
Broni nie składa! Jan Błachowicz ma na oku kolejnego przeciwnika, wskazuje wstępny termin powrotu!
Były mistrz wagi półciężkiej UFC Jan Błachowicz ma już na oku kolejnego przeciwnika, z którym chętnie skrzyżowałby rękawice za kilka miesięcy.
Nie rozdziera szat Jan Błachowicz po zeszłotygodniowej porażce z Carlosem Ulbergiem w co-main evencie londyńskiej gali UFC Fight Night.
Goszcząc na kanale Bodog Canada, Cieszyński Książę podkreślił, że obóz przygotowawczy do walki – pierwszej od prawie dwóch lat! – przebiegł bardzo dobrze, a i w oktagonie czuł się doskonale. Cieszył się walką, nie odczuwał żadnego dyskomfortu zdrowotnego.
– Jednej rzeczy tylko nie czułem: dystansu – powiedział. – Nie mogłem go złapać. Nie mogłem złapać odpowiedniego dystansu. Może dlatego, że był bardzo, bardzo szybki na nogach. Na ogół czuję to lepiej. Wiem, kiedy uderzyć, żeby trafić czysto i mocno. Teraz było trochę gorzej. Tylko ten aspekt był gorszy.
Polak zdradził, że plan na starcie z Nowozelandczykiem obejmował przede wszystkim rąbanie lowkingami, wywieranie presji oraz pilnowanie głowy przed lewą ręką rywala.
– Jednej rzeczy tylko nie zrealizowałem – powiedział. – Nie szukałem obaleń. Ale to było dlatego, że nie czułem dystansu. To była jedyna rzecz, którą przygotowaliśmy, a której ostatecznie nie robiłem. W końcówkach rund miałem go łapać i przewracać. Spróbowałem tylko raz, ale świetnie się obronił, więc wróciłem do ciosów.
Sędziowie wskazali jednogłośnie na Jana Błachowicza, choć tylko rundę drugą zgodnie wypunktowali dla Carlosa Ulberga. W rundach pierwszej i trzeciej nie byli jednomyślni.
– Wiem, że walka była bliska – przyznał Jan. – Czułem to. Wydawało mi się jednak, że zrobiłem trochę więcej niż Carlos. Wywierałem większą presję, chciałem się bić, próbowałem go trafić mocnymi uderzeniami. Moje ciosy były uderzane z pełną mocą. Czułem więc, że ok, walka jest bliska, ale tym razem trafi na pewno w moje ręce. Ale nie trafiła.
– Jak teraz sobie o tym myślę, to może stało się tak, bo wyprowadzał wiele lekkich uderzeń. Bardzo dużo. Nawet ich nie czułem. Może oni je punktowali. Może dlatego taki wynik. Punktował, wyprowadzając wiele bardzo lekkich uderzeń. Taki może być moim zdaniem powód, że wypunktowali dla niego.
Błachowicz nie zamierza jednak płakać nad rozlanym mlekiem.
– Jest, jak jest – powiedział. – Co mogę teraz zrobić? Nie rozmyślam już o tym.
– Nie mogę już zostawiać decyzji w rękach sędziów – dodał. – Muszę kończyć rywali. To teraz najważniejsze.
42-latek chce w tym roku stoczyć jeszcze co najmniej jeden pojedynek, może, przy korzystnych wiatrach, dwa. Do akcji planuje powrócić w drugiej połowie roku, bo póki co ma kilka innych planów.
Zapytany o przeciwnika, długo się nie zastanawiał.
– Zobaczymy – powiedział. – Spadłem trochę w rankingu, więc nie wiem, kogo mi teraz dadzą. Może Volkan Oezdemir? Też walczył z Carlosem i też przegrał, więc może on byłby dobrą opcją na kolejną walkę.
Po aktualizacji rankingu wagi półciężkiej Jan Błachowicz spadł z 3. miejsca na 5. Przywołany przezeń Volkan Oezdemir okupuje 9. pozycję. Szwajcarski Turek przegrał ostatnio z Carlosem Ulbergiem, ale wcześniej odniósł dwa zwycięstwa, poddając Bogdana Guskova i nokautując Johnny’ego Walkera.
Poniżej piąta część cyklu Q&A w temacie MMA.
Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100 ZŁ
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.