Trzech wspaniałych po KSW 33
Kilka pierwszych walk gali KSW 33 nie porwało, ale od połowy wydarzenia oglądaliśmy już doskonałe widowisko.
Po czterech pierwszych, toczonych w nieśpiesznym tempie walkach panie, Katarzyna Lubońska i Ariane Lipski, dały sygnał do startu, rozpoczynając mocną drugą połowę karty krakowskiej gali KSW 33.
Oto trójka największych bohaterów sobotniego wydarzenia.
#3 – Karol Bedorf (13-2)
Pokonał: Michała Kitę (16-8) przez KO (kopnięcie na głowę), R2, 2:46
Karol Bedorf był bardzo wyraźnym faworytem bukmacherskim w starciu z Michałem Kitą, choć debiutujący w KSW Masakra w zgodnej opinii wielu fanów uchodził za największe zagrożenie dla mistrza.
I faktycznie, pojedynek nie był dla reprezentanta Ankosu MMA łatwy. Pretendent nieustannie wywierał presję, dobrze zamykając rywala pod siatką, gdzie raził go krótkimi seriami ciosów. Pomimo tego jednak, że Bedorf znajdował się w permanentnej defensywie, przyjmując sporo ciosów, często odpowiadał mocnymi kopnięciami na nogi i szczególnie na korpus, z których wiele doszło celu.
Przyjęta przez Coco taktyka przyniosła owoce w drugiej rundzie, gdy Kita, spodziewając się kolejnego kopnięcia na korpus, obniżył ręce, torując tym samym mistrzowi drogę do potężnego kopnięcia na głowę, które rozstrzygnęło o losach pojedynku.
https://twitter.com/GrabakaHitman/status/670732456761364480
Tym samym Bedorf pozostaje niepokonany od prawie pięciu lat, notując siódme z rzędu zwycięstwo – bez wątpienia najcenniejsze i najefektowniejsze zarazem.
Kto następny dla Karola Bedorfa?
Kategoria ciężka nie liczy wielu zawodników w KSW i trudno wskazać fightera, który na ten moment zasługiwałby na walkę o pas mistrzowski – zdecydowanie bowiem nie jestem fanem tego, aby mistrzowie walczyli, nie kładąc na szali swojego tytułu.
Oli Thompson wygrał dopiero jedną walkę i to przez dyskwalifikację. Peter Graham rozbił Mariusza Pudzianowskiego, ale podobnie jak Thompson, przegrał już wcześniej z Bedorfem. Michał Włodarek jest po porażce, Jędrzej Maćkowiak wygrał tylko jedno starcie, poza tym trenuje także w Ankosie. Jest jeszcze niby James McSweeney, ale… może zestawić Grahama z Thompsonem w eliminatorze?
Karol Bedorf vs zwycięzca Peter Graham / Oli Thompson
#2 – Mamed Khalidov (31-4-2)
Pokonał: Michała Materlę (22-5) przez KO (kros i uderzenia), R1, 0:31
Wyczekiwana od wielu lat walka pomiędzy Michałem Materlą a Mamedem Khalidovem skończyła się, zanim tak naprawdę się na dobre rozpoczęła.
Mistrz pierwszym ciosem dobrze skontrował atak frontalnym kopnięciem w wykonaniu pretendenta, ale były to dobre złego początki. Khalidov bowiem już w drugiej akcji całkowicie rozmontował atakującego z ułańską fantazją Materlę, trafiając go swoim firmowym krosem, po którym mistrz wdał się w rybi taniec, próbując utrzymać równowagę.
Było już jednak za późno, bo reprezentant Berkutu Arrachionu rzucił się na niego niczym wygłodniały tygrys, powalając go na deski kolanem i krótkim sierpem, by następnie ciosami z góry dopełnić dzieła zniszczenia.
Po bardzo krótkiej, ale nafaszerowana potężnym ładunkiem emocjonalnym walce Khalidov nie pozostawił najmniejszych wątpliwości, kto jest lepszy. Umiłowanie do ciosów prostych, szybkość, zwierzęca dynamika, a także instynkt finishera Mameda Khalidova w ciągu tych kilkunastu sekund jaśniały z ogromnym blaskiem, a on sam stał się niezaprzeczalnym numerem jeden kategorii średniej w Polsce, notując najcenniejsze zwycięstwo w karierze od wielu lat.
Kto następny dla Mameda Khalidova?
Wybór może być tylko jeden – Aziz Karaoglu. Niemiecki Turek wygrał trzy walki z rzędu w KSW, wszystkie trzy przez nokaut w pierwszej rundzie.
Mamed Khalidov vs. Aziz Karaoglu
#1 – Artur Sowiński (16-7, 2NC)
Pokonał: Klebera Koike Erbsta (18-4-1) przez jednogłośną decyzję
Powracający po prawie rocznej przerwie Artur Sowiński nie był faworytem w starciu z rozpędzonym passą aż czternastu zwycięstw z rzędu Kleberem Koike Erbstem, który wcześniej na polskiej ziemi koncertowo rozprawił się z Anzorem Azhievem.
Polak jednak nie robił sobie nic z kursów bukmacherskich faworyzujących japońskiego Brazylijczyka, od samego początku walki dyktując warunki w klatce. Kornik doskonale pracował w stójce, metodycznie, z niesłychaną precyzją obijając z każdą minutą coraz bardziej desperacko poszukującego obalenia Erbsta. Nasz zawodnik prezentował niebywałą pewność siebie w każdej akcji, będąc jakby zaprogramowanym na zwycięstwo.
Dwukrotnie co prawda znalazł się w trudnej pozycji, najpierw broniąc się przed duszeniem brabo, potem przed balachą, ale z obu wyszedł obronną ręką. Dodatkowo przy wspomnianym duszeniu reprezentant Silesian Cage Club rozpalił całą publiczność, ostentacyjnie pokazując gestem dłoni, że wszystko jest w porządku i klepać nie zamierza.
Poza doskonałym sportowym występem Sowiński wyróżnił się też kapitalnym podejściem do fanów i dziennikarzy, w którym naturalna pewność siebie mieszała się z niesłychaną serdecznością oraz skromnością. W takiej formie i z takim podejściem Kornik może nie tylko na długo zatrzymać historyczny pierwszy pas mistrzowski kategorii piórkowej KSW, ale też stać się ulubieńcem nadwiślańskich fanów MMA.
Kto następny dla Artura Sowińskiego?
Wybór jest niewielki, by nie rzec – żaden. KSW może spróbować ściągnąć kogoś z zewnątrz, aby zmierzył się z Kornikiem, ale mimo wszystko – i mimo dwóch nieprzyjemnie wspominanych przez wszystkich fanów poprzednich potyczek – uważam, że pora na Anzora Azhieva, który dominacją nad Vaso Bakocevicem potwierdził swoje mistrzowskie aspiracje.
Artur Sowiński vs. Anzor Azhiev
Wyróżnienia
Aziz Karaoglu – za ciężkie ręce, mordercze instynkty oraz ciosy na korpus
Ariane Lipski – za cierpliwość i metodyczność
Anzor Azhiev – za gameplan, łokcie oraz poddanie