Dodson: „Najpierw Johnson, potem Dillashaw”
Amerykański zawodnik nie kryje, że jego plany sięgają nie tylko detronizacji mistrza swojej dywizji.
Już piątego września na UFC 191 John Dodson skrzyżuje swoje rękawice po raz drugi z Demetriousem Johnsonem. W pierwszej walce lepszy okazał się aktualny mistrz wagi muszej, który nie bez problemów wypunktował podopiecznego Grega Jacksona. Ten jednak w wywiadzie dla UFC Tonight nie kryje, że jest pewny siebie:
Muszę zrobić coś, co jeszcze nikomu się nie udało – sprowadzić więcej ludzi na tę walkę. Nikt nie chce oglądać Johnsona. Wolą już prędzej oglądać mnie każdego dnia. Demetrious to choroba naszej wagi, zapewnia nam brak popularności. Tłamsi nas, prawdziwe talenty w UFC.
Na tych odważnych deklaracjach Magik nie zakończył swojej wypowiedzi na temat najbliższego starcia. Nie oszczędzał także mistrza wagi koguciej, TJ-a Dillashawa:
Już raz pokonałem Johnsona, a wszyscy mi mówią, że muszę to zrobić jeszcze raz. Zrobię to ponownie, a gdy już otrzymam tytuł, to pójdę pokonać także Dillashawa. Może siedzieć i gadać, że tylko kłapię dziobem, ale widziałem jego oczy wywrócone na drugą stronę, jego ból, jego oszołomienie po tym, gdy go znokautowałem.
Czy forma z walki z przyjacielem w postaci Zacha Makovskiego – która nie zachwycała – będzie miała przełożenie na konfrontację z mistrzem?
Zach to mój przyjaciel, a ja nie chcę bić po twarzy moich przyjaciół. Dajcie mi kogoś, kogo nie lubię – choćby Demetriousa – to go zabiję.