Analiza UNIBET: Johnson vs. Diaz, UFC on FOX 17
Analiza bukmacherska walki Michael Johnson vs. Nate Diaz, która odbędzie się na UFC on FOX 17.
Na gali UFC on FOX 17, która odbędzie się już w sobotę w Orlando, dojdzie nie tylko do boju o pas mistrzowski kategorii lekkiej pomiędzy Rafaelem dos Anjosem i Donaldem Cerrone, ale też do intrygująco zapowiadającego się pojedynku między dwoma zawodnikami, którzy mogą uczynić mocny krok w kierunku titleshota. Powracający po rocznej przerwie niepokorny stocktończyk Nate Diaz (17-10) zmierzy się z jeszcze niedawno robiącym furorę w dywizji Michaelem Johnsonem (16-9), który spróbuje wrócić na drogę zwycięstw po kontrowersyjnej porażce z Beneilem Dariushem przed kilkoma miesiącami.
Stójka
Niemal dokładnie trzy lata temu w jednym z pierwszych odcinków cyklu Sierpem przyjrzałem się umiejętnościom stójkowym młodszego z braci Diazów. W przypadku wielu innych zawodników wyciąganie analizy sprzed trzech lat nie miałoby większego sensu, ale akurat w odniesieniu do Diaza – jest uzasadnione. Stocktońscy bracia bowiem od wielu lat walczą w bardzo podobny sposób, nie wprowadzając do swojego arsenału żadnych większych nowości.
Dwie ulubione techniki Nate’a Diaza to kros oraz prawy sierpowy na odejściu. Zwracam też uwagę, w jaki sposób stocktończyk kontroluje dystans przed napierającym rywalem wyprostowaną prawą ręką.
Nate to przede wszystkim walczący z odwrotnej pozycji bokser, który lubi wywierać presję i ochoczo korzysta z długich ciosów prostych. Od dawna jego piętą achillesową było bronienie niskich kopnięć – także z uwagi charakterystycznie zadartą do środka wykroczną stopę, która bardzo utrudnia podniesienie nogi w kluczowym momencie.
W przeciwieństwie do Michaela Johnsona, Nate Diaz nie jest szczególnie mobilnym zawodnikiem, by nie użyć dosadniejszych słów na określenie jego poruszania się po oktagonie. Jest jednak niebywale odporny, chętnie przyjmując cios lub kopnięcie, aby zrewanżować się tym samym.
Menace jest stylistycznie zupełnie innym fighterem, choć – podobnie jak Diaz – walczy z odwrotnej pozycji, najczęściej korzystając ze swojego arsenału bokserskiego. Dysponuje bardzo dobrą pracą na nogach, nieustannie krąży wokół rywala, jest szybki, mobilny, piekielnie trudno zamknąć go na siatce. Lubi wywierać presję, a jego aktywności nie można nic zarzucić.
W wymianach stójkowych z Diazem Johnson powinien dysponować sporą przewagą szybkości, która może okazać się kluczowa dla losów pojedynku.
Stocktończyk nie powinien jednak stać na straconej pozycji. Oto dlaczego.
Po pierwsze – bokserska defensywa Johnsona nie jest czymś, przez co nie potrafiłby się przedrzeć. Menace wielokrotnie cierpiał na problemy z wyczuciem dystansu, a biorąc pod uwagę, że Diaz uwielbia odwoływać się do ciosów prostych i dysponował będzie przewagą zasięgu (jeszcze wzmacnianą przez jego narażoną na niskie kopnięcia, ale wydłużającą zasięg pozycję), jestem w stanie wyobrazić sobie, jak skutecznie obija głowę rywala – zwłaszcza, że przed nim czynili to słabsi boksersko zawodnicy, jak Beneil Dariush, Joe Lauzon czy Danny Castillo.
W trzeciej rundzie również walczący z odwrotnej pozycji – podobnie jak Diaz – Beneil Dariush raz po raz kąsał pojedynczymi prostymi Michaela Johnsona, szybkimi odchyleniami unikając jego odpowiedzi.
Menace lubi odpowiadać kombinacja 1-2 (w ogóle to zdecydowanie jego ulubiona technika), ale w konfrontacji z Beneilem Dariushem w trzeciej rundzie był już wyraźnie zmęczony, dając się trafiać i przestrzeliwując własnymi ciosami w kontrze.
Po drugie – reprezentant Blackzilians będzie miał po swojej stronie niskie kopnięcia, których, jak wspominałem, Diaz praktycznie nie broni, ale nie sądzę, aby odegrały one w tym starciu większą rolę. Owszem, gdy przyjrzymy się statystykom Johnsona, zobaczymy wiele (celnych) niskich kopnięć w poprzednich walkach, ale… to nie są lowkingi z prawdziwego zdarzenia. To raczej punktujące kopnięcia w stylu tych, jakimi swego czasu Nicka Diaza raził Carlos Condit.
