Dziennik MMA – 2 czerwca 2015
Najciekawsze wiadomości MMA z Polski i zagranicy z 2 czerwca 2015.
Mitrione docenia Rothwella, zapowiada wojnę
W sobotę na gali UFC Fight Night 68 rozpędzony czterema kolejnymi wiktoriami Matt Mitrione stanie przed szansą włączenia się do wyścigu o titleshota w kategorii ciężkiej. Warunek jest jeden – musi pokonać zwycięskiego w ostatnich dwóch walkach Bena Rothwella.
W audycji The MMA Hour Meathead stwierdził, że absolutnie nie spodziewa się łatwej przeprawy z Big Benem.
Ben to bardzo twardy gość, nie jest nigdzie wybitny, ale też nie jest nigdzie słaby. Gdy mu nie idzie, staje się agresywny, co jest rzadko spotykane, ale świadczy o tym, że zna swoje ciało i możliwości.
Mający na koncie aż 8 z 9 zwycięstw przez (techniczny) nokaut Mitrione uważa, że w pojedynku z Rothwellem o nokaut będzie niebywale trudno.
Nie płacą mi za to, ile minut walczę, więc fantastycznie jest rozstrzygać walki w pierwszej rundzie. Jednak spodziewam się, że walka z Benem potrwa piętnaście minut. Nie mówię tego, żeby być „politycznie poprawnym”. Przeciwko Benowi nic nie będzie łatwe. Wiem, w jaki sposób wyjdzie do walki, jak mnie zaatakuje, ale nie sądzę, żeby to była krótka i seksowna walka – to będzie brudna, mordercza wojna. Oczywiście nie chcę takich walk, nie chcę być obijanym po twarzy, ale po prostu nie widzę Bena szybko padającego na deski.
Amerykaninowi pozostały jeszcze tylko dwie walki w kontrakcie i po ewentualnym zwycięstwie nad Rothwellem zamierza usiąść z UFC do negocjacji. Przyznał, że życie nauczyło go, aby zawsze zostawić sobie kilka opcji – i nie inaczej jest teraz. Jeśli Dana White nie zechce przedłużyć z nim kontraktu lub proponowana przez niego kwota będzie zbyt niska, Mitrione otwarty jest również na inne organizacje. Jeśli i w nich nie otrzyma tego, czego oczekuje, nie ma żadnych problemów z porzuceniem MMA i zajęciem się inną pracą – walczy tylko dlatego, żeby mieć za co zapłacić rachunki.
Mitrione odniósł się również do kwestii pracy menadżerów w kontekście umowy UFC z Reebokiem. Uważa, że w tym biznesie od strony zawodników jest zbyt mało pieniędzy, by dzielić się jeszcze nimi z menadżerami, zwłaszcza po wejściu w życie umowy z Reebokiem. Ocenia, że wkrótce jego śladami (nie posiada menadżera) i Josepha Benavideza (pozbył się managementu dwa tygodnie temu) mogą podążyć inni zawodnicy.
| naiver |
Iaquinta: Green nie jest zbyt inteligentny
Al Iaquinta, który może pochwalić się czterema kolejnymi zwycięstwami, w The MMA Hour przyznał się do ciekawego nawyku – otóż, Amerykanin od 2005 roku prowadzi notatnik, w którym zapisuje sobie wszystkie ćwiczenia, techniki, nowe ruchy, poddając je regularnie przeglądom, aby być na bieżąco i wiedzieć, co działa, a co nie działa.
Ragin Al krytycznie odniósł się do jazgotu, jakim przed tygodniem uraczył słuchaczy w audycji Ariela Helwaniego jego najbliższy przeciwnik, Bobby Green.
Gdyby to był mój show, po prostu bym go wyłączył. Wypierdalaj z mojej audycji!
Przypomnijmy, że Green w otoczeniu swojego teamu marudził wówczas, że wszyscy przed nim uciekają, nie są fighterami, że wygrał starcie z Edsonem Barbozą – i tak dalej.
Ostro trenuję, żeby przygotować się pod Bobby’ego Greena. Może mam dla niego zbyt wiele szacunku. Nie wygląda na zbyt inteligentnego. Jego team także.
Przed tygodniem Green stwierdził również, że na początku walki zajmie środek oktagonu i pozdrowi stamtąd Iaquintę. Zapytany o to podopieczny Ray’a Longo i Matta Serry nie miał wątpliwości, że będzie inaczej.
Nie zrobi tego. Wyjdzie i zacznie machać rękami jak zawsze, uderzę go, zacznie się kiwać, zrobi minę, jakbym go nie trafił, podczas gdy trafiłem. Zawsze to robi. Gada i jednocześnie dostaje lanie, a potem ma pretensje, że przegrał.
