Kolonizacyjna mentalność! Israel Adesanya ostro o Dricusie Du Plessisie: „Jaka piękna ziemia! Chcę ją wyłącznie dla siebie!”
Israel Adesanya podgrzał atmosferę przed sobotnią konfrontacją z mistrzem wagi średniej UFC Dricusem Du Plessisem.
Temperatura przed mistrzowską walką Dricusa Du Plessisa z Israelem Adesanyą mocno spadła względem tej zeszłorocznje. Gdy w Afrykaner pokonywał Roberta Whittakera, a na tronie wagi średniej nadal zasiadał Nigeryjczyk, między oboma zawodnikami iskrzyło. Dziś natomiast afrykański konflikt pomiędzy Du Plessisem i Adesanyą wydaje się melodią przeszłości, ograną na wszystkie możliwe sposoby.
W drodze do sobotniej gali UFC 305 w Perth, gdzie od słów Afrykaner i Nigeryjczyk przejdą w końcu do czynów, pretendent postanowił atmosferę podgrzać, nie po raz pierwszy uderzając w kolonizatorskie nuty.
Przypomnijmy, że zeszłoroczne oburzenie Adesanyi – Nigeryjczyka od lat mieszkającego w Nowej Zelandii, który posiadł zdolność przyswajania sobie barw narodowych różnych krajów w zależności od zapotrzebowania – wynikło ze słów Du Plessisa. Afrykaner stwierdził mianowicie, że jest pierwszym afrykańskim mistrzem – tj. urodzonym, wychowanym i trenującym w Afryce.
W forsowaniu takiej narracji Nigeryjczyk dostrzegł przejawy rasizmu, nie szczędząc wtedy Afrykanerowi mniejszych i większych wyzwisk – także w postaci „białasa”.
Zapytany w najnowszym wywiadzie, jakiego udzielił TMZ, o konflikt z mistrzem, Adesanya wyjaśnił, jak się na dzisiaj wygląda sytuacja.
– To nie jest sprawa osobista – zapewnił Nigeryjczyk. – Chcę tylko, żeby wziął odpowiedzialność za swoje komentarze. Cieszę się też z tego, co ostatnio przed swoją walką powiedział mój przyjaciel Razak (Alhassan). Powiedział, że szanuje Dricusa, ale za tamte słowa jest on dziwką.
– Dricus powiedział, że trenuje w Afryce, wszystko robi w Afryce, a jednak ludzie tacy jak Razak czy ja byli zmuszeni uciekać z naszych krajów w poszukiwaniu lepszych możliwości. Nigdy tego nie zrozumie, bo wiedzie swoje uprzywilejowane życie za pie*dolonymi bramami w Południowej Afryce, więc ma tam możliwości.
– Francis (Ngannou) musiał przejść przez pustynię, żeby trenować. Znamy jego historię. Nie możesz twierdzić, że nie jest prawdziwym afrykańskim mistrzem, bo nie trenował w Afryce. Czy ty, ku*wa, żartujesz? Gość był wysłany na pustynię sześć czy siedem razy, żeby tam zginął, a jednak przetrwał.
– To wszystko, co mówi… Nawet pomijając, że ja byłem mistrzem, że Francis był mistrzem, że Kamaru był mistrzem, sam nigdy nie zostałby mistrzem, gdybyśmy nie utorowali mu do tego drogi. A potem przychodzi i próbuje wszystko zgarnąć dla siebie.
– Zastanawia mnie, jak mu to wpadło do głowy? Jakie musisz mieć mentalność? „Wezmę to wszystko dla siebie! Jaka piękna ziemia! Chcę ją wyłącznie dla siebie!”. Kim musisz być, żeby mieć takie podejście? Widzisz trzech afrykańskich mistrzów i możesz zostać czwartym. Mogłeś powiedzieć, że to wielki zaszczyt dołączyć do grona afrykańskich legend w UFC. Ale on chce tego wszystkiego tylko dla siebie. To kolonialna mentalność. Nie rozumie, dlaczego błądzi, ale ja mu pokażę.
Israel Adesanya stracił pas mistrzowski we wrześniu ubiegłego roku w starciu z Seanem Stricklandem. Od tego czasu nie był widziany w akcji.
Dricus Du Plessis rozsiadł się na tronie w styczniu, odbierając pas Tarzanowi, którego pokonał niejednogłośną decyzją.
Zapytany, czy jego nastawienie do Afrykanera zmieni się po walce, Adesanya zawahał się.
– Nigdy tego nie zapomnę, ale jak zachowam się po walce, nie wiem – powiedział. – Zobaczymy, jak będziemy się czuć po walce, ale… Nigdy nie zapomnę o trzech królach. Nigdy nie możesz dyskredytować trzech królów. I nawet nie chodzi tutaj o pasy. Tak, jak powiedział Francis, je*ać te pasy. Jesteś mistrzem poprzez to, jak się zachowujesz, przez co przeszedłeś w życiu.
– Dricus zawsze będzie afrykańskim mistrzem, ale nigdy nie będzie jednym z trzech królów.
Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – KAŻDY DO 100 ZŁ
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.