Cirkunov spodziewał się trudnej walki
Misha Cirkunov zdemolował swojego rywala, ale nie spodziewał się szybkiej wygranej.
Misha Cirkunov w swoim debiucie naprzeciwko Daniela Jolly’ego na gali UFC Fight Night 74 nie pozostawił wątpliwości, że może do czegoś dojść w wadze półciężkiej. Łotysz mieszkający w Kanadzie wygrywał starcie w każdym aspekcie, by ostatecznie z końcem pierwszej rundy zasypać ciosami oponenta i zmusić sędziego do interwencji. W wywiadzie po walce dla MMAJunkie Misha przekonuje jednak, że nie spodziewał się takiej łatwej przeprawy:
Wiedziałem, że się przyłoży. Był niepokonany, nie wiedział, jak to jest przegrać. Musiałem wykrzesać z siebie znowu nieco ognia. Spodziewałem się dzikiej walki, a on mnie nieco zaskoczył. Był odrobinę silniejszy, niż myślałem. Poza tym wiedziałem jednak, że w zapsach to on się szybciej zmęczy. Ciężko trenuję. Nie ma opcji, żeby trenował w ten sposób, co ja.
W słowach Cirkunova coś może być, ponieważ Misha to nie tylko niezwykle groźny grappler na ziemi, ale także czarny pas w judo i człowiek mający przez długi czas do czynienia z zapasami:
Staram się trenować pod pięć rund. Moje dwie ostatnie walki miały tyle trwać. Walczyłem z weteranem UFC, Rodney’em Wallacem. W UFC nikt nie był go w stanie znokautować, nawet Brian Stann, a ja to zrobiłem w pierwszej rundzie. Jestem pewien, że spokojnie dam radę walczyć w trzeciej, a może i w piątej rundzie. Nie chcę być przesadnie pewny siebie, ale nie brak mi pewności.