Powiedział: 'O, Edson Barboza wyprowadził to kopnięcie i zblokowałem je, ale przeszło’. Więc, kurwa, co? Przeszło czy zblokowałeś?
Green chce być efektowny, mówi, że robi to dla fanów. Ale wychodzenie z rękami przed sobą i ciągłe gadanie nie czyni walki ekscytującej. On tego po prostu nie ogarnia.
Iaquinta przyznał też, iż po tym jak po ostatnim kontrowersyjnym zwycięstwie z Jorge Masvidalem w wywiadzie po walce kazał fanom się pierdolić, przez chwilę żałował tych słów.
Po wyjściu z oktagonu złapałem się za głowę, myśląc, co ja narobiłem. Ale nie wyszło jednak tak źle. Ludziom się spodobało, nie jestem sztuczny, mówię, co myślę, jestem sobą.
Iaquinta jednak nie ustrzegł się wykładu od Dany White’a, który zebrał na telefonicznej konferencji Iaquintę, Matta Serrę oraz Ray’a Longo, aby w obecności obu trenerów wyjaśnić Alowi, dlaczego nie można przeklinać na wizji. Jak zapewnia Iaquinta, nie było tak źle. White wyraził zrozumienie dla emocji, jakie towarzyszyły Iaquincie po walce, jednocześnie wyjaśniając, że przeklinania podczas transmisji jest niedopuszczalne.
W pełni popieram opinię Ala Iaquinty w kwestii inteligencji Bobby’ego Greena – przynajmniej jeśli chodzi o wizerunek medialny, bo poza kamerą, kto go tam wie, może to jakiś mistrz szachowy.
| naiver |
Dong Hyun Kim chce MacDonalda
Dong Hyun Kim to jeden z lepszych półśrednich, choć jego styl nie każdego przekonuje. Co prawda miał swój chwalebny epizod w postaci wojny z Johnem Hathaway’em, ale to przede wszystkim mistrz klinczu i kontroli. Lubię jego walki, ale wielu wolałoby oglądać wersję Koreańczyka rzucającego obrotowymi łokciami przy każdym pojedynku. W wywiadzie dla Monster Sport powiedział o wymarzonym rywalu na UFC w Korei:
Najbardziej chcę Rory’ego MacDonalda. Jest silny, ale to dla mnie idealny zawodnik do pokazania moich mocnych stron. Liczę, że przegra z Robbiem Lawlerem, obędzie się bez kontuzji i będzie chciał szybko kolejnej walki. Liczę, że UFC go ze mną zestawi. Proszę o to. Cokolwiek się stanie, chce przegranego walki mistrzowskiej. Lawler też jest silny, ale także do ubicia.
Wysoko mierzysz, panie Kim, wysoko… A co z rewanżem z Demianem Maią, który zakończył się szybką kontuzją Donga?
Rankingowo to nie jest dla mnie dobre starcie, ale chciałbym pomścić tę niesprawiedliwą porażkę. Walka mnie rozczarowała, bo to ktoś, kogo powinienem pokonać.
Chętnie zobaczyłbym taką grapplerską wojnę. A co z innymi rewanżami?
Dopiero co przegrałem z Tyronem Woodleyem, więc wątpię w rewanż. Carlos Condit dopiero co wygrał, więc wątpię w tę walkę. Może to była wina długiej przerwy, ale nie wyglądał jak kiedyś. Był powolny i bez błysku. Myślę, że mogę z nim rywalizować.
Cóż, swego czasu Kim powiedział, że Condit to przeceniany zawodnik, a niedługo później został skończony latającym kolanem…
Matt Brown się rozwinął, ale w rewanżu ponownie bym go pogrążył w rozpaczy. Wolę go zostawić, niech ciężko pracuje i robi swoje.
To może Tarec Saffiedine?
Jeżeli UFC chce mi dać łatwą wygraną, to powinni mi dać Saffiedine’a. Ta walka raczej nie poderwie tłumów. W zasadzie to wolę walki, gdzie jestem underdogiem z większymi szansami na porażkę.
A może powrót do obrotowych łokci?
Ulepszyłem swoje obalenia, bo obecnie mam lepszy klincz. Jestem przekonany, że każdego mogę obalić moimi różnorodnymi obaleniami. Jestem pewien, że ci, którzy mnie kiedyś pokonali, mieliby teraz cięższe wyzwanie.
Kim to jeden z dziwniejszych zawodników UFC, jeżeli chodzi o wywiady i postrzeganie siebie. Mimo to prawie zawsze mu kibicuję, bo takiego judo praktycznie w UFC nie uświadczmy.
| Bolt |
Drwal na tropie Brazylijczyków
Tomasz Drwal, który na KSW 31 przegrał z Michałem Materlą, w rozmowie z DziennikiemZachodnim24 wyjaśnił, skąd wzięła się ta porażka:
Został popełniony błąd w przygotowaniach, ponieważ wyraźnie brakowało mi mocy eksplozywnej.
