Dana White: „Ciężko było patrzeć jak Ronda traci tytuł”
Szef najpotężniejszej organizacji MMA wyjaśnił, dlaczego oglądanie jak dotychczasowa mistrzyni traci pas stanowiło dla niego trudne przeżycie.
Przegrana, której doświadczyła jedna z ikon kobiecego sportu, Ronda Rousey, podczas listopadowej walki z Holly Holm na UFC 193, była ogromnym ciosem nie tylko dla jej fanów, lecz również dla szefostwa organizacji, które wpompowało niebagatelne sumy pieniędzy w promocję amerykańskiej mistrzyni judo na gwiazdę MMA.
Szef federacji, Dana White, przyznał jednak, iż klęską Rowdy dotknęła go nie tylko z powodu pokrzyżowania planów marketingowo-biznesowych UFC, lecz przede wszystkim z racji przyjacielskich relacji, jakie łączą go z Amerykanką. Jego odczucia stanowiły jedną z kwestii poruszonych w ostatnim wywiadzie przeprowadzonym przez TSN’s Off The Record.
W historii sportu były dwie osoby, z którymi byłem bardzo blisko. Jedną z nich był Chuck Liddell, drugą jest Ronda Rousey. Jest jednym z moich bardzo dobrych przyjaciół, więc oglądanie jak przegrywa w taki sposób było trudne.
White stwierdził również, iż wynik pojedynku udowodnił, że zestawienie poległej mistrzyni z klubową koleżanką Jona Jonesa wcale nie było mismatchem.
Ona jest (Rousey) bardzo utalentowana i agresywna. Została taką gwiazdą dlatego, że jest typem fightera „z kimkolwiek, gdziekolwiek, kiedykolwiek”. Doprowadziłem do walki z Holly Holm i wszyscy krytykowali mój pomysł. Zrobiłem walkę z Holm dlatego, że jest jedną z najbardziej utytułowanych zawodniczek w kobiecym boksie, światowej klasy kickbokserką z tytułami mistrzyni świata, niepokonaną w MMA i w dodatku miała przewagę wzrostu i zasięgu. To starcie było właściwą decyzją. W tamtym czasie Holly była najlepszą zawodniczką, która nie mierzyła się wcześniej z Rondą.
Szef wszystkich szefów jest zdania, że na dyspozycję Amerykanki miało wpływ wiele czynników związanych z życiem osobistym i jej relacjami z najbliższymi, na której to płaszczyźnie wiele rzeczy się nie układało. Wystarczy wspomnieć konflikt pomiędzy matką Rondy, a jej trenerem, Edmondem Tarverdyanem lub burzliwe chwile z ukochanym, Travisem Browne.
Rozmawiałem z nią prawie każdego dnia po walce. Kiedy parę dni temu siadła ze mną i Lorenzo (Fertittą), powiedziała: „Byłam wyczerpana wychodząc do tej walki. Mentalnie, fizycznie i emocjonalnie.” Miała na głowie mnóstwo spraw związanych ze swoją rodziną i najbliższymi.
Póki co nie wiadomo, kiedy będziemy mogli ponownie oglądać Rousey w oktagonie. Natomiast pewnym jest, iż dostanie ona natychmiastowy rewanż z obecną mistrzynią, Holly Holm.
Komentarze: 1