Brendan Schaub skończył z walkami
Brendan Schaub, który od dawna realizuje się na innym polu, zdecydował się zakończyć karierę.
Od dłuższego czasu robiący karierę w branży medialnej oraz podcastowej Brendan Schaub, który ostatni raz w oktagonie widziany był w grudniu 2014 roku, przegrywając z Travisem Brownem, nie palił się do powrotu do klatki. Przebąkiwał co prawda, że może przejdzie do kategorii półciężkiej, że nie odmówiłby walki z Fedorem Emelianenko, że chciałby dać jeszcze jeden pożegnalny pojedynek, ale nic nie zapowiadało jego powrotu.
W podcaście Joe Rogana Schaub ogłosił, że na dzień dzisiejszy mówi: „pas”.
Czy chcę więcej? Oczywiście, kurwa! Tyle, że to nie ma sensu. Już siebie tam nie widzę, nie widzę siebie noszącego jebanego Reeboka podczas wejścia do oktagonu. Nie widzę siebie w stylu: „Wiesz co? Spoko, kolego. Tak, właśnie tyle jestem warty. Jestem warty 10 kawałków dla was. Zrobię to.” Mam inne możliwości.
Amerykanin, który niedawno przekonywał, że zanim Reebok dołączył do UFC, zarabiał na sponsorach ponad milion dolarów na walkę, zapewnia, że nie ma żadnego konfliktu ze sternikiem organizacji, Daną Whitem.
Ludzie myślą, że jestem nienawistnikiem UFC albo coś w tym stylu. Jestem ich dłużnikiem. Zawszę będę dłużnikiem UFC. Ludzie myślą, że mam problem z Daną Whitem. Zdecydowanie nie mam. Gdyby Dana miał kłopoty, wysłał mi sms-a teraz i powiedział: „Hej, Schaub, chciałbym abyś przestał pieprzyć o Reeboku albo będę potrzebował pomocy”, masz to jak w banku, człowieku. Nie ma sprawy. Zrobione.
Zawsze będę wspierał UFC. Cokolwiek potrzebują. Ale teraz muszę dać krok w innym kierunku i skupić się na tej szalonej karierze podcastowej.
Świetnie odnajdujący się teraz w branży medialnej zawodnik nie pali za sobą mostów.
Nadal zawsze będę oglądał każdą walkę. Kto wie, co wydarzy się w przyszłości, ale teraz – nie ma opcji. Mogą zaoferować mi kogokolwiek i nie ma opcji. Nie ma możliwości, abym wstrzymał wszystko inne i powiedział, pozwólcie mi wziąć tę walkę.