Po trzecie – ostatnim zawodnikiem, który zdecydował się bić w stójce z Diazem, był Donald Cerrone. We wszystkich następnych pojedynkach stocktończyk musiał obawiać się obaleń, które stopowały jego ofensywne zapędy i aktywność. W konfrontacji z Johnsonem sprowadzeń Nate może spodziewać się tylko i wyłącznie w końcówkach rund, bo wtedy właśnie Johnson lub zapunktować u sędziów.
Przyjrzyjcie się uważnie lewej ręce (krosowi) Michaela Johnsona. Czy widzicie trajektorię, po jakiej wyprowadza nią ciosy? Coś takiego przywodzi na myśl walki Valmira Lazaro oraz… Juniora dos Santosa w ostatnim pojedynku ze Stipe Miocicem. Na najwyższym poziomie tego rodzaju ciosy, ni to proste, ni młotkowe, są rzadkością – Johnsona może odrobinę usprawiedliwiać zmęczenie oraz obawa przed skróceniem dystansu.
Po czwarte wreszcie – podopieczny Henriego Hoofta nie jest zawodnikiem, który czuje się szczególnie dobrze, walcząc na wstecznym. Bryluje, gdy to jego rywale zmuszani są do cofania się – jednak w starciu z charakternym Diazem nie będzie o to łatwo, co oznacza, że najprawdopodobniej walka albo będzie rozgrywała się na środku oktagonu bez większej presji ze strony żadnego z nich, albo to stocktończyk długimi ciosami i wysoką aktywnością, którą reż może się pochwalić, zmusi Johnsona do kroku w tył.
Michael Johnson nie jest zawodnikiem, który lubi walczyć w kontrze. Pod naporem przeciwnika zdarza mu się gubić. Powyżej atakuje go znacznie mniej sprawny w rzemiośle bokserskim od Nate’a Diaza Jose Lauzon.
Pomimo wymienionych wyżej elementów w ogólnym rozrachunku trudno w walce na nogach delikatnie nie faworyzować ciemnoskórego Amerykanina. Sam posiada co prawda spore luki, które Diaz może wykorzystać, ale jego szybkość oraz footwork stanowić będą poważne problemy dla statycznego i zdecydowanie nie zachwycającego pod względem szybkościowym rywala. Obowiązkowo wspomnieć też trzeba o prostych na korpus, w których lubuje się Johnson – a które na wysokiego Diaza mogą być doskonałą bronią.
Stocktończyk dysponuje jednak dobrą kondycją i zaryzykowałbym stwierdzenie, że nawet lepszą niż Johnson. Co prawda w starciu z Edsonem Barbozą Amerykanin wyglądał jak prawdziwy terminator, ale mimo wszystko traktuję ten pojedynek w kategoriach odstępstwa od reguły – kondycja i odporność Johnsona były bowiem w tej walce nieprawdopodobne, o wiele lepsze niż w jego późniejszych i wcześniejszych pojedynkach. Dość powiedzieć, że w trzeciej rundzie walki z Beneilem Dariushem wyraźnie opadł już z sił, raz po raz przyjmując pojedyncze proste, a i w drugiej odsłonie pojedynku z Joe Lauzonem szukał chwilami odpoczynku w klinczu.
Klincz, zapasy, parter
Nate Diaz powinien mieć zdecydowaną przewagę, jeśli walka trafi do parteru – bez względu na to, czy będzie na dole, czy też na górze. Jego BJJ stoi o dwie klasy wyżej.
Johnson nie będzie z pewnością szukał klinczu, bo w starciu z Diazem jest to najszybsza droga do wylądowania na plecach – Nate dysponuje bowiem solidnymi rzutami rodem z Judo, którymi przenosi walkę do parteru.
Zapaśnicze rozgrywki z Natem Diazem pod siatką mogę oznaczać solidne kłopoty. Powyżej stocktończyk rzuca jak szmacianą kukłą znacznie lepszy wrestlerem niż Michael Johnson, Gray’em Maynardem.
Jednak defensywa przed zapasami w wykonaniu stocktończyka jest co najwyżej przeciętna, by nie rzec – słaba. Z kolei ofensywne zapasy Johnsona stoją na przyzwoitym poziomie. Już w starciu z Lauzonem – a więc doskonałym grapplerem – udowodnił, że na 10-20 sekund przed końcem rundy chętnie sprowadza walkę do parteru, aby przekonać do siebie sędziów. Spodziewam się, że w konfrontacji z Diazem będzie podobnie.
