Stephen Thompson celuje w byłego mistrza Strikeforce
Tarec Saffiedine na celowniku niezwykle groźnego Stephena Thompsona.
Stephen Thompson (11-1) po swoim ostatnim, efektownym zwycięstwie nad Jake’m Ellenbergerem (30-10) miał zmierzyć się z Tarekiem Saffiedine (15-4). Do starcia jednak nie doszło, ponieważ 32-letni Amerykanin nabawił się urazu kolana. Na łamach MMAJunkie Radio zawodnik trenujący na co dzień z niepokonanym Chrisem Weidmanem (13-0) postanowił podzielić się swoimi planami odnośnie najbliższej przyszłości.
Nadal chcę walczyć z Saffiedinem, moim głównym celem jest jednak powrót do formy. Nie jestem teraz w miejscu, w którym chciałbym być. Chcę być w czubie dywizji i mieć zapięty pas mistrzowski wokół swojej talii, ale dostanę się tam prędzej czy później.
Thompson obecnie rehabilituje kolano i ma w planach pomoc Weidmanowi w przygotowaniu się na Luke’a Rockholda (14-2), naprzeciw którego stanie 12 grudnia na kapitalnie zapowiadającej się gali UFC 194.
Ja dosłownie przechodzę przez obóz przygotowawczy, trenując na co dzień z Chrisem, ponieważ on jest potworem. Nie tylko jest świetnym zawodnikiem, jest także dobrym kumplem. Inni zawodnicy często nie robią treningów pod siłę czy kondycję, jednak nie ten koleś – on wykonuje naprawdę kawał dobrej roboty, cały czas jest skupiony na swoich celach, które konsekwentnie realizuje. Nauczyłem się od niego wielu rzeczy.
Thompson postanowił także pochwalić obecnego mistrza kategorii półśredniej UFC, Robbiego Lawlera (26-10), twierdząc, że sam aspiruje właśnie do tego poziomu.
Robbie Lawler, co za bestia! Zawsze wyobrażam sobie starcie z nim. To nie ma znaczenia, czy Lawler, czy Weidman – chcę być na tym samym poziomie. Dokładnie to samo myślałem, trenując z Georgesem St-Pierrem. Tak było, zanim jeszcze zacząłem trenować MMA – zawsze chciałem być najlepszy.
Stephen Thompson będzie gotowy do walki już w styczniu przyszłego roku.