Goryl ocenił, że Materla walczył na 100%, podczas gdy on sam tylko na 60% z powodu wspomnianych złych przygotowań. Bardzo chciałby też zmierzyć się z Cipkiem w walce rewanżowej.
Drwal przemówił też językiem fanów, odnosząc się do ewentualnego starcia z Mamedem Khalidovem, który stwierdził wcześniej, że w obecnych okolicznościach jego walka z Gorylem traci trochę sens.
Jeśli Mamed uważa, że lepiej mu walczyć z nazwiskami z zagranicy, czyli z podstarzałymi zawodnikami, którzy kiedyś robili świetne pojedynki, a teraz są na początku emerytury, to może pozostać przy swoim zdaniu.
Bogu dzięki, że Drwal wstrzymał się z tymi komentarzami dezawuującymi Materlę do tego czasu. Gdyby zaraz po walce zaczął tłumaczyć się w ten sposób, byłoby to żałosne. Teraz jest tylko słabe – bez względu na to, czy popełniono błąd w przygotowaniach, czy też nie. W obecnych okolicznościach walka Goryla z Khalidovem czy rewanż z Materlą nie mają sensu.
| naiver |
Aldo bardzo ostro o umowie UFC z Reebokiem
W rozmowie z Combate mistrz kategorii piórkowej Jose Aldo w bardzo krytycznych słowach ocenił umowę UFC z Reebokiem i konsekwencje, jakie niesie dla zawodników, określając ją nawet mianem gównianej. I teraz tak – gdyby powiedział to jakiś średniak albo słabeusz jak Ryan Jimmo tydzień temu, moglibyśmy uznać, że nie ma to znaczenia. Jednak jeśli tak ostro wypowiada się mistrz organizacji i zawodnik, który za kilka tygodni może pochować najbardziej perspektywiczną krowę dojną w UFC w osobie Conora McGregora, cóż, to jest działo znacznie większego kalibru. Owszem, Aldo notorycznie narzeka na swoją gażę, ale nikt inny nie pozwolił sobie na tak otwartą krytykę umowy z Reebokiem. Jeśli Brazylijczyk ubije Irlandczyka i nie dostanie fury pieniędzy, aby siedzieć cicho, zrobi się naprawdę ciekawie.
| naiver |
Melendez także stratny
Gilbert Melendez udzielił BloodyElbow dłuższego wywiadu. Poruszono między innymi kwestię walki z Eddiem Alvarezem:
Zawsze chciałem z nim walczyć, bo był jednym z najlepszych gości poza UFC. Pro Elite i Strikeforce robiły już wspólne gale, więc liczyłem na kolejną i dążyłem do tej walki. Myślę, że wziął to jako urazę, bo chciałem go wyzwać.
Jak zawodnik ocenia ubiegły rok, który przyniósł mu nieudaną walkę o pas z Anthonym Pettisem?
Miałem pracowity rok, ale myślę, że mogłem lepiej spożytkować ten czas. Dobrze się przygotowałem do walki, ale chyba wyszedłem zbyt agresywnie, mój boks nie był tak dobry, bazowałem jedynie na lekkiej analizie, co zrobiło różnicę. Gdybyśmy walczyli znowu, to byłbym spokojniejszy i nie pchał się tak do obaleń.
Kto mógłby być następnym rywalem Gilberta?
Khabib i Kowboj to obecnie największe nazwiska, więc chcę ich. Khabib co prawda pokonał mistrza, ale poza tym nie walczył z elitą.
Melendez także odczuł już umowę z Rebookiem.
Ecko już nie jest moim sponsorem. Udało się zawrzeć umowę z Venum, będą mnie sponsorować przez jakiś rok. To dobry układ. Nie tak dobry jak poprzedni, ale to zrozumiałe, bo nie będą tak widoczni. To uczciwe, jeżeli spojrzeć na to, jak ja im się odwdzięczam.
Aż chce się zacytować Danę White’a, który na pytania redaktorów BloodyElbow odpowiadał niczym mantrą: „Umm… This is a good deal, you know?”.
| Bolt |
………………….
Nowe zestawienia:
145 lbs: Hacran Dias (22-3-1) vs Levan Makashvili (7-1) – UFC Fight Night 70, 27 czerwca
145 lbs: Maximo Blanco (11-6-1) vs Mike De La Torre (13-4) – TUF 21 Finale, 12 lipca
fot. mmafighting.com