Mousasi zarzuca oszustwo Machidzie: „Lśnił jak cholera”
Przygotowujący się do boju z Uriahem Hallem Gegard Mousasi rzuca mocne oskarżenia w kierunku Lyoto Machidy.
Gegard Mousasi, który za kilka godzin może zaliczyć trzecie z rzędu zwycięstwo w UFC, mierząc się na UFC Fight Night 75 z Uriahem Hallem, w rozmowie z MMAFighting.com opowiedział o taktyce, jaką zamierza zastosować.
Będę gościem, który będzie szedł do przodu, to nie będzie jego noc. Będzie musiał radzić sobie z walką na wstecznym, radzić ze mną wywierającym presję. Będzie walczył z jednym z najlepszych Mousasich, więc będzie miał ciężko.
Znajdujący się obecnie na fali dwóch zwycięstw Dreamcatcher jest przekonany, że zwycięstwo mocno zbliżyć do w rejony walki o pas mistrzowski.
Jeśli wygram tę walkę, prawdopodobnie dadzą mi gościa, który jest pretendentem albo z czołowej piątku, czołowej dziesiątki. Na pewno mocno mnie to zbliży (do titleshota – dop. red.)
Ormiański Holender nie miałby nic przeciwko, aby zmierzyć się w rewanżu z Lyoto Machidą, który niedawno zafundował mu porażkę, ale ma jeden warunek.
Walka w Stanach Zjednoczonych byłaby zupełnie inna niż walka z nim w Brazylii. To byłaby wielka różnica. Po pierwsze, uważam, że nowa polityka antydopingowa jest dobra. Był śliski w tamtej walce, myślę, że nasmarował swoje ciało. Myślę, że gdyby walka nie była w Brazylii, byłoby inaczej.
Mousasi poszedł krok dalej, jasno artykułując swoje zarzuty względem Smoka.
Jedną rzeczą, którą wiem na pewno, jest to, że był nasmarowany. Nie pocisz się tym, ale gdy się pocisz, to wychodzi. Teraz mam walkę, więc o tym nie myślę, ale patrząc na tamten pojedynek, obaliłem go i od razu wstał, nie byłem w stanie niczego złapać. Miałem jego plecy i ześliznąłem się z nich. Później nawet Luke Rockhold powiedział, że Machida był śliski w ich walce. Oglądając zdjęcia, lśnił jak cholera.