, ponieważ kochają ten sport i rywalizację. Dla mnie jednak to są legendy. Tak samo, jak nigdy nie chciałbym walczyć na przykład z Pawłem Nastulą. To jest facet, którego miałem plakaty w domu. Ja się na nim wychowałem i nie zgodziłbym się na taką walkę, bo wiem, że jestem od niego młodszy o dziesięć lat, jestem od niego silniejszy, mam pewnie lepszą kondycję. On to robi jeszcze dlatego, że to kocha. No i w Polsce są takie warunki, że musimy się bić do późnego wieku, żeby zarobić pieniądze na chleb. Wracając do walk z legendami sportu. Ja chcę toczyć boje z kimś, kto jest w moim wieku, na moim poziomie. Dla legend należy mieć szacunek za to, ile uczynili dla tego sportu. Wiadomo jednak, że jeśli będzie trzeba walczyć o pas i będzie to ktoś, kogo ja bardzo szanuję, to oczywiście będę walczył. Nie jest natomiast moim marzeniem, żeby mieć kogoś takiego w swoim rekordzie.
Grabowski przygotowuje się obecnie do swojej pierwszej walki w oktagonie największej organizacji MMA na świecie. Już 6 lutego na gali UFC 196 w Las Vegas zmierzy się z Derrickiem Lewisem.
Komentarze: 1