Wilk z Lowking #3 – UFC FN 62
Czy po raz trzeci z rzędu Wilk z Lowking nie będzie miał litości dla bukmacherów? Zapraszamy do kolejnej części wilczych analiz bukmacherskich.
Witam szanownych Państwa w tym wyjątkowym okresie świętowania zwycięstwa Joanny Jędrzejczyk – mamy polską mistrzynię UFC! Ale czy to powód, aby zaprzestać systematycznego napełniania naszych portfeli hajsem? A skądże! Dlatego w najbliższą sobotę zmieniamy trochę szerokość geograficzną i z Dallas w Teksasie przenosimy się do Rio de Janeiro. A pod kątem bukmacherki gala zapowiada się dość ciekawie.
Akbarh Arreola – Francisco Trinaldo
Na pierwszy rzut wjeżdża kurs, który jest pomyłką. 2.7 na Arreolę? Jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy uważają Trinaldo za nieznacznego faworyta, ale 1.40 na 37-latka notującego coraz słabsze występy? Bądźmy poważni.
Massaranduba był szczegółowo opisywany na Lowkingu jeszcze przed walką z Piotrkiem Hallmannem TUTAJ. Brazyljczykowi, jak już wspominałem, stuka 37 lat, dlatego nie spodziewam się jakiegoś ogromnego postępu w umiejętnościach. Od pamiętnej przegranej z Polakiem stoczył 3 walki. Całkiem nieźle zaprezentował się z Jessem Ronsonem, który nie jest aż tak słaby, jak mogłoby się wydawać, rozbijając go głównie w stójce, ulubionej płaszczyźnie Kanadyjczyka. Za to pojedynki z Michaelem Chiesą i Leandro Silvą? Porażka.
Jakkolwiek przegrana z Amerykaninem była wręcz pewna (walka była gwałtem 30-26), to z Buscape Trinaldo był faworytem, a pokazał się w mojej opinii strasznie słabo, odstając siłowo, zapaśniczo, parterowo również. Walkę punktowałem dla Leandro, nawiasem mówiąc. Jedyne sukcesy notował w stójce, na dodatek w trzeciej rundzie. I ta trzecia runda to takie trochę clue, ponieważ do pewnego momentu swojej kariery kondycyjnie Francisco nie domagał, kosztowało go to przegraną z Hallmannem, jednak w walkach toczonych w 2014 roku wyglądało to dużo lepiej. ALE!
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Brazol nie jest już takim fizycznym koniem jak wcześniej, może to starość, może to właśnie efekt poprawiania kondycji, niewątpliwie nie pomoże mu to w zbliżającym się boju. Bo łatwego zadania nie ma. Naprzeciwko niego staje 32-latek z Meksyku, mający rekord 1-1 w UFC, Akbarh Arreola. El Caballero najpierw w UFC przegrał decyzją z mocno faworyzowanym Tiago Tratorem, by później w niewiele ponad minutę rozmontować Yvesa Edwardsa. Czemu ubije Trinaldo? Bo się nam rozbestwił chłopak ostatnio.
Zacznijmy od stójki – ciekawa konfrontacja, chociażby dlatego, że obaj zawodnicy walczą z odwrotnych pozycji. Akbarh szczególnie upodobał sobie lewy middle kick, kopie mocno, dość skutecznie, nie jest to poziom dos Anjosa z walki z Pettisem, ale przestawić przeciwnika tą techniką potrafi. Poza tym czasami składa fajne kombinacje – wspomnianego Edwardsa posłał na deski podbródkowym, co wydaje się być interesujące, bo Trinaldo zwykł przyjmować ciosy tego typu w swoich pojedynkach. Ogólnie w walce z Edwardsem, który pomimo swoich lat i regresu formy nadal jest sprawnym kickbokserem, pokazał się w stójce z jak najlepszej strony, trafiając Amerykanina wieloma zróżnicowanymi ciosami i z miejsca wywierając na nim presję.
