Biznes MMA UFCPolskie MMAUFC

Joanna Jędrzejczyk rzecznikiem prasowym UFC?

Joanna Jędrzejczyk weszła na grząski grunt bez odpowiedniego przygotowania.

Pieniądze to drażliwy temat. Wypowiadając się o nich publicznie, trzeba ważyć słowa. Bardzo starannie. Każda nieścisłość zostanie wypomniana.

Jeśli wcześniej nie poddało się dwóch legend w osobach Fedora Emelianenko i Caina Velasqueza, nie ma się w swojej kolekcji najbardziej prestiżowego pasa mistrzowskiego, wielkiej kariery za sobą i prawie 40-stki na karku, gloryfikowanie UFC, szczególnie w sprawach finansowych, to ryzykowna gra.

Przekonuje się o tym właśnie polska mistrzyni, Joanna Jędrzejczyk. Dokładnie 22 grudnia pojawiły się dwa materiały, w których Polka odnosi się do kwestii płacowych w UFC.

Ja byłam zaskoczona, że on dostał takie pieniądze, bo to jest trochę nie fair wobec innych zawodników. Sama wiem, ile ja się musiałam starać i muszę starać o to. Także jest to gdzieś trochę nie fair, ale niestety takie są prawa rynku i mediów.

– stwierdziła Jędrzejczyk w Grupie Początkującej prowadzonej przez Piotra Pędziszewskiego, odnosząc się do kwoty 80 tys. dolarów (40 tys. + 40 tys.), jaką zarobił szykowany na wielką gwiazdę UFC ledwie 19-letni Sage Northcutt, tocząc drugi pojedynek pod banderą UFC.

Tego samego dnia na portalu Sports.Yahoo.com reprezentantka Berkutu Arrachionu Olsztyn następującymi słowami skomentowała zarzuty względem niskich zarobków zawodników w UFC, jakie raz po raz płyną ze strony mediów i fanów:

Słyszę, że ludzie mówią, że Dana i Lorenzo powinni płacić zawodnikom więcej. Ale (fani) nie wiedzą, o czym mówią. Naprawdę o nas dbają. O nas wszystkich, wiesz? Oni (fani) nie wiedzą nic o tym, co się dzieje.

(…)

W UFC wszyscy zarabiamy dobre pieniądze, mężczyźni i kobiety. Jeśli dasz z siebie 100% dla UFC, otrzymasz 200% z powrotem.

Nikt o zdrowych zmysłach nie może mieć pretensji, że Polka chwali UFC i jest wdzięczna za wszystko, co organizacja dla niej uczyniła. Normalna, ludzka sprawa. Wdzięczność. Lojalność.

Być może w atmosferze, w której gigant z Las Vegas raz po raz znajduje się pod ostrzałem medialnym za niskie zarobki dla zawodników, gloryfikowanie Dany White’a i spółki ponad miarę, zbyt często i zbyt nachalnie, jest nieco dyskusyjnym wyborem, ale trudno mieć o to zastrzeżenia względem Jędrzejczyk, dla której przecież amerykański oktagon – wespół z jej umiejętnościami, rzecz jasna – stały się trampoliną do lepszego życia.

Problem pojawia się jednak w dwóch innych obszarach.

Pierwszy jest mniej istotny. Jeśli Polka ocenia, że wszyscy w UFC zarabiają dobre pieniądze, to jej komentarz względem niesprawiedliwie wysokich zarobków Sage’a Northcutta oznaczać musi, iż jej zdaniem niektórzy zarabiają zbyt dobrze. Idealistyczna wizja, nieprawdaż? Zawodnicy zarabiają dobrze lub zbyt dobrze.

To jednak, jak wspomniałem, drugorzędna kwestia, bo większość zawodników, komentatorów i fanów, w ogóle większość ludzi nadal kultywuje zakorzenianą w nich od urodzenia propagandę, jakoby równość była najważniejsza, wobec czego jeśli ktoś otrzymuje coś, np. duże pieniądze, zbyt szybko, nie przechodząc wcześniej odpowiedniej ścieżki, wtedy jest to niesprawiedliwe. Spuszczam jednak na to zasłonę milczenia, bo nie każdy musiał czytać Mikołaja Biardiejewa za młodu, nie każdy jest w stanie odróżnić sprawiedliwość od sprawiedliwości społecznej, nie każdy zdaje sobie sprawę, że rodzimy się różni, co jest naturalne i pożądane, nie każdy jest wreszcie świadom, że „wyrównywanie szans” zawsze odbywa się czyimś „kosztem”. Zostawmy to.

Znacznie większy problem pojawia się jednak, gdy Joanna Jędrzejczyk wchodzi w rolę rzecznika prasowego UFC, wygłaszając tezę, jakoby wszyscy zawodnicy w organizacji zarabiali dobre pieniądze. Aby spróbować zrozumieć, co dokładnie Polka miała na myśli, mówiąc dobre pieniądze, musimy rozważyć dwa przypadki.

W pierwszym z nich, opowiadając o dobrych pieniądzach, polskiej mistrzyni chodziło o to, że są one dobre z punktu widzenia organizacji. Nie mamy bowiem chyba wątpliwości, że Dana White i spółka jako dobre oceniają wynagrodzenia każdego zawodnika i zawodniczki w swoich szeregach? To by się zgadzało.

Jeśli natomiast Jędrzejczyk chodziło o to – i to drugi scenariusz – że są to dobre zarobki z punktu widzenia tychże zawodników i zawodniczek, w których imieniu zdecydowała się przemówić, wtedy… No, cóż, nie poczyniła odpowiednich przygotowań. Nie słyszała ani o braciach Diaz notorycznie marudzących na swoje zarobki, ani o przejawiającym te same tendencje od lat Jose Aldo, ani o Aljamainie Sterlingu, dla którego $14 tys. plus $14 tys. to nie są dobre pieniądze, ani o – że tak przyłożę z drugiej strony – Alistairze Overeemie, dla którego pół miliona dolarów to mało. Ani o Matcie Mitrione, Joshu Thomsonie, Bensonie Hendersonie i wielu, wielu innych.

Jeśli przyjmiemy opcję pierwszą za prawdziwą, czyli Jędrzejczyk kwestię dobrych pieniędzy dla wszystkich zawodników i zawodniczek oceniła z perspektywy organizacji… Nie było to potrzebne. UFC ma od tego swoich ludzi, a taka czołobitność może się wkrótce odbić naszej zawodniczce czkawką.

Jeśli z kolei Polka rzeczywiście uznała, że wszyscy jej koledzy i koleżanki w UFC oceniają swoje zarobki jako dobre, to… wyraźnie zabrakło jej rozeznania.

Tak, to oczywiście tylko kilka zdań, nie ma sprawy. Jednak, jak wspominałem, kwestie pieniędzy są bardzo delikatne i nie każdy potrafi poruszać się w tym obszarze z równą sprawnością, co, powiedzmy, Conor McGregor czy przywołany na samym początku mistrz kategorii ciężkiej Fabricio Werdum, który w swoich peanach pochwalnych na część pracodawcy odnosił się tylko i wyłącznie do swojej osoby, nie próbując nikogo przekonywać, że UFC jest krainą mlekiem i miodem płynącą dla wszystkich.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button