UFC

UFC 305: Du Plessis vs. Adesanya – wyniki i relacja na żywo

Wyniki i relacja na żywo z gali UFC 305: Du Plessis vs. Adesanya, która odbyła się w Perth z udziałem Mateusza Gamrota.

W walce wieczoru mistrz wagi średniej Dricus Du Plessis (22-2) skończył w czwartej rundzie Israela Adesanyę (24-4). Relacja z walki – tutaj.


Dan Hooker (24-11) po wojnie na wyniszczenie pokonał Mateusza Gamrota (24-3). Szczegółowa relacja z walki – tutaj.


W pierwszych minutach walki Taia Tuivasy (14-8) z Jairzinho Rozenstruikiem (15-5) nikt tempa nie forsował. Australijczyk skupiał się na okopywaniu nogi rywala potężnymi lowkingami, a ten starał się odpowiadać prostymi. Tuivasa był nieco agresywniejszy, aktywniejszy i skuteczniejszy. Nikt nie podejmował jednak większego ryzyka.

W drugiej odsłonie zawodnicy się otworzyli. W szermierce na pięści Rozenstruik – korzystający głównie z ciosów prostych oraz kontrującego lewego sierpa – był skuteczniejszy, kilka potężnych uderzeń lokując na głowie Australijczyka. W połowie rundy Bam Bam tak niefortunnie wyprowadził lowking, że uszkodził nogę. Widząc to, Surinamczyk ruszył do huraganowych ataków, dosięgając rywala kilkoma bombami – ale ten przetrwał.

Australijczyk nie składał broni w rundzie trzeciej, ale Surinamczyk doskonale opędzał się od niego szybkimi, precyzyjnymi prostymi, unikając bomb Tuivasy. W ostatnich sekundach zawodnicy wdali się w ostrzejsze wymiany, w których to Rozenstruik był skuteczniejszy. Rozbrzmiała syrena kończąca zawody.

Werdykt nie okazał się formalnością, bo któryś sędzia pomylił najwyraźniej zawodników. Tak czy inaczej Bigi Boi wygrał w stosunku 30-27, 29-28, 27-30. Była to druga z rzędu wygrana Surinamczyka.

Dla Taia Tuivasy była to piąta kolejna porażka.


W walce otwierającej kartę główną kapitalnie dysponowany Carlos Prates (20-6) zafundował pierwszą w karierze porażkę przez nokaut Jingliangowi Li (19-9). Pełna relacja z walki – tutaj.


Zdzieliwszy Juniora Tafę (5-3) kilkoma lowkingami i uniknąwszy jego bomb, Valter Walker (12-1) przeniósł walkę do parteru – pomimo iż Australijczyk kilka razy chwytał się siatki.

Z góry Walker szczególnie aktywny nie był, skupiając się przede wszystkim na kontroli. Jednak w ostatnich sekundach zaatakował skrętówką – Tafa nie klepnął, ale krzyknął tak przeraźliwie, że sędzia przerwał zawody.

Valter Walker odniósł tym samym premierowe zwycięstwo w oktagonie UFC po porażce w debiucie z Łukaszem Brzeskim.

Dla Juniora Tafy była to druga z rzędu przegrana i trzecia w ostatnich czterech występach.


Josh Culibao (11-4-1) potrzebował dwóch ledwie minut, aby zdemolować lowkingami wykroczną nogę Ricardo Ramosa (17-6), ale zaatakował zbyt agresywnie, stracił równowagę i skończył w parterze z Brazylijczykiem za plecami. Ramos kilka razy zaatakował piekielnie ciasnym duszeniem, ale Culibao sobie tylko znanym sposobem przetrwał, demonstrując nieprawdopodobny charakter.

Druga runda należała do Australijczyka, który kontynuował destrukcję wykrocznej nogi Ramosa. Poszukiwał też nokautujących ciosów – głównie sierpowych w krótkich kombinacjach – ale Brazylijczyk był w stanie je przepuszczać.

W trzeciej rundzie Ramos wrócił do żywych. Z odwrotnego ustawienia – aby chronić zdemolowaną nogę – wywierał presję, rozpuszczał ręce, tu i ówdzie dosięgając głowy Culibao. Także Australijczyk miał swoje momenty. Ostatnie półtorej minuty Ramos spędził w dominującej pozycji w parterze, gdzie potraktował też rywala kilkoma krótkimi uderzeniami.

Sędziowie jednogłośni nie byli, orzekając o wiktorii Ricardo Ramosa w stosunku 2 x 29-28, 28-29. Brazylijczyk powrócił na drogę zwycięstw po dwóch porażkach, a Australijczyk doznał trzeciej z rzędu przegranej.


Jack Jenkins (13-3) przez cztery pierwsze minuty walki z Herbertem Burnsem (11-6), otwierającej kartę wstępną, zdecydowanie rozdawał karty w klatce. Nieustannie strasząc Brazylijczyka swoimi firmowymi lowkingami, rozbijał go fantastycznymi kombinacjami pięściarskimi na głowę i korpus. Porozbijany Burns sfinalizował obalenie na minutę przed końcem rundy, trzymając Jenkinsa na plecach do jej końca.

W drugiej odsłonie Burns szybko obalił Jenkinsa, ale połakomił się na atak na nogę i stracił pozycję. Z czasem wciągnął Australijczyka do gardy, ale nie był w stanie nic wyczarować. W stójce Jenkins zdecydowanie rozdawał karty. W pewnym momencie serią ciosów posłał nawet Brazylijczyka na deski, ale nie zdołał go dobić. W końcówce rundy zmasakrował natomiast Burnsowi nogę atomowymi lowkingami. Brazylijczyk ledwie doczłapał do narożnika.

W trzeciej rundzie Jenkins szybko dopełnił dzieła zniszczenia, bombardując przeciwnika lowkingami i ciosami. Gdy wrócił na nogi, zapraszając Burnsa z powrotem na nogi, ten pozostał na dole, niezdolny do kontynuowania zawodów. Sędzia zakończył walkę.

Australijczyk powrócił w ten sposób na zwycięskie tory po zeszłorocznej przegranej z Chepe Mariscalem. Jego bilans w UFC wynosi 3-1. Po walce rzucił wyzwanie Gavinowi Tuckerowi.

Herbert Burns skończył na tarczy czwarty pojedynek z rzędu – w żadnym nie wytrzymał do końca regulaminowego czasu – co prawdopodobnie oznacza kres jego przygody z UFC.


Tom Nolan (8-1) od początku walki wieńczącej kartę przedwstępną z Alexem Reyesem (13-5) wywierał dużą presję, ostro atakując. Tak ostro, że kilka razy trafiał w objęcia szukającego parteru Amerykanina. Dwukrotnie został obalony, ale nie dał się utrzymać na dole. W stójce Australijczyk był skuteczniejszy – Reyes walczył bojaźliwie – choć kilka mocniejszych uderzeń też jednak wyłapał.

Druga runda stała pod znakiem dominacji Nolana. Australijczyk mieszał ustawienie, bronił się przed zapaśniczymi próbami Reyesa, rozbijając go różnorodnymi uderzeniami – kopnięciami na wszystkich wysokościach, ciosami, łokciami w klinczu, kolanami.

W trzeciej odsłonie Reyes spróbował odwrócić losy walki, próby zapaśnicze mieszając z pracą w klinczu. Notował tam pewne sukcesy pod kątem kontroli oraz uderzeń łokciami i kolanami, choć i dobrze broniący się przed obaleniami Nolan miał swoje dobre momenty.

Werdykt był formalnością. Sędziowie orzekli jednogłośnie w stosunku 2 x 30-27, 29-28 o zwycięstwie Toma Nolana – drugim z rzędu w oktagonie UFC. Jego bilans tamże wynosi 2-1.

Dla Alexa Reyesa była to trzecia z rzędu przegrana.


Na początku walki z Kenanem Songiem (22-8) Ricky Glenn (22-9-2) posłał rywala na deski, ale potem przez całą rundę szukał klinczu, zapasów i parteru. Owszem, długimi fragmentami kleił się do Songa, notując nawet dwa udane obalenia, ale nie był w stanie ani utrzymać Chińczyka na dole, ani tym bardziej jakkolwiek mu zagrozić. W dystansie to Song rozdawał natomiast karty, trafiając częściej i mocniej.

Druga odsłona należała wyraźnie do Chińczyka. Powstrzymywał on nieporadne zapaśnicze próby Amerykanina, rozbijając go w stójce. Obaj zawodnicy szybkością nie grzeszyli, ale to Song trafiał znacznie częściej. Glenn nie miał pomysłu na to, jak przenieść walkę do parteru, choć wielokrotnie dochodził do nogi czy bioder rywala.

Trzecia runda była podobna do drugiej. Glenn nacierał, szukając obaleń – ale bez powodzenia. Tu i ówdzie trafiał lewym, którym poprzedzał próby zapaśnicze, ale to Song trafiał częściej i mocniej.

Werdykt był formalnością. Sędziowie orzekli o jednogłośnym zwycięstwie Kenana Songa w stosunku 30-27, 30-26, 29-28. Chińczyk powrócił tym samym na drogę wygranych po zeszłorocznej porażce z Kevinem Joussetem.

Ricky Glenn doznał trzeciej z rzędu porażki, która może oznaczać kres jego przygody z UFC.


Na początku starcie otwierającego galę Jesus Aguilar (11-2) zasypał debiutującego w oktagonie Stewarta Nicolla (8-1) mocnymi uderzeniami, następnie inicjując walkę na chwyty. Rzecz jednak w tym, że kimurą Australijczyk fantastycznie odwrócił pozycję, z czasem nawet zachodząc Meksykaninowi za plecy. Zdzielił go dobrymi uderzeniami.

Aguilar zdołał jednak doprowadzić do kotła zapaśniczego, zrzucając Nicolla ze swoich pleców. Gdy Australijczyk od razu poszukał obalenia, Meksykanin zaatakował gilotyną. Poprawiwszy technikę, pociągnął piekielnie mocno… Nicoll nie klepnął – poszedł spać! Aguilar zasygnalizował to zresztą sędziemu.

Jesus Aguilar odniósł trzecie z rzędu zwycięstwo, szlifując swój bilans w oktagonie amerykańskiego giganta do 3-1.


Wyniki UFC 305

Walka wieczoru

185 lb: Dricus Du Plessis (22-2) pok. Israela Adesanyę (24-4) przez poddanie (RNC), R4, 3:38

Co-main event

125 lb: Kai Kara-France (25-11) pok. Steve Ercega (12-3) przez TKO (prawy kros i GNP), R1, 4:04

Karta główna

155 lb: Dan Hooker (24-11) pok. Mateusza Gamrota (24-3) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 28-29)
265 lb: Jairzinho Rozenstruik (15-5) pok. Taia Tuivasę (14-8) niejednogłośną decyzją (30-27, 29-28, 27-30)
170 lb: Carlos Prates (20-6) pok. Jinglianga Li (19-9) przez KO (lewy sierp), R2, 4:02

Karta wstępna

265 lb: Valter Walker (12-1) pok. Juniora Tafę (5-3) przez techniczne poddanie (skrętówka), R1, 4:56
145 lb: Ricardo Ramos (17-6) pok. Josha Culibao (11-4-1) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 28-29)
125 lb: Casey O’Neil (10-2) pok. Luanę Santos (8-2) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 30-26)
145 lb: Jack Jenkins (13-3) pok. Herberta Burnsa (11-6) przez TKO (uderzenia), R3, 0:48

Karta Fight Pass

155 lb: Tom Nolan (8-1) pok. Alexa Reyesa (13-5) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
155 lb: Kenan Song (22-8) pok. Ricky’ego Glenna (22-9-2) jednogłośną decyzją (30-27, 30-26, 29-28)
125 lb: Jesus Aguilar (11-2) pok. Stewarta Nicolla (8-1) przez poddanie techniczne (gilotyna), R1, 2:29

Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – KAŻDY DO 100 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Komentarze: 1

  1. Czuję w kościach, że gdy świat wreszcie przekonał się do DDP po wygranej walce ze Stricklandem, to jak na jego złość wróci Adesanya z czasu pierwszej walki z Whittakerem i będzie KO na Polaku rodaku Afrykanerze.

Dodaj komentarz

Back to top button