UFC

UFC Fight Night 60 – wyniki i relacja

Wyniki i relacja z gali UFC Fight Night 60 – Thatch vs Henderson.

170 lbs: Benson Henderson (22-5) > Brandon Thatch (11-2) – poddanie (duszenie zza pleców)

Szybkość, dynamika i kondycja Bensona Hendersona okazały się barierą nie do pokonania dla faworyzowanego Brandona Thatcha. Gameplan Smootha od początku walki był jasny – kąsać rywala potężnymi lowkingami i uderzeniami na korpus, dużo pracować na nogach, nie dawać się zamykać pod siatką, by potem, gdy Rukus był już zmęczony, zaprzęgnąć do działania zapasy. Jak zaplanował, tak zrobił, jedynie w drugiej rundzie mając problemy z aktywniejszym Thatchem. Ten ostatni natomiast, zapominając się często w swojej agresji, zamiast zamykać Hendersonowi drogę ucieczki spod siatki, po prostu go gonił, co kończyło się tak, jak kończyć się musiało – były mistrz kategorii lekkiej nie miał problemów z uciekaniem spod siatki. Thatch zanotował kilka sukcesów, trafił kilka razy bardzo mocno Bensona, ale cały czas wydawało się, że boi się włączyć „drugi bieg” – czy to z obawy przed zapasami rywala (mniej prawdopodobne), czy też z uwagi na niepewność co do swojej kondycji oraz nerwy związane z powrotem po tak długiej przerwie (bardziej prawdopodobne). Już w trzeciej rundzie Henderson po ciężko wypracowanym obaleniu zagroził w parterze Thatchowi, by w czwartej ostatecznie skończył rywala, świetnie wcześniej pod ciosami przenosząc walkę do parteru. Zasłużone zwycięstwo Bensona, mimo wszystko rozczarowująca postawa Brandona – przynajmniej jednak dane nam było w końcu obejrzeć go dłużej, dzięki czemu każdy może wyciągnąć wnioski na temat jego szans na zawojowanie kategorii półśredniej.

145 lbs: Max Holloway (12-3) > Cole Miller (21-9) – decyzje jednogłośna

Pojedynek na pełnym niemal dystansie toczył się w stójce, co musiało faworyzować Maxa Holloway’a – i tak właśnie było. Cole Miller zaliczył drobne sukcesy w stójce w postaci kilku dobrych prostych, ale poza pierwszą rundą, którą Hawajczyk, jak to ma w zwyczaju, rozegrał „na rozpoznanie”, nie miał nic do powiedzenia. Błogosławiony świetnie pracował na nogach, zmieniał pozycje, atakował kopnięciami i ciosami, głowę i korpus. Jego wszechstronność kickbokserska i płynność, z jaką łączy cały swój przebogaty ofensywny arsenał w stójce, stanowiły przeszkodę nie do przebycia dla Millera, który od pewnego momentu nadziei szukał w rozpaczliwych – ostatecznie nieudanych – próbach zapaśniczych. Po zakończeniu pojedynku Jon Anik poinformował zwycięzcę, że UFC ma już dla niego kolejnego rywala – na gali UFC on FOX 15, która odbędzie się już 16 kwietnia, zmierzy się z Cubem Swansonem. Kapitalne zestawienie, ale… po ledwie dwóch miesiącach? Mam mieszane uczucia.

170 lbs: Neil Magny (14-3) > Kiichi Kunimoto (18-6-2) – poddanie (duszenie zza pleców)

Neil Magny udowodnił, że najwyższa pora zestawić go z rywalem z szerokiej czołówki, deklasując Kiichi Kunimoto. Amerykanin bardzo dobrze korzystał z doskonałego zasięgu, rażąc Japończyka kombinacjami ciosów prostych oraz świetnie radząc sobie w klinczu, gdzie zaprzęgał do boju bardzo mocne kolana na korpus. Także w parterze, gdy akurat decydował się przenieść tam walkę, absolutnie niczego mu nie brakowało. Poza krótkim momentem w drugiej rundzie, gdy dał się obalić, cały czas kontrolował pojedynek, dzięki doskonałej kondycji nieustannie wywierając presję na raz po raz gubiącym się pod naporem uderzeń Kunimoto. Dzieła zniszczenia dopełnił w trzeciej rundzie, zmuszając do odklepania umęczonego już Japończyka i tym samym notując pierwsze w UFC zwycięstwo przez poddanie.

