Held: „Chciałbym zawalczyć z Chandlerem”
Marcin Held doszedł już do siebie po walce z Willem Brooksem i jest gotowy do powrotu.
Marcin Held nie zaliczy swojej ostatniej walki do udanych. Na gali Bellator 145 Polak stanął przed szansą wydarcia pasa mistrzowskiego kategorii lekkiej z rąk Willa Brooksa, ale pomimo tego, że w pierwszej rundzie pogruchotał Amerykaninowi kolana, ten nie odklepał. W rezultacie tyszanin przegrał po 5-rundowym starciu.
Na treningi już wróciłem od zeszłego poniedziałku. Już trenuję normalnie. Po walce czuję się bardzo dobrze, nie mam żadnych kontuzji. Nawet lepiej niż zazwyczaj, bo zazwyczaj gdzieś tam palec bolał czy kolano stłuczone albo łokieć, coś zawsze bolało. A teraz tak naprawdę byłem tylko na twarzy trochę poobijany. Poza tym czułem się bardzo dobrze.
– stwierdził Held w rozmowie z Mateuszem Borkiem w programie Puncher.
Reprezentant Ankosu MMA, dla którego porażka z Brooksem była pierwszą od marca 2013 roku, już teraz gotowy jest do powrotu do okrągłej klatki Bellatora – i ponownie jako idealnego kandydata wskazuje zawodnika, który jako pierwszy zadał mu porażkę w amerykańskiej organizacji.
Czekam na walkę, którą mi da Bellator. Na pewno nie będzie to walka o pas. Będzie to jakaś dodatkowa walka. Mam swoich faworytów, zawodników, z którymi chciałbym zawalczyć. Bardzo chciałbym zawalczyć z (Michaelem) Chandlerem, fajnie, jakby mi dali tę walkę.
Jeśli mógłbym, to jeszcze raz zawalczyłbym z Brooksem, jeszcze raz bym spróbował, ale wiem, że kolejka po pas się stworzyła dość duża. Muszę stoczyć parę walk, aby dostać tę o pas, ale do tego czasu zobaczymy, co jeszcze się wydarzy. Mam jeszcze niecały rok kontraktu z Bellatorem, więc zobaczymy, jak to będzie później wyglądało.
23-latek, który dla Bellatora stoczył już trzynaście walk, wygrywając dziesięć z nich, uważa, że nie jest jeszcze na etapie sprzedawania biletów swojemu pracodawcy. Winą za taki stan rzeczy Held po części obarcza też nietrafioną, jego zdaniem, politykę marketingową swojego pracodawcy.
Bellator nie robi gal w tym rejonie (Chicago) i nie robi też promocji wśród Polonii, co wydaje mi się złym posunięciem, bo tak naprawdę ta Polonia w Stanach jest bardzo duża i oni lubią wspierać polskich zawodników.
Bardzo chciałbym zawalczyć na takiej gali, gdzie byłoby więcej Polaków. I mam nadzieję, że kiedyś albo Bellator, albo inna organizacja coś takiego zrobi.
Tyszanin wyjawił, że do końca kontraktu pozostało mu 9-10 miesięcy i kilka walk. W tym momencie nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy zdecyduje się przedłużyć umowę.
Zobaczymy. Jako, że nie wygrałem tej walki, kontrakt został taki, jaki jest. Gdybym wygrał, o półtora roku byłby dłuższy, więc musiałbym zostać jeszcze dłużej.
Finanse zostają takie same. Jest spadek w przyszłych negocjacjach. Jak kontrakt mi się skończy, to z pozycji mistrza mógłbym dużo większe pieniądze wynegocjować, ale musiałbym czekać te półtora roku dłużej. I utrzymać pas przez półtora roku.
I dlatego chciałbym te mocne walki, z mocnymi przeciwnikami, żeby tę swoją pozycję wzmocnić do tych negocjacji.