Czynniki pozaoktagonowe
Jest ich wiele i mogą w tym starciu odegrać bardzo ważną rolę.
Przede wszystkim Nate Diaz prezentuje się przed pojedynkiem spektakularnie. Cytując Joe Rogana: „Jeszcze nigdy tak dobrze nie wyglądał”. Spójrzcie zresztą na zdjęcie poniżej. Dwie fotki z lewej to Diaz na ważeniu i w oktagonie przed ostatnią walką z Rafaelem dos Anjosem – dwie kolejne są już aktualne.
W tamtej walce stocktończyk wniósł na wagę 160.6 funtów, wyraźnie przekraczając limit. Był w fatalnej formie. Po walce stwierdził, że zmagał się z kontuzją, ale nie zamierzał się wycofywać. Otrzymał srogi łomot od obecnego mistrza, choć przetrwał do końcowej syreny, do końca starcia złorzecząc Brazylijczykowi.
Teraz wygląda bez porównania lepiej. To może być sygnał, że jego forma jest o wiele lepsza, a i nastawienie mentalne (do walki z dos Anjosem podchodził bez najmniejszego entuzjazmu) bardziej bojowe.
Z drugiej natomiast strony stocktończyk wraca po rocznej nieobecności, co każe postawić kilka znaków zapytania na temat ewentualnej rdzy, którą mógł się pokryć w tym czasie.
Warto na koniec podkreślić psychikę Nate’a Diaza – nie jest to zawodnik, który załamywałby się z powodu przeciwności losu i pewnikiem wydaje się, że nawet jeśli walka nie będzie układała się po jego myśli, tanio skóry nie sprzeda. Pytanie, czy zawadiackie nastawienia Diaza odbije się jakoś na występie Johnsona? Czy będzie atakował zbyt ostro, prowokowany przez rywala? Czy będzie chciał mocnym występem zmazać plamę z walki przeciwko Dariushowi?
Typ
Johnson posiada więcej narzędzi do wygranie tego starcia. Teoretycznie z każdym kolejnym przegranym pojedynkiem szansa na to, że Nate Diaz zmieni coś w swoim stylu, wzrasta, ale… mimo wszystko chyba stocktończyk nie jest już na tym etapie kariery, by nagle przemeblować swoją oktagonową grę – nie ta mentalność i mimo wszystko nie te umiejętności. Starego psa trudno nauczyć nowych sztuczek – zwłaszcza jeśli nie trenuje w Kings MMA.
Spodziewam się, że mobilność i szybkość Johnsona okażą się elementami kluczowymi, dzięki którym będzie w stanie kąsać powolnego Diaza krótkimi atakami z bocznych kątów, także na korpus. Nie będzie też pewnie stronił od dekoncentrujących rywala kopnięć oraz, raz na jakiś czas, obaleń.
Nie oznacza to jednak absolutnie, że nie widzę drogi do zwycięstwa stocktończyka. Johnson posiada luki w defensywie, a Diaz potrafi robić świetny użytek z długich ciosów prostych. Jeśli trafi kilkoma na początku i wejdzie na obroty – jak w starciu z Kowbojem czy Maynardem – pewność siebie Johnsona pryśnie jak bańka mydlana.
Jeśli Nate jakimś sposobem, najpewniej z klinczu, zdoła przenieść walkę do parteru, powinien dysponować tam dużą przewagą, od razu szukając poddania.
Pomimo tego, zdając sobie sprawę, że bracia Diaz już dawno temu zostali rozczytani, spodziewam się, że Johnson zdoła wypunktować stocktończyka. Nokautu nie biorę pod uwagę, bo odporność Nate’a jest legendarna.
Zwycięzca: Michael Johnson przez decyzję
Kursy bukmacherskie
Przyjrzyjmy się najważniejszym kursom bukmacherski na tę walkę. Przy każdym moja ocena (w formie graficznego kciuka) atrakcyjności danego kursu.
Zwycięstwo Michaela Johnsona – 1.20
Zwycięstwo Nate’a Diaza – 4.25
Walka potrwa pełne trzy rundy – 1.87
Michael Johnson przez decyzję – 2.25
Nate Diaz przez decyzję – 9.00
Wszystkie powyższe zakłady oraz wiele innych dostępne na stronie naszego partnera UNIBET.
*****
Zaprezentowana powyżej opinia przedstawia wyłącznie subiektywne odczucia autora na temat analizowanego pojedynku. W sporcie tak złożonym jak MMA na wynik walki wpływa ogromna liczba czynników, których często nie da się przewidzieć.
Komentarze: 3