Jednak nie jest tak kolorowo w defensywie – szczęka Arreoli zawodziła go w przeszłości i bywał nokautowany. Jednakże już w UFC pokazał, że od okresu bycia nokautowanym przez Juanów Puigów tego świata, dzieli go wiele godzin spędzonych na doskonaleniu swoich umiejętności. W walce z Tratorem przyjął masę niskich kopnięć, samemu odgryzając się wprawdzie kopnięciami na korpus i głowę, ale zdecydowanie zabrakło mu agresji i inicjatywy do zwycięstwa, co do bólu agresywny Tiago wykorzystał bardzo ładnie. Dlatego dobrze i budująco o rozwoju zawodnika świadczy początek walki z Yvesem. W konfrontacji z Trinaldo musi starać się trzymać walkę w dystansie kickbokserskim, nie pozwolić Brazylijczykowi na skrócenie dystansu i trafienie którymś z mocnych lewych cepów, ale również unikać lowkicków, samemu napierając pojedynczymi kopnięciami na korpus i ciosami, najlepiej odskakując po ich zadaniu. Nie obawiam się o Meksykanina w tej płaszczyźnie, gołym okiem widać postęp, jaki robi w swoich strikerskich umiejętnościach
Klincz i zapasy – tutaj jesze parę walk temu upatrywałbym zwycięstwa Trinaldo, ale łatwość z jaką Buscape dominował go w tej płaszczyźnie, mówi jasno – silny Arreola nie stoi w tej wcale na straconej pozycji, a wręcz przeciwnie. Zwłaszcza, że naturalnie operuje bardzo dobrym balansem. Pokazał to, balansując na jednej nodze, gdy Trator przechwytywał jego kopnięcia, samemu obalając w pierwszej rundzie pięknym rzutem Brazylijczyka – udowodnił tym samym, że ofensywnie też coś potrafi. Liczę na to, że będąc wyższym zawodnikiem, Akbarh zapożyczy coś ze strategii Michaela Chiesy i będzie obalał Massarandubę, którego TDD nie stoi na zbyt wysokim poziomie (58 % szału nie robi). Niby ofensywa Brazylijczyka jest na papierze dość dobra, ale czuję, że Meksykanin zawalczy z głową i nie da mu rozwinąć skrzydeł, wywierając presję w stójce i strasząc kopnięciami
Parter – obydwaj są posiadaczami faixa marrom w BJJ, Arreola najwięcej zwycięstw zanotował właśnie przez poddanie, głównie przez balachy, które są jego ulubioną techniką – tak wykończył wspominanego Edwardsa. Dobrze czuje się na górze, inteligentnie pracuje nad przejściami pozycji i poddaniami. Bez problemu jestem w stanie wyobrazić sobie Akbarha poddającego naruszonego/zmęczonego przeciwnika, który z dołu nie czuje się zbyt komfortowo. Trinaldo ma swój trójkąt rękami, ale do wykorzystanie tej techniki musiałby znaleźć się z góry – not gonna happen.
Podsumowując ten przydługi tekst – Arreola będzie obijał i obalał Trinaldo, a w trzeciej rundzie naruszy i dobije ciosami.
Arreola, TKO
Leonardo Santos vs Tony Martin
Nawet nie chce mi się silić na dłuższą analizę, bo Martin po prostu zniszczy słabego jak barszcz Leo. Krótka porcja informacji:
Walki w wykonaniu Santosa są wręcz żałosne. W UFC:
– William Patolino – przegrana pierwsza runda, poddanie na zmachanym jak koń po westernie Williamie w drugiej;
– Norman Parke – niespodziewane sukcesy w pierwszej rundzie za sprawą kopnięć, później krzywdzące widzów widowisko z Parkem trzymającym Santosa przy siatce i Santosem nie mającym pomysłu na rozerwanie klinczu, okazjonalnie przyjmującym kolana/ciosy. Walka oficjalnie zakończona remisem tylko dlatego, że Normanowi odjęty został punkt za trzymanie spodenek;
– będący w jeszcze słabszej niż zwykle formie Efrain Escudero – po dobrej jak na siebie pierwszej rundzie, gdzie był w stanie utrzymać w parterze prawie do końca rundy Efraina po udanym obaleniu (cóż za wspaniałe osiągnięcie dla czarnego pasa BJJ z czterema belkami), został posłany przez zmęczonego Amerykanina na deski w drugiej, jednak brak jakichkolwiek pokładów kondycji przeciwnika zaprowadził go do nudnej wygranej na punkty.
Tony Martin to nowe pokolenie zawodników MMA. Po przegranej decyzją walce z Rashidem Magomedovem (gdzie miał Rosjanina na widelcu w pierwszej rundzie, ale zawiodła kondycja), zanotował drugą porażkę z rzędu, z Beneilem Dariushem, przez poddanie. Nie wygląda to dobrze w kontekście walki z doświadczonym grapplerem? Pozory mylą. Bo grappling Tony ma bardzo solidny, był mistrzem świata BJJ bez kimon w kategorii niebieskich pasów, sam obecnie posiada brązowy. Jego porażka z Dariushem to efekt najgorszego aspektu w grze młodego Amerykanina – kondycji.
Pierwsza runda była dyktowana przez Martina – trenujący pod okiem Rafaela Cordeiro grappler irańskiego pochodzenia zbierał baty w stójce, nie mogąc sprowadzić wykonującego świetne kontry (kimura sweep) przeciwnika. W rezultacie skończył rundę z rozbitym nosem i gdyby Tony nie miał paliwa na jedną rundę, tylko na trzy, to jestem pewien, że nawet nie dotrwałby do końcowego gongu. Od tamtej pory minęło ponad pół roku, Tony stoczył jedną walkę, wchodzac na zastępstwo i poddając w pierwszej rundzie świetnie i ze stoickim spokojem wyciąganą kimurą czarny pas BJJ – Fabricio Camoesa.
Czy przez ten okres 25-latek był w stanie poprawić swoje 'cardio’? Z pewnością tak. Czy to zrobił? Spodziewam się, że tak, zwłaszcza, że wydaje się być mądrym gościem i wie, co doprowadziło go do przegranej z Dariushem (musiał odklepać trójkąt rękoma w drugiej rundzie), wspominał nawet o tym na Twitterze. Bo jeśli misja zakończy(ła) się powodzeniem, to Santos nie ma w mojej opinii w tym starciu prawie żadnych argumentów. Stójka, siła fizyczna, zapasy, klincz, octagon IQ, wszystko to powinno iść na konto Amerykanina. Może oprócz parteru, chociaż i tu nie skreślałbym młodszego o 9 lat zawodnika z Minnesoty. A kurs około i powyżej 2.00 biorę z pocałowaniem ręki.
Tony Martin, decyzja
Demian Maia – Ryan LaFlare
I na koniec petarda – kurs na przyszłość wagi półśredniej, Ryana LaFlare. W sobotę rozpyka Demiana Maię. Dlaczego? Zapasy, stójka i parter. Brzmi dziwnie? Może tak brzmieć, ważne, że jest skuteczne.
Ryan to zawodnik uzdolniony w każdej płaszczyźnie, ale najbardziej imponujące są jego zapasy. Nie ma wielu zawodników MMA, których umiejętności zapaśnicze by mi imponowały. Ale Ryan jest jednym z nich. Płynność z jaką przechodzi do kolejnych sprowadzeń, jest wręcz miła dla oka. Połączenie siły, elastyczności i wyszkolenia technicznego czyni z Amerykanina prawdziwą bestię w tym aspekcie. Skupię się tylko na najbliższej walce – czym Maia może zaskoczyć produkt Blackzilians?
Zapasami? Nie sądzę, Ryan jest w tym aspekcie zbyt dobry. Poddanie? Jedyna opcja – wyciągnięcie czegos z pleców, ewentualnie kontra na obalenie, ale akurat nie sądzę, żeby LaFlare był skłonny do sprowadzania w sobotnim boju. Poza tym nie zapominajmy, że w ostatniej walce Maia nie był w stanie niczego wyciągnąć, mając przez ponad 5 z 15 minut dosiad.
Stójka? U Maii pełni funkcję zasłony dymnej przed obaleniem. Fakt, posłał na deski ostatnio Alexandra Yakovleva, ale przez tego samego Yakovleva został solidnie trafiony dwie rundy później, a Rosjanin, delikatnie mówiąc, nie jest wirtuozem technik pięściarskich. Każdy inny scenariusz niż dominacja Amerykanina byłby dla mnie zaskoczeniem.
Kondycja? Obaj nie brylują w tym aspekcie, ale nie ma szans, żeby 38-letni Demian mógł mieć jakąkolwiek przewagę nad Amerykaninem z Long Island. Siła fizyczna? Nadal nie, Maia po zejściu do 77 kg wydawał się być bardzo silny, ale do Ryana będzie mu brakowało sporo.
Nieznacznie wyższym i dysponującym odrobinę większym zasięgiem jest LaFlare. Powraca po kontuzji kolana, ale na żaden 'ring rust’ nie ma tu szans, nadal jest młody i trenuje w świetnym klubie. Podsumowując – jeśli tylko LaFlare nie odwali czegoś głupiego (nie da zajać sobie pleców, nie właduje się w technikę kończącą), to ma wygraną walkę. Oczywiście stawiam, że tak się stanie, co więcej, Ryan zanotuje pierwsze skończenie w UFC.
LaFlare, TKO
Kupony
Stawki. W tym tygodniu nie szaleję aż tak, a więc:
*****
LaFlare – 2000 PLN x 1.75
Możliwa wygrana: 3750 PLN
Arreola – 1000 PLN x 2.80
Możliwa wygrana: 2800 PLN
Martin – 1500 PLN x 1.86
Możliwa wygrana: 2790 PLN
Martin + LaFlare + Koscheck – 500 PLN x 15.54
Możliwa wygrana: 7720 PLN
Łącznie:
Stawka: 5000 PLN
Możliwa wygrana: 17060 PLN
Zysk: 12060 PLN
*****
UWAGA #1: Wymienione wyżej zakłady i stawki to na ten moment propozycje. Jeszcze nie podjąłem ostatecznej decyzji, ale biorąc pod uwagę fakt, iż kilka osób czeka na ten odcinek cyklu (ohh, tak słodko!), chciałem go dodać szybciej niż w dzień przed galą. Gdy tylko postawię zakłady, wrzucę screeny kuponów.
UWAGA #2: WSZYSTKIE PODANE PRZEZE MNIE KUPONY TO TYLKO I WYŁĄCZNIE MOJE PROPOZYCJE! NIE PONOSZĘ ZA NIE ŻADNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI! Mam wysokie mniemanie o inteligencji użytkowników portalu, chcę tylko być fair – jeżeli ktoś ma zamiar napisać do mnie po ewentualnej przegranej gali (nie planuję) z pretensjami, to straci tylko czas, albowiem ja się tym nie przejmę. Mimo moich dość odważnych czasem stwierdzeń, nie jestem Nostradamusem (mi też ciężko w to uwierzyć!)
Podsumowanie ostatniego odcinka
Joanna Jędrzejczyk & Joanna Jędrzejczyk inside distance + ~8500 PLN
Not Overeem inside distance +920 PLN
Łącznie + ~9400 PLN
Podsumowanie cyklu
+12975 PLN
Yield +132,5 %