185 lbs: Daniel Kelly (9-0) > Pat Walsh (5-2) – decyzja jednogłośna

Nie wiadomo, co robiący tak wysoko w karcie walk pojedynek Daniela Kelly’ego z Patrickiem Walshem okazał się bardzo słaby – zgodnie z oczekiwaniami. Zgrywający luzaka Walsh raz po raz uderzał i chybiał potężnymi cepami, a mający minimalne podstawy bokserskie Kelly był w stanie większości z tych ciosów uniknąć, samemu od czasu do czasu kontrując jakimiś pojedynczymi prostymi. Po 15 minutach marnej jakości widowiska sędziowie orzekli o zwycięstwie 37-letniego Australijczyka.

155 lbs: Kevin Lee (10-1) > Michel Prazeres (18-2) – decyzja jednogłośna

Kevin Lee pokazał całkiem niezłą ofensywę w stójce, wielokrotnie trafiając Brazylijczyka ładnymi prostymi oraz kopnięciami na korpus, słabą defensywę, raz po raz samemu będąc trafianym, a także mocniejsze niż Prazeres zapasy oraz znacznie lepszą kondycję (choć i tak co najwyżej średnią), które ostatecznie zaprowadziły go do zwycięstwa nad ledwie ruszającym się w trzeciej odsłonie rywalem. Innymi słowy, Lee notuje trzecią kolejną wygraną, w której miewa przebłyski w stójce i zwłaszcza w zapasach, ale nadal wydaje się, że czegoś mu brakuje, by zawyrokować, że ma szansę namieszać w czołówce, choćby tej szerokiej – przyjął bowiem zdecydowanie zbyt wiele ciosów, będąc wyjątkowo statycznym. Ma jednak dopiero 22 lata, więc nadal mnóstwo czasu na załatanie swoich przede wszystkim kickbokserskich dziur w swojej grze.

125 lbs: Ray Borg (8-1) > Chris Kelades (8-2) – poddanie (kimura)

Ray Borg po profesorsku zdominował Chrisa Keladesa zapaśniczo i parterowo, całą niemal walkę kontrolując i obijając go z góry, by zwieńczyć swój doskonały występ świetną kimurą. Kelades ani przez chwilę nie miał nic do powiedzenia – Borg z góry był agresywny, kreatywny i skuteczny. Podejmował też momentami spore ryzyko, nie zadowalając się kontrolą i szukając ciosów, przejścia pozycji i poddań za wszelką cenę. Oglądało się to bardzo przyjemnie, choć taka skłonność do ryzyka w konfrontacji z jakimś lepszym grapplerem może go w przyszłości drogo kosztować. Nie zmienia to faktu, że ten ledwie 21-latek już wkrótce może walczyć o pas mistrzowski kategorii muszej.

155 lbs: Efrain Escudero (23-9) > Rodrigo de Lima (8-3-1) – decyzja jednogłośna

Tylko w pierwszej rundzie Rodrigo de Lima był w stanie nawiązać równorzędną rywalizację z Efrainem Escudero, notując obalenie i sporo klinczując. Przewaga kickbokserska Escudero była jednak ogromna – trafiał niemal każdy ciosem w nieruchomą głowę Brazylijczyka. W dwóch ostatnich rundach dużo czasu spędził też w gardzie wyczerpanego rywala, rażąc go stamtąd solidnym gnp. W pełni zasłużone zwycięstwo meksykańskiego Amerykanina, który serwując de Limie drugą porażkę z rzędu w UFC, prawdopodobnie kończy jego przygodę z najlepszą organizacją MMA na świecie.

145 lbs: Chas Skelly (14-1) > Jim Alers (13-2)

Chas Skelly zanotował trzecie zwycięstwo z rzędu, po przeciętnym i jednak dość chaotycznym boju, w którym obaj zawodnicy już w drugiej rundzie oddychali bardzo ciężko. Na początku pojedynku Alers był blisko skończenia Skelly’ego dźwignią na nogę, ostatecznie mocno naruszając mu kostkę, ale dzielny zapaśnik nie odklepał i potem walka toczyła się a to pod siatką, a to w stójce, gdzie obaj bez większego dbania o defensywę rzucali mocnymi ciosami. Celniej i mocniej w nieruchomy cel trafiał Amerykanin i to on ostatecznie ubił bardzo słabo prezentującego się Alersa, notując pierwszy w nokaut w UFC. Nie obyło się też bez kontrowersji, bo w ostatniej akcji pojedynku padającego już na deski rywala Skelly zdzielił nielegalnym kolanem na głowę, ale sędzia ostatecznie faulu się nie dopatrzył. Kiepski występ Alersa, co najwyżej przeciętny Skelly’ego.

125 lbs: Zach Makovsky (19-5) > Tim Elliott (10-6-1) – decyzja jednogłośna

Zach Makovsky powstrzymał szaleńczy chaos niezmordowanego Tima Elliotta, demonstrując zdecydowaną wyższość zapaśniczą, dzięki której każdą niemal próbę ataku Elliott przypłacał wylądowaniem na plecach. Tam kreatywny i hiperaktywny Tim był niezwykle trudny do utrzymania, raz po raz zasypując z dołu rywala gradem ciosów, ale spokój i opanowanie Makovsky’ego doprowadziły go do krucyfiksa, który prawdopodobnie wygrał mu pierwszą rundę, oraz zajścia za plecy rywala, dzięki któremu zwyciężył również w trzeciej, ostatecznie triumfując też na kartach sędziowskich. Drugą odsłonę pojedynku decydenci przyznali aktywnemu Elliottowi. Tym samym kontrola i opanowanie zastopowały chaos, szaleństwo i kreatywność – dzięki tym ostatnim jednak walkę oglądało się bardzo przyjemnie, a Elliott prawdopodobnie nadal kontynuował będzie karierę w UFC – pomimo trzeciej porażki z rzędu.

155 lbs: James Moontasri (8-2) > Cody Pfister (11-4-1) – poddanie (duszenie zza pleców)

Wyraźnie górujący nad rywalem warunkami fizycznymi James Moontasri nie miał najmniejszych problemów z rozbiciem desperacko w pierwszej rundzie poszukującego obalenia debiutanta Cody’ego Pfistera. Moonwalker świetnie uderzał kolanami, doskonale wykorzystując najmniejszą choćby okazję do wsadzenia ich na korpus lub na szczękę nacierającego zawodnika z Colorado. Po jednym z nich wydawało się, że walka zostanie przerwana, ale Pfister pokazał duże serce do walki, będąc w stanie dotrwać do przerwy. W drugiej odsłonie jednak mocno zmęczony już i poobijany debiutant został z łatwością obalony i poddany duszeniem zza pleców. Trenujący z Andersonem Silvą Moontasri tym razem – w przeciwieństwie do swojego debiutu przeciwko Joe Ellenbergerowi – był o wiele bardziej opanowany, nie tracąc wszystkich sił na próby skończenia rywala w pierwszej rundzie. Krótkie momenty, w których miał okazje zaprzęgnąć do działania mordercze kolana, wykorzystał doskonale, siejąc nimi zniszczenie w szeregach przerażonego chwilami Pfistera.

Wyniki

Karta główna

170 lbs: Benson Henderson (22-5) pok. Brandona Thatcha (11-2) przez poddanie (duszenie zza pleców), R4, 3:58
145 lbs: Max Holloway (12-3) pok. Cole Miller (21-9) przez jednogłośną decyzję (2 x 29-28, 30-27)
170 lbs: Neil Magny (14-3) pok. Kiichi Kunimoto (18-6-2) przez poddanie (duszenie zza pleców), R3, 1:22
185 lbs: Daniel Kelly (9-0) pok. Pata Walsha (5-2) przez jednogłośną decyzję (2 x 29-38, 30-27)
155 lbs: Kevin Lee (10-1) pok. Michela Prazeresa (18-2) przez jednogłośną decyzję (2 x 30-27, 29-28)
125 lbs: Ray Borg (8-1) pok. Chrisa Keladesa (8-2) przez poddanie (kimura), R3, 2:56

Karta wstępna

155 lbs: Efrain Escudero (23-9) pok. Rodrigo de Limę (8-3-1) przez jedgnogłośną decyzję (3 x 29-28)
145 lbs: Chas Skelly (14-1) pok. Jima Alersa (13-2) przez T/KO (uderzenia), R2, 4:59
125 lbs: Zach Makovsky (19-5) pok. Tima Elliotta (10-6-1) przez jednogłośną decyzję (3 x 29-28)
155 lbs: James Moontasri (8-2) pok. Cody’ego Pfistera (11-4-1) przez poddanie (duszenie zza pleców), R2, 1:49

fot. UFC.com/Zuffa

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button