Robbie Lawler: „Sześć lat nie sparowałem”
Mistrz kategorii półśredniej, Robbie Lawler, opowiada o swoich metodach treningowych.
Podczas gdy Jose Aldo uwielbia ostre sparingi, przekonując, że ochraniacze są dla słabych, a Daniel Cormier trzy razy w tygodniu bije się – nie sparuje, ale właśnie leje się do upadłego – z Cainem Velasquezem w American Kickboxing Academy, a więc klubu, którego metodologie treningowe zdaniem Dany White’a sięgają epoki kamienia łupanego, otóż, w tych czasach mistrz kategorii półśredniej reprezentujący American Top Team, Robbie Lawler w programie The Fighter and The Kid opowiedział o zupełnie innym podejściu.
Potrzebujesz tego (mocnych sparingów) do pewnego stopnia, bo nie chcesz, aby ktoś podążał drogą tego sportu, wyszedł do walki i nagle zorientował się, że nie lubi być trafiany albo w ogóle nie sprawia mu to radości. Jeśli od razu spróbujesz wejść na ostro, możesz od razu zdecydować, czy to coś dla ciebie.
Zrobiłem sobie 6-letnią przerwę od sparingów, ale wtedy wiedziałem już, jak walczyć. Postanowiłem po prostu oglądać gości. Analizować i nauczyć się mentalnie, jak pozostać w formie – i działało to całkiem nieźle przez jakiś czas. Było to w czasach Strikeforce, a nawet wcześniej, gdy byłem w Elite XC i ICON. W ogóle nie sparowałem. Gdy byłem w PRIDE, dostałem i miałem potem zawroty głowy, więc pomyślałem, że nie muszę sparować przez jakiś czas.
Ruthless wyjaśnił, że ostre sparingi nie mają sensu, bowiem w ten sposób zawodnicy tracą potencjał, jaki mógłby zostać wykorzystany w klatce – a dodatkowo narażają się na kontuzje.
Podobną opinie wyraził niedawno klubowy kolega Lawlera z ATT, Dustin Poirier, który zapewniał, że w końcu nauczył się trenować i sparować mądrze – a nie najciężej, jak się da.
Robbie Lawler obecnie dochodzi do zdrowia po kontuzji kciuka, która odnowiła mu się w ostatnim starciu z Rorym MacDonaldem na UFC 189. Już 2 stycznia na gali UFC 195 będzie po raz drugi bronił pasa mistrzowskiego, a odebrać mu go spróbuje Carlos Condit.