Bader zawiedziony postawą UFC
Ryan Bader nie kryje swojego rozczarowania w związku z tym, iż UFC postanowiło pominąć go w kwestii następnej walki mistrzowskiej.
Ryan Bader nie należy do najbardziej docenianych zawodników UFC. Już niedługo, bo 3 października na UFC 192, popularny Darth będzie miał okazję do udowodnienia swojej wartości na gali w Houston, tej samej, w której odbędzie się pojedynek o pas mistrzowski UFC wagi półciężkiej między Danielem Cormierem a Alexandrem Gustafssonem. Przed 32-letnim Amerykaninem stanie powracający po dwóch latach przerwy od zawodowych występów, faworyzowany przez bukmacherów Rashad Evans.
Mimo wygrania ostatnich czterech walk, Bader najpierw został pominięty przy okazji pojedynku mającego wyłonić nowego mistrza UFC, po zawieszeniu Jona Jonesa, między Danielem Cormierem a Annthonym Johnsonem, następnie zaś nie dostał szansy zmierzenia się ze zwycięzcą tego starcia. Zamiast niego szansę na tytuł otrzymał wspomniany Gustafsson. Z ostatnich trzech potyczek Szwed wychodził z tarczą w zaledwie jednej. Taka kolej rzeczy wywołała u Badera wielkie rozgoryczenie.
Wiesz, że nie jestem z rodzaju tych ludzi, którzy będą siedzieć w kącie i płakać nad tym wszystkim. Dosyć szybko się z tym uporałem, UFC przedstawiło mi nowego rywala i już wiedziałem, na co mam się przygotowywać. Mimo wszystko to naprawdę do dupy, że w ciągu ostatnich dwóch walk mistrzowskich dwa razy szansę na tytuł dostają goście, którzy swoje ostatnie starcia przegrali. Jeśli jednak spojrzeć na to z pozytywnej strony, wygram czy przegram – i tak nie dostanę wymarzonej szansy na pas.
Następnym interesującym aspektem rozmowy w radio MMA Junkie był fakt, że Bader przyznał, iż brał pod uwagę inne oferty na rynku w poszukiwaniu alternatywnych opcji niż te, które gwarantuje obecny pracodawca. Już bycie pominiętym w kwestii walki mistrzowskiej było dla niego nie lada zawodem, ale gdy dowiedział się o fakcie przyznania tej szansy zawodnikowi, który został w swojej ostatniej walce absolutnie zdominowany, przegrywając przez nokaut, nie zamierzał kryć swego rozgoryczenia, twierdząc, że postanowi poszukać alternatywy. Ostatecznie jednak, woli na chwilę obecną pozostać w UFC.
Zawsze musisz pozostawać otwarty na wszelkie propozycje z zewnątrz, szczególnie w tym sporcie. Wszyscy jesteśmy tylko wykonawcami kontraktów. Tutaj, w Arizonie mamy wspaniały zespół z unikalną atmosferą, zawsze trzymamy się razem. Jednak kiedy wychodzisz na zewnątrz, ostatecznie sam musisz utrzymać swoją rodzinę. Niejednokrotnie masz wspaniałych ludzi otaczających cię na co dzień, ale zawsze musisz czekać na najlepsze propozycje dla samego siebie. To wszystko oddziałuje na twój umysł. Wystarczy popatrzeć na fakt, że wielu ludzi nie walczy już na tych kontraktach, co kiedyś, wiążąc się z innymi pracodawcami.
Wydaje się, że ciągle rozwijający się w ostatnich latach Bader ma sporo argumentów w tym, aby naciskać na włodarzy największej organizacji świata na walkę o pas. Tym bardziej, jeżeli uda mu się pokonać powracającego po długiej i poważnej kontuzji Rashada Evansa, który mimo zajmowania miejsca w czołowej piątce najlepszych półciężkich na świecie, nie walczył od dwóch lat, a jego ostatnie dwa skalpy w postaci pokonania emerytowanego już Chaela Sonnena oraz niewiele mającego ze swoich najlepszych lat Dana Hendersona, nie mogą już dzisiaj na nikim robić wrażenia.
Nadal chcę się cieszyć z walki z absolutną elitą tego sportu. Chcę być zawodnikiem UFC. W momentach, w których zostajesz pominięty w ważnych dla siebie kwestiach, przechodzi ci przez myśl, aby rozejrzeć się za innymi opcjami. Przechodzą ci przez głowę myśli, typu: czy ja w ogóle kiedykolwiek dotrę na sam szczyt? Przecież robię wszystko, co w mojej mocy, wychodzę do oktagonu, wygrywam i idę dalej. Czy oni zamierzają mnie trzymać tak do końca umowy? To naprawdę siedzi mi w głowie, niezależnie od tego, że mam swoją wielką walkę. Gustafsson dostał szansę na tytuł, mimo że przegrał przez nokaut z gościem, który swoją okazję na bycie najlepszym również przegapił. Jakkolwiek jednak by nie patrzeć, to mam teraz walkę z Rashadem. To zawodnik z pierwszej piątki, jest byłym mistrzem. Powiedziałem sobie, iż jadę tam, zamierzając przez to wszystko przejść, pokonam tego gościa i wydam oświadczenie. Jeśli po tym nie dostanę swojej szansy, to naprawdę nie będę już wiedział, co dalej robić.
Czy zatem niedoceniany ze wszystkich stron Ryan Bader pokona swojego najbliższego rywala, zmuszając UFC do zorganizowania następnej walki o pas właśnie z jego udziałem?