Biznes MMA UFCUFC

Conor McGregor: „Jestem władcą liczb”

Conor McGregor i pieniądze – rzecz o tym, jak zirytować i zachwycić jednocześnie.

Ostatnimi czasy jeden z największych gwiazdorów światowego MMA – jeśli obecnie nie największy – Conor McGregor odrobinę zmodyfikował swój przekaz medialny. Zachwalający kiedyś przede wszystkim swoje umiejętności – dezawuując przy okazji umiejętności innych – Irlandczyk, dziś mówi przede wszystkim o pieniądzach.

Nie inaczej było w audycji The MMA Hour, w której wystąpił Notorious.

W gruncie rzeczy rozpaliłem tamtą konferencję prasową (Go Big – dop. red.). Przyleciałem z powrotem do Dublina z moim słodkim, słodkim pasem i milionami dolarów, a teraz chcę swój następny dziewięciocyfrowy kontrakt, który jest w drodze. Wszyscy tam dowiedzieli się, szefowie dowiedzieli się, co przynoszę i poznali moją wartość.

McGregor tradycyjnie postanowił wbić delikatną szpilkę we wszystkich swoich poprzednich rywali, źródeł ich sukcesów upatrując w tym, że dostąpili możliwości skonfrontowania się z nim w przeszłości.

Nawet walki, które są łączone z moim nazwiskiem, otrzymują status walk wieczoru. Żaden inny fighter tego nie ma. Gdy zawodnicy przegrywają z kimś, przestają być magnesem. Ale kiedy przegrywają ze mną, stają się magnesem.

Moje nazwisko oznacza liczby. Jeśli masz związek z moim nazwiskiem, bez względu na wynik, będziesz w walce wieczoru, bo powoduje to moje nazwisko. Ustawia cię w blasku fleszów. Daje ci ten status. Jestem tego w pełni świadomy. Są gale, za które też powinienem dostać swoją działkę. Powinienem zostać wynagrodzony za te gale. Więc po prostu poszedłem i wyraziłem to. Powiedziałem to też na zapleczu.

Liczby rządzą, wszystkie te pasy i inne gówna nic nie znaczą. Każdy dostał pas, Jose dostał pas, one nic nie znaczą, tym sportem rządzą liczby. Jestem władcą liczb.

Irlandczyk, który 12 grudnia na UFC 194 zmierzy się z Jose Aldo, opowiedział też szczegółowo, dlaczego, jak przekonuje, wkrótce podpisze najbardziej intratny kontrakt z UFC w historii dziejów MMA.

Jestem najlepiej opłacany. Porównajmy kontrakty. Bo kontrakt, o którym teraz mówię, ma dziewięć cyfr, dziewięć cyfr. Nikt w tym biznesie nie rozmawiał o dziewięciu cyfrach. To ponad 100 milionów dolarów. To mój kontrakt, więc oto, gdzie jestem i zrobiłem to w sposób, w jaki to zrobiłem. Albo wyciągniesz z tego wnioski, albo nie.

Gdy przynosisz 60 milionów dolarów przychodu, walcząc w walce wieczoru, z której gość wycofał się dwa tygodnie wcześniej, myślisz, że ktokolwiek inny może to zrobić? W tej następnej szacujemy, że będzie 10 milionów dolarów za samą bramkę. Ta karta przyniesie 90-100 milionów dolarów. Więc, cholera jasna, dostanę to. Przyszedłem do nich z faktami, numerami, nie krążyłem obok. Spojrzałem im w oczy z żelaznymi faktami. Kiedy ktoś idzie do ciebie z oczywistymi faktami, jest tylko jedna rzecz, którą możesz uczynić – uszanować to. Musisz uszanować dobry biznes.

Jestem przekonany, że dopniemy umowę i będzie ona oznaczona dziewięcioma cyframi, i słusznie.

McGregor przekonuje jednak, że nie dał się zwariować i doskonale pamięta o swoich korzeniach.

Tam, skąd pochodzę, gdy ludzie dokonują tego i osiągają sukces, w głowie mają tylko jedną rzecz. Rodzinę.

Gdy wróciłem do domu z Las Vegas, rozpieściłem moją rodzinę. Wziąłem każdy rachunek od mojej rodziny. Spłaciłem hipotekę matki. Każdemu dałem nowiutki samochód.

Gdy wróciłem, zaprosiłem ich do swojego domu i usiedliśmy przy obiedzie. Rozmawialiśmy o tych wszystkich rzeczach i wziąłem od nich każdy rachunek, każdy. Moja cała rodzina skończyła z pracą w młodym wieku.

To są rzeczy, które motywują mnie do parcia do przodu. Dlatego to robię, dlatego przeszedłem przez wszystkie przeszkody i parłem, parłem do przodu, podbijając przeciwności – jak czynią mistrzowie.

Tak samo z Johnem (Kavanaghiem). John był blisko od dawna i bardzo mi pomógł i nigdy przenigdy nie przestanę być wdzięczny za jego pomoc. Więc wróciłem do domu i Johnowi również pomogłem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button