Werdum: „Zapaśnicy ratują się obaleniami przed tajskim klinczem”
Fabricio Werdum chciałby podjąć Caina Velasqueza na stadionie w Porto Alegre.
Kilka dni temu oficjalnie potwierdzono, że Fabricio Werdum w swojej pierwszej obronie pasa mistrzowskiego kategorii ciężkiej, który wywalczył na UFC 188, zmierzy się w rewanżowym pojedynku z Cainem Velasquezem. Znamy już kursy bukmacherskie na tę walkę, ale nadal nie wiadomo, kiedy i gdzie do niej dojdzie.
W rozmowie z MMAFighting Vai Cavalo stwierdził, że najchętniej ugościłby Amerykanina w swoim rodzinnym Porto Alegre na mogącym pomieścić 60 tysięcy fanów stadionie Arena do Gremio.
Byłoby wspaniale bronić mojego pasa na tej arenie. Oczywiście, że tego chcę. Uważam, że mogę przyciągnąć ponad 50 tys. fanów na moją walkę. Pobijmy kanadyjski (UFC 129) rekord!
Niezwykle zadowolony z ciepłego przyjęcia, jakie zgotowali mu mieszkańcy Porto Alegre Brazylijczyk uważa, że najprawdopodobniej w tym tygodniu UFC oficjalnie poinformuje o miejscu i dacie walki.
Nie znam jeszcze daty ani miejsca. W przyszłym tygodniu spotkam się z Daną Whitem i Lorenzo Fertittą, żeby o tym porozmawiać. Będą optował za Areną, oczywiście. To byłby wielki, ogromny sukces.
Mistrz opowiedział również, dlaczego kilka razy zmieniał swoje preferencje przy okazji rozmów o kolejnym pretendencie. Przypomnijmy, że pierwotnie Werdum zapowiadał, że od razu da rewanż Velasquezowi, by później zmienić zdanie, twierdząc, że najlepszym sposobem na wyłonienie kolejnego pretendenta byłoby zorganizowanie mini-turnieju w kategorii ciężkiej. Przebąkiwał także o Fedorze Emelianenko jako kolejnym możliwym pretendencie.
Zaproponowałem mu (Velasquezowi) rewanż po walce, bo szanuję go tak, jak szanuję Fedora. To są zawodnicy, który szanuję najbardziej w całym MMA, bo pokazują, na co ich stać w klatce, a nie poprzez gadanie. Potem jednak fani zaczęli mówić, że Cain nie zasługuje na rewanż, bo go zdominowałem i sam też tak uznałem. Ale szanuję Caina. Kiedyś był najlepszy na świecie i dam mu rewanż, nie ma problemu.
Reprezentant Kings MMA nie zaprzecza, że krótki obóz przygotowawczy Velasqueza w Meksyku mógł mieć znaczenie w tej walce, ale zaznacza, że były też inne czynniki, które doprowadziły do takiego a nie innego rozstrzygnięcia.
Fani zawsze znajdą jakiś powód. Każdy widział tę walkę, ludzie nie są ślepi. Zdominowałem go całkowicie. Jeśli Cain nie udał się na dużą wysokość wcześniej, to nie jest moim problemem. Nie planowałem zadzwonić i powiedzieć mu: „Cain, musisz przyjechać wcześniej, bo walka na dużej wysokości wpłynie na ciebie”. Uważam, że było wiele powodów: położenie, fakt, że chciałem tego tak mocno, jego przerwa w występach. Ale jego trener powiedział, że był w świetnej formie i sprawi mi lanie gorsze niż Cigano, więc wiedziałem, że nie był pewny.
Położenie pomogło mi, oczywiście, ale to też był element mojej strategii. Dlatego udałem się do Meksyku, zostałem tam przez 40 dni i pokazałem światu, że jestem lepszy niż on. To nie było proste, walczyliśmy ostro, ale wspólnie z Rafaelem Cordeiro mieliśmy lepszą strategię. Niektórzy ludzie mówią, że mogłem skończyć go w drugiej rundzie, ale to był element strategii. Wiedziałem, że skończę go gilotyną. Zapaśnicy zawsze uciekają z tajskiego klinczu poprzez obalenia, więc wiedziałem, że to się wydarzy.