KSWPolskie MMA

„Wjeżdża pod jadący pociąg, ale jeszcze o tym nie wie” – Adrian Bartosiński zapowiedział, że Andrzej Grzebyk pożałuje dnia, w którym celebrował jego porażkę

Adrian Bartosiński podsumował porażkę z Mamedem Khalidovem na KSW 100 i odniósł się do wypowiedzi Andrzeja Grzebyka.

Niepokonany do niedawna mistrz wagi półśredniej KSW Adrian Bartosiński po przegranej z Mamedam Khalidovem na jubileuszowej gali KSW 100 zniknął na kilka dni z przestrzeni medialnej, ale potem zapowiedział powrót w wersji 2.0. W czwartek udzielił natomiast pierwszego obszernego wywiadu, w którym podsumował nieudany występ w Gliwicach.

W rozmowie z Arturem Mazurem w magazynie Klatka po Klatce Bartos przyznał, że po pierwszej rundzie – bardzo udanej w swoim wykonaniu – stracił czujność, zlekceważył Czeczena, który „potrzebuje momentu”. Zwrócił uwagę na techniczne błędy, jakie popełnił, gdy szarżował na Khalidova w stójce, ostatecznie kończąc na plecach, a także przy obronie przed balachą. Przyznał, że zachował się w ostatniej akcji jak amator, jak biały pas.

Odnotował też, że być może na ostatniej prostej przed galą zbyt wiele czasu poświęcał na sprawy medialne, sponsorskie, zamiast już wtedy skupić się wyłącznie na konfrontacji z Mamedem. Zapowiedział wyciągnięcie wniosków z tych błędów. Jest przekonany, że porażka ta uczyni z niego jeszcze lepszego zawodnika.

– Dużo emocji było – zadumał się Adrian, opisując swój nastrój po utracie zera w bilansie. – Ludzie mówią, że ciężko przyjąłem porażkę. No uważam, że przyjąłem ją ciężko, ale wiem, gdzie ten mój sufit jest, wiem, ile wkładam w to pracy i, wiesz, jak coś ci nie wychodzi, to jest ci trochę przykro. Wiem, że są zawodnicy, którzy może znoszą to lżej, może gorzej, może są do tego przyzwyczajeni… Bo ja nie byłem.

– Może faktycznie łatwiej było przegrać na początku kariery i potem budować sobie za*ebisty rekord, jak niektórzy to robią. Nawet na przykład Paweł Pawlak, który kiedyś poprzegrywał, miał cztery porażki i remis z Adrianem Błeszyńskim. I teraz wygrywa, nie? Ale myślę, że te przegrane gdzieś na pewno też go zbudowały. Teraz zaczynam po tej walce zrozumieć, że jednak wygrana da ci dużo, ale po takim, wiesz… Nie mówię o przegrywaniu pięciu, sześciu walk pod rząd, bo to nic ci nie da. Ale po takiej jednej przegranej walce, po takim win streaku, żeby wrócić na dobry tor i się otrząsnąć… że nie pozjadałeś wszystkich rozumów świata, to myślę, że to jest dobre.

– Tym bardziej że jestem też perfekcjonistą i chcę robić wszystko najlepiej. Może mi się już czasami wydawało, że wszystko wiem, wszystko wiem najlepiej, bo jestem, wiesz, dobry czy najlepszy na sali. Gdzieś może mi się tak wydawało.

– Na pewno wydaje mi się, że to był najbardziej odpowiedni moment na to, żeby coś takiego się zdarzyło, żeby zmieniło mnie to na lepszego zawodnika, bo już później nie będzie na to momentu, jak tak planuję sobie moją karierę. Myślę, że to był taki ostatni dzwonek, żebym się otrząsnął i na pewno myślę, że dużo wniosków wyciągnę na następne walki.

– Nie mówię, że wrócę silniejszy, bo Dawid napisał dobrze, że nigdy nie byłem słaby, bo to jest takie gadanie tylko. No bardzo dużo mi to dało. Tak mi się wydaje na ten moment. Zobaczymy, jak wrócę do przygotowań i w styczniu też mam plany z powrotem jechać do Stanów na dłuższy okres. Zobaczymy, na kiedy uda mi się wrócić do walki.

– Jakiś tam plan mam. Myślę, że marzec-kwiecień będziemy celować, bo chciałbym jak najszybciej zawalczyć, o ile Double Champ nie odejdzie do UFC. Do Double Champa zawsze będę sobą. Wiesz, pokora na sali, pokora w walce, ale poza niekoniecznie muszę mieć.

Co zaś tyczy się wspomnianego Andrzeja Grzebyka, to uwadze Bartosa nie uszły jego wypowiedzi po gali. Double Champ zdecydowanie szat po porażce reprezentanta Octopusa nie rozdzierał, delikatnie rzecz ujmując.

– Na pewno jedni się ucieszyli – powiedział wesoło Adrian. – Double Champ się ucieszył. To jest w ogóle…

– To tylko pokazuje, jak… Może nie „słabym”, ale może jak… Kurde… Bo nie uważam go za dobrego zawodnika, ale nie uważam go też za słabego zawodnika, ale… Podam przykład.

– Jeśli Double Champ biłby się z Mamedem, a ja wiedziałbym, że biję się z nim w następnej walce, to chciałbym bardzo, żeby on wygrał z tym Mamedem, bo jak ja z nim wygram, to zabieram Mameda i jego. A on jest… Uważam, że tak się mnie boi, że on wolał, żebym przegrał z Mamedem, bo myśli, że to coś zmieni i będę słabszy psychicznie lub fizycznie w walce z nim i będzie miał łatwiejszą drogę. Tak sądzę.

– Bo nie lepiej byłoby dla niego, żebym ja wygrał z Mamedem i żeby on wygrał potem ze mną? Jakoś nie, bo on się cieszył, że „tak, on się już nie podniesie…”. Rozumiesz? Ja odbieram to tak, że on woli tak, bo myśli, że ja po tej przegranej się nie podniosę, że wyjdę i w następnej walce będę jakiś przestraszony czy coś. A tu go zadziwię, bo Double Champ będzie żałował po następnej walce, że cieszył się z mojej przegranej. Podtrzymuję, że Double Champ wjeżdża pod jadący pociąg, ale jeszcze o tym nie wie.

Adrian potwierdził, że gdy dojdzie do rewanżu z Andrzejem, zamierza go obalić i stłamsić.

– Będzie żałował dnia, w którym cieszył się z mojej porażki.

Adrian Bartosiński vs. Andrzej Grzebyk 2 - kto wygrałby?

Poniżej cały wywiad.

Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Komentarze: 1

Dodaj komentarz

Back to top button