Valerie Letourneau nie jest pod wrażeniem wyczynów Joanny Jędrzejczyk
Valerie Letourneau jest kolejną pretendentką do tytułu wagi słomkowej i jak sama twierdzi, nie imponują jej wyczyny Joanny Jędrzejczyk.
Valerie Letourneau – ku zaskoczeniu wielu osób – jest kolejną rywalką Joanny Jędrzejczyk i już 15 listopada spróbuje odebrać pas naszej mistrzyni przy okazji gali UFC 193, która odbędzie się na Etihad Stadium w australijskim Melbourne.
32-letnia Kanadyjka udzieliła obszernego wywiadu w programie MMA Hour, mówiąc o dotychczasowym przebiegu swojej kariery, a także opowiedziała o odczuciach o polskiej mistrzyni oraz o planach na najbliższą walkę.
Ostatnie boje Polki z Olsztyna wszyscy zapamiętają jako jednostronne pojedynki i bezwzględne egzekucje. Najpierw w walce o pas z Carlą Esparzą już w drugiej rundzie sędzia pojedynku przerwał walkę, widząc bezradną i co chwilę zasypywaną kombinacjami Cookie Monster. W pierwszej obronie pasa Polka po raz kolejny pokazała swoje fantastyczne stójkowe umiejętności i po niespełna trzech rundach twarz pretendentki Jessici Penne przypominała krwawą miazgę, co skłoniło sędziego do przerwania pojedynku.
Jednakże te dwie deklasacje wcale nie robią jakiegoś szczególnego wrażenia na Kanadyjce.
Nie jestem pod wrażeniem. Tak jak wspominałam w innych wywiadach, dotychczas patrzyłam na nią bardziej jako fan, bo – jeśli mnie pamięć nie myli – jak ona zaczynała karierę w UFC, to nie walczyłam w dywizji koguciej. Nie patrzyłam więc na nią jako potencjalną mistrzynię.
Kanadyjka jest też przekonana, że ma zdolności ku temu, aby pokonać Polkę.
Nie jestem też pod wrażeniem, bo walczyłam już z doskonałymi zawodniczkami. Nigdy nie obawiam się rywalki. Po prostu staram się być najlepsza i staram się przygotować najlepiej, jak tylko potrafię pod kolejną rywalkę. Mam fantastycznego trenera i wszelkie niezbędne narzędzia, które sprawiają, że czuję, że mogę zrobić wszystko.
Będąca obecnie na fali czterech zwycięstw z rzędu Kanadyjka przechodziła w swojej karierze również upadki. Chyba największym było szybkie odpadnięcie z osiemnastej edycji TUFa. Już w pierwszym starciu została poddana w pierwszej rundzie przez Roxanne Modafferi. Tamto niepowodzenie tłumaczyła w taki sposób:
Przegrać z nią to nie był żaden wstyd, bo była bardzo dobrą zawodniczką, którą bardzo szanuję i którą oglądałam od dawna. Chodziło też o to, jak tam walczyłam. Przegrałam tą walkę już przed samym starciem. Czułam, że nie chcę tam być, czułam się niekomfortowo, ledwo mówiłam po angielsku. Naprawdę nie pasowałam do tego miejsca.
Po swojej przygodzie z TUF Letourneau wygrała cztery kolejne starcia, z czego aż trzy w oktagonie UFC. Jej ostatnim skalpem jest Maryna Moroz, którą pokonała jednogłośną decyzją. Pomimo tego, że Ukrainka głośno domagała się walki mistrzowskiej, to titleshot dla Letourneau po jej pokonaniu jest sporym zaskoczeniem.
Wszyscy spodziewali się, że szansę walki o pas dostanie Claudia Gadelha, z którą de facto Kanadyjka przegrała przez niejednogłośną decyzję w 2012 roku. Jednakże UFC nie chciało czekać, aż Brazylijka wyleczy kontuzjowany kciuk i postanowili zestawić Valerie z Joanną.
Ona sama broni decyzji organizacji i wyjaśnia, że świat MMA jej nie docenia.
Nawet nie czytam już komentarzy na ten temat, bo ludzie nic nie wiedzą o mojej karierze. Pewni ludzie nawet nie widzieli mojej ostatniej walki. Niektórzy nawet po moim angażu w UFC twierdzili, że jestem nikim, że nie potrafię walczyć, że nie dostałam się do TUFa. Spójrzcie gdzie jestem dzisiaj. Takie komentarze dają mi jeszcze większą motywację do jeszcze cięższych treningów.
Widać więc, że Kanadyjka jest bardzo zdeterminowana, aby pokonać polską mistrzynię i odebrać jej pas. A jakie szanse Wy jej dajecie?