„Nigdy nie czułem czegoś takiego od nikogo” – Tom Aspinall zdumiony chłodem, jakim potraktował go Alex Pereira
Tom Aspinall nie ma wątpliwości – mistrz wagi półciężkiej Alex Pereira jest przekonany, że może go pokonać.
Zasiadającego na tronie wagi półciężkiej UFC byłego mistrza kategorii średniej Alexa Pereirę zawsze otaczała specyficzna aura. Brazylijczyk nikomu w ramiona nie pada, z nikim się nie spoufala, zawsze zachowując dystans i kamienną, jakby wręcz złowrogą twarz. Mówili o tym Sean Strickland, Israel Adesanya czy Jiri Prochazka.
– Wiedziałem, że kiedyś się spotkamy, szczególnie po tym, jak patrzył na mnie w lipcu zeszłego roku w Las Vegas – powiedział kilka miesięcy temu Czech. – Po walce z Gloverem spędziłem tam tydzień. Spotkałem go i patrzył na mnie jak na wroga. Wtedy zdałem sobie sprawę, że jest w tym coś wyjątkowego i w przyszłości może być moim rywalem.
Okazuje się, że bliźniaczo podobne odczucia z obcowania z Poatanem miał… Tom Aspinall! Obaj zawodnicy wystąpili na listopadowej gali UFC 295 w Nowym Jorku, gdzie mieli po raz pierwszy okazję zmierzyć się wzrokiem. Brytyjczyk opowiedział o spotkaniu z Brazylijczykiem w najnowszej odsłonie podcastu True Geordie.
– Posłuchaj tego – zaczął opowieść Tom, zapytany, czy rozważyłby walkę z Poatanem. – Byliśmy w Nowym Jorku. Walczyliśmy na tej samej gali. On i ja. Nigdy wcześniej go nie spotkałem. Nigdy. Znałem jego kilku sparingpartnerów i trenerów. Spotkałem wcześniej Glovera Teixeirę. To były przyjacielskie spotkania.
– Jednak gdy spotkałem jego, był chłodny jak lód. Nie znam go osobiście, więc nie wiem, czy po prostu taki jest na co dzień. No ale z całą pewnością nie był to pogodny ziomek. Spędziliśmy jakiś czas w swoim towarzystwie. Oczywiście była bariera językowa, bo nie mówi po angielsku, a przynajmniej nic o tym nie wiem.
– Poszliśmy na konferencję prasową, na której siedzieliśmy obok siebie. Ja siedziałem tutaj, a on tuż obok. Skończyła się konferencja. Ojciec pyta mnie: i jak było? Mówię: znasz Alexa Pereirę? Tak. Mówię mu dalej: sądzi, że może mnie pokonać. Mój ojciec pyta: o czym ty mówisz? Odpowiadam, że nie wiem, ale czułem to. Dosłownie czułem to od niego.
– Nie prężył się, nie próbował mnie w żaden sposób przestraszyć, ani nic takiego. Nic z tych rzeczy. Po prostu miałem nieodparte wrażenie, że jest przekonany, że… Możliwe, że po prostu sobie coś ubzdurałem i wymyśliłem. Nie wiem. Nigdy wcześniej jednak nie czułem czegoś takiego od nikogo innego. A nie jestem typem gościa, któremu brakuje pewności siebie i wszędzie widzi zagrożenie: ten gość chce mnie pobić! Nic z tych rzeczy.
– Po prostu czułem wtedy, że… No nie wiem. Po prostu gdy usłyszałem potem, że rozważa przejście do wagi ciężkiej, w ogóle się nie zdziwiłem. Miałem wrażenie, że trochę mi się wtedy przygląda, mierzy mnie wzrokiem. Może po prostu taki już jest i odczytuję to błędnie?
– Pamiętam jednak, że po tamtej konferencji prasowej mówię do ojca, że czułem wyraźnie… Praktycznie biła od niego taka energia, jaka bije od moich rywali, z którymi będę się bił. Ale to były 2-3 dni od walki, więc może tak po prostu się wtedy zachowuje? Nie wiem. Możliwe, że kompletnie błędnie interpretuję tę sytuację.
– Jednak gdy zobaczyłem potem te nagłówki mówiące, że myśli o wadze ciężkiej, pomyślałem, że teraz nabiera to trochę sensu. Jak jednak mówię, może kompletnie źle to odebrałem.
W Nowym Jorku Tom Aspinall i Alex Pereira wygrali swoje walki, sięgając po tytuły mistrzowskie – Brytyjczyk znokautował Sergeya Pavlovicha, zdobywając pas tymczasowy, a Brazylijczyk znokautował Jiriego Prochazkę, rozsiadając się na prawowitym tronie 205 funtów.
– Jest świetny, wspaniały – dodał Aspinall. – Jestem jego wielkim fanem. Jak mówiłem, trenowałem z Rico Verhoevenem, który jest mistrzem wagi ciężkiej Glory. A on był mistrzem kategorii półciężkiej i średniej, więc znałem go i byłem jego fanem, zanim w ogóle trafił do UFC.
– Uważam, że to byłaby niesamowita walka, gdyby w przyszłości do niej doszło. Jak powtarzam, nigdy w życiu nie odmówiłem żadnej walki, więc wchodzę w to.
Brytyjczyk zastrzegł natomiast, że jego celem – wobec nieprzejednania Dany White’a w temacie zestawienia starcia Jona Jonesa ze Stipe Miociciem – jest pojedynek o prawowity tytuł mistrzowski. Ani myśli bronić tego tymczasowego.
Co zaś tyczy się potencjalnego starcia z brazylijskim wojennikiem, to nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie przeniósł się on do wagi ciężkiej. Zapytany kilka dni temu w Paryżu o trzeci pas, Poatan marszu po takowy nie wykluczył, ale zaznaczył, że takich planów aktualnie nie posiada.
– Dopