Zmiana narracji? Jon Jones nie wyklucza walki z Tomem Aspinallem, choć…: „Nie jest jeszcze wystarczająco ważny”
Były dominant wagi półciężkiej UFC, który obecnie rozdaje karty w kategorii ciężkiej, Jon Jones zabrał głos nt. walk ze Stipe Miociciem i Tomem Aspinallem.
Sięgnąwszy w zeszłym roku po pas mistrzowski wagi ciężkiej – ekspresowo poddał Ciryla Gane – do pierwszej jego obrony
Bones nabawił się jednak poważnej kontuzji, która wykluczyła go ze startu. Jego pojedynek ze Stiopikiem został odwołany. W dywizji pojawiło się też dwukrólewie, bo w zorganizowanym w zastępstwie starciu o tymczasowy pas Tom Aspinall zdemolował Sergeya Pavlovicha.
Jones cały czas przechodzi proces rehabilitacji, choć w najnowszym wywiadzie z Submission Radio przyznał, że otrzymał zapytanie od matchmakerów o potencjalny występ na jubileuszowej gali UFC 300. Zmuszony był jednak odmówić. Nie zdąży się wykurować, a chce być w pełni zdrów, gdy ponownie zawita w progi oktagonu.
Zapytany o rywala na pierwszą obronę pasa, Jon długo się nie zastanawiał.
– Na ten moment to będzie z całą pewnością Stipe – powiedział. – Jesteśmy w tym sporcie razem ze Stipe od bardzo dawna. Nie wydaje mi się, aby Stipe był szanowany, jak powinien.
– Razem ze Stipe mamy niedokończone sprawy. Uważam, że to jedyny uczciwe rozwiązanie. Ekscytuje mnie oczywiście Tom i jego przyszłość.
Jones zastrzegł natomiast, że nie musi to wcale oznaczać, że nigdy nie dojdzie do jego walki z garnącym się do niej Aspinallem.
– Nie mogę tego stwierdzić – powiedział. – Decyzję o kontynuacji kariery podejmę na podstawie tego, jak wypadnę w walce ze Stipe, jak zaleczę tę kontuzję.
– Może ekspresowo zdemoluję Stipe, a może to będzie wojna totalna. Muszę do każdej walki podchodzić indywidualnie. Krok po kroku, zanim podejmiemy dalsze decyzje. Na pewno jednak walka z Tomem nie jest wykluczona, szczególnie mając na uwadze, jak ożywiony czuję się, będąc tutaj. Ci fani napełniają mnie dodatkową energią, więc myślę sobie, że nie mogę tak po prostu odejść.
– Rozwija się to w pozytywnym kierunku pod kątem kontynuacji mojej kariery.
Brytyjski mistrz ostatnimi czasy oficjalnie zrezygnował z medialnej walki o oktagonowe usługi Bonesa, ale wcześniej obaj zawodnicy wymienili się na platformie X kilkoma solidnymi razami.
– Nawet mając na uwadze, jak imponujący jest Tom, to nie jest jeszcze na tyle ważny, abym układał pod niego mój harmonogram, moje decyzje – wyjaśnił medialną szermierkę z Aspinallem Jones. – To chyba uczciwe podejście?
Amerykanin zasugerował, że skoro Brytyjczyk czuje się taki mocny, powinien walczyć z kolejnymi rywalami. Zarobi dodatkowe pieniądze, zyska jeszcze większe uznanie w oczach fanów.
Co zaś tyczy się swojej dalszej kariery, to Jones podchodzi do tematu spokojnie. Zdaje sobie sprawę, że jakkolwiek długo by nie walczył, zawsze będzie miał jeszcze jednego – teraz już naprawdę najgroźniejszego! – pretendenta do pokonania.
– Moja robota polega na tym, aby zdać sobie sprawę, kiedy już wystarczy – powiedział. – Zdać sobie sprawę, że swoje już zrobiłem, o rodzinę zadbałem. Zmieniłem im życie na lepsze.
– Nie wiem. Nie wiem, co będzie dalej. Skupiam się tylko na najbliższej walce. W ten sposób oddaję też szacunek Stipemu.
Kiedy Jon Jones będzie natomiast zdolny do walki? Tego póki co nie wiadomo. Spekuluje się o listopadzie.
Cała rozmowa poniżej.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – KAŻDY DO 100 ZŁ
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.