„Ma już tę furtkę z tyłu głowy” – Grzebyk bez szans w rewanżu z Bartosińskim? Igor Michaliszyn przypomina słowa rzeszowianina po pierwszej walce!
Igor Michaliszyn wyjaśnił, dlaczego w potencjalnym rewanżu pomiędzy Adrianem Bartosińskim i Andrzejem Grzebykiem zdecydowanie faworyzowałby mistrza.
Dwa lata temu Andrzej Grzebyk skrzyżował po raz pierwszy rękawice z Adrianem Bartosińskim. Pomimo iż w pierwszej odsłonie miał swoje bardzo dobre momenty, to walkę przegrał na początku rundy drugiej przez poddanie – odklepał balachę na kolano.
Wiele wskazuje, że w tym roku może dojść do rewanżu, tym razem z należącym do reprezentanta łódzkiego Octopusa pasem mistrzowskim wagi półśredniej na szali. Grzebyk może bowiem obecnie pochwalić się serią trzech zwycięstw, okupując 1. miejsce w oficjalnym rankingu 77 kilogramów KSW.
Większych – by nie rzec: żadnych – wątpliwości, że zmiany na tronie nie będzie, nie ma inny nieukrywający mistrzowskich aspiracji zawodnik, Igor Michaliszyn. Zapytany bowiem w najnowszej odsłonie magazynu MMA Studio, prowadzonego przez Mariana Ziółkowskiego i Filipa Lewandowskiego, czy Andrzej Grzebyk ma szanse na detronizację Bartosa w rewanżu, reprezentant Silesian Cage Club nie zawahał się.
– Myślę, że nie – stwierdził Igor. – Myślę, że nie. I to abstrahując od tego, czy go nie lubię, bo to nie ma znaczenia. Wydaje mi się, że po tych performance’ach swoich, które dał z Hooiem i teraz z Fleminasem, to wydaje mi się, że nie.
– Nie widzę tej walki po prostu. To, że tam faktycznie w tej pierwszej walce trafił niby Bartosa, ale nie… Nie widzę tej walki.
– Co innego jak by zdominował tego Briana Hooia i Fleminasa, ale te walki w stójce były, umówmy się, słabe. Sam zaprzęgał mocno zapasy do obalania tych swoich rywali, więc, szczerze mówiąc, nie widzę tej walki.
Inaczej rewanż widzi natomiast Marian Ziółkowski, który przyznał, że to Bartos byłby faworytem, ale jednocześnie podkreślił, że w jego ocenie Andrzej Grzebyk nie stałby na straconej pozycji.
– Patrzę na to trochę inaczej, bo kiedyś widziałem z nim wywiad po tej kontuzji nogi – zripostował Igor. – Właśnie wtedy, jak klepał balachę Adrianowi. Wtedy powiedział, że odklepał, bo bał się o zdrowie, że ma rzeczy ważniejsze do roboty.
– Wydaje mi się, że jak już raz takie ziarnko w głowie jest zasiane, to już do końca, do każdej walki będziesz wychodził z takim nastawieniem, że „a jednak jak będzie jakaś taka ciężka sytuacja” – a propos właśnie dźwigni czy obojętnie co się będzie działo – to jednak będzie ciągnęło go do tej ucieczki. Bo faktycznie, może ma rodzinę, już ma jakiś wiek i są faktycznie rzeczy dla niego ważniejsze.
– Wydaje mi się, że bardziej pod tym kątem ma już tę furtkę z tyłu głowy, że w razie zagrożenia życia po prostu odpuści.
– Nie wiem, czy da się zamknąć tę furtkę. Mówię, jak mi się wydaje. Mówię, że z mojego punktu widzenia tak mi się po prostu wydaje. Jak już ktoś… Bo dochodzisz do pewnego etapu, takiego momentu w swoim życiu… Każdy dochodzi. Jak jemu się już taka lampka zapaliła, to wydaje mi się, że gdzieś już będzie zawsze patrzeć na to, że faktycznie, jest coś jeszcze ważniejszego niż tylko ta walka tu i teraz.
W listopadzie 2020 roku Andrzej Grzebyk doznał złamania nogi na początku walki z Mariusem Zaromskisem. Pomimo tego przewalczył niemal całą pierwszą rundę, broni nie składając. W końcu jednak walka została przerwana. Doszedłszy do zdrowia, dziewięć miesięcy później rewanżu Polak szybko rozbił Litwina.
Igor Michaliszyn najprawdopodobniej nawiązał do słów, jakie Andrzej Grzebyk wypowiedział w klatce po wspomnianej porażce z Adrianem Bartosińskim.
– Zawsze jest uśmiech, ktoś musiał wygrać – powiedział wtedy rzeszowianin do Mateusza Borka. – Raz ja wygrywam, raz przeciwnik. Tym razem Bartek złapał mnie na nogę, akurat na tę gorszą stronę.
– Wolałem to po prostu odpuścić. Mówię, zdrowie jest dla mnie najważniejsze. Mam dla kogo żyć, mam po co żyć, mam co robić w życiu, więc zdrowie jest, uwierzcie mi, najważniejsze w tym sporcie.
– Jeśli chcecie mnie oglądać, to czasami trzeba podejmować naprawdę konkretne i szybkie decyzje, żeby potem po prostu nie żałować.
Co zaś tyczy się Igora Michaliszyna, to legitymujący się bilansem 2-0 w KSW 27-latek do akcji powróci przy okazji lutowej gali KSW Epic w Gliwicach, gdzie stoczy walkę na zasadach PRIDE. Nie ujawniono póki co jego przeciwnika.
Cała rozmowa poniżej.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – KAŻDY PO 100 ZŁ
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Nie chcę robić za adwokata Grzebyka, ale chyba to było rozsądne by klepać akurat ten rodzaj dźwigni. Co innego duszenie, co innego dźwignia na kolano. Ale to się okaże w przyszłych walkach czy wymiekka na robocie czy jest świadomy jaką dewastację może poczynić takie poddanie dlatego klepał.