Demian Maia zdradza sekrety swoich parterowych umiejętności
Wirtuoz brazylijskiego jiu-jitsu ujawnił, iż kluczem do sukcesu w BJJ jest trening z nastawieniem na zastosowanie techniki w realnym, ulicznym starciu.
Uchodzący za jednego z największych ekspertów od walki na ziemi Demian Maia (21-6) już w tą sobotę, podczas gali UFC 194, wejdzie do oktagonu, by zmierzyć się z innym magiem parteru, pochodzącym z mroźnej Islandii Gunnarem Nelsonem (14-1-1).
Zanim rozpoczął karierę w MMA, Brazylijczyk przez długi czas święcił tryumfy w różnego rodzaju turniejach grapplingowych. W świat mieszanych sztuk walki wkroczył stosunkowo późno i wielu ekspertów jest przekonanych, iż gdyby zajął się tą dyscypliną wcześniej, to mógłby znacznie więcej osiągnąć. Mimo to na swoim koncie posiada pojedynek o pas mistrzowski oraz grono fanów dopasowanej do MMA gry parterowej.
W rozmowie ze stacją FOX Sports podczas środowego Ultimate Media Day Maia wyjawił, iż tajemnicą jego sukcesu jest nastawienie, z jakim trenował. Już jako mały chłopak zamierzał bowiem wykorzystać nabyte umiejętności w realnej walce, podczas turniejów Vale Tudo lub MMA. Zanim jednak rozpoczął treningi BJJ, miał styczność z wieloma innymi sztukami walki.
Wiesz, zajmuje się sztukami walki od czwartego roku życia. Trenowałem judo, potem miałem chwilę przerwy. Później, kiedy miałem dwanaście lat, trenowałem kung-fu i karate. Miałem kumpla, który trenował taekwondoo i trochę ćwiczyliśmy wspólnie. Kiedy zobaczyłem wideo z pierwszych UFC, postanowiłem trenować jiu-jitsu, przede wszystkim dlatego, że jest skuteczne. Od zawsze lubiłem uczyć się efektywnych stylów. Oprócz tego, BJJ stanowiło element brazylijskiej kultury i jest to dla mnie ważne, ponieważ jestem Brazylijczykiem. Było całkiem odmienne od tradycyjnych sztuk walki i przez to bardzo dla mnie interesujące.
Współcześnie, w dobie olbrzymiej popularności BJJ na świecie, można zaobserwować, iż wiele klubów odchodzi od fundamentów tego stylu, gdzie kładziono nacisk na wykorzystanie technik w prawdziwych pojedynkach. Zamiast tego, jiu-jitsu jest dopasowywane do ograniczonych względem realnych starć, a zatem nierealistycznych, formuł obowiązujących na turniejach grapplingowych.
Jednak styl Mai od zawsze nastawiony był na konfrontację z rzeczywistością. Pomimo licznych zwycięstw podczas prestiżowych imprez grapplerskich, Brazylijczyk cały czas dążył do osiągnięcia swojego celu, czyli przejścia do MMA i kariery w UFC.
Później miałem moją karierę w jiu-jitsu, którą mile wspominam. Ale to była droga, by rozwinąć moje umiejętności do pojedynków w Vale Tudo. Sportowe jiu-jitsu było jedynie pewnym etapem na drodze do celu, jakim była walka w Vale Tudo, MMA lub UFC. Swoje umiejętności rozwinąłem głównie dzięki skuteczności formuł no-gi. To dlatego od zawsze tak bardzo lubiłem ADCC.
Nawet zanim przeszedł do MMA, Maia przygotowywał się do turniejów grapplingowych pisząc w głowie realistyczne scenariusze pojedynków z wykorzystaniem ciosów.
Kiedy pracowałem nad gardą i walką z pleców, zawsze myślałem o ciosach. Zawsze używałem wejść w nogi, w tym obalenia za jedną nogę. Nigdy nie robiłem zbyt wielu rzutów z judo. Zawsze szukałem zastosowania technik w Vale Tudo.
Brazylijczyk wspomina, iż po przejściu do MMA najtrudniej było mu przyzwyczaić się do przyjmowania ciosów. Jak sam powiedział:
Nikt nie lubi być bity, prawda?
Mimo początkowych trudności i awersji do walki w stójce Maia zrozumiał, iż najlepszą taktyką dla zawodników wywodzących się z BJJ nie jest oddalanie się od przeciwnika, lecz skracanie dystansu.
Nikt nie lubi zbierać ciosów, ale jednocześnie, jeśli wywodzisz się z jiu-jitsu, nie możesz znajdować się zbyt daleko. Musisz skracać dystans. Jak w mojej walce z Andersonem Silvą (o pas kategorii średniej – dop. red.). Kiedy starałem się być daleko, to zbierałem ciosy. Ale kiedy w końcu powiedziałem „Ok, uderz mnie” i zacząłem przeć do przodu z otwartymi oczami, on zaczął się cofać i nie rzucał zbyt wielu ciosów, ponieważ czuł, że walczę inaczej.
Według pochodzącego z Sao Paulo zawodnika, kiedy fighter już uświadomi sobie, że przyjmowanie ciosów jest nieuniknione, może bardziej selektywnie podejść do wymiany uderzeń, wystawiając na szwank te odporniejsze części ciała i jednocześnie chroniąc inne.
Myślę, że jeśli sparujesz i sparujesz… W końcu uświadamiasz sobie, że niektóre ciosy nawet jeśli są silne, to nie muszą boleć, jeśli trafią cię na przykład w czoło. Jeśli wystawisz czoło to zauważysz, że ciosy w to miejsce nie bolą zbyt mocno.
Brazylijski wirtuoz parteru zdradził również, jak duże znaczenie w przypadku fighterów wywodzących się z jiu-jitsu ma odpowiednia postawa.
Myślę, że postawa zawodnika jiu-jitsu powinna być trochę opuszczona, pochylona. Mam przyjaciela, który jest instruktorem jogi i on powiedział: „Jesteś z jiu-jitsu, więc musisz być przyklejony do ziemi”. Kiedy jesteś zawodnikiem jiu-jitsu, musisz skupić się na ziemi. Nie latasz naokoło, rzucając kopnięcia, jak mogą robić np. zawodnicy Muay Thai. By dobrze wykorzystywać jiu-jitsu, musisz mieć stabilny środek ciężkości, być przytwierdzonym do ziemi, pochylić trochę swoje ciało do przodu i nie cofać się. Oczywiście, czasem trzeba tak robić i to normalne, ale to naraża Cię na większe niebezpieczeństwo.
38-letniego Brazylijczyka czeka poważne wyzwanie w postaci starcia z młodym, głodnym sukcesu Gunnarem Nelsonem. Czy starcie rozstrzygnie się w ulubionej płaszczyźnie obu zawodników, czyli parterze? Czy może zgodnie z powiedzeniem: „Jeśli walczą dwaj grapplerzy, to walka rozstrzyga się w stójce”, pojedynek zwycięży ten z nich, który zaprezentuje lepsze przygotowanie w płaszczyźnie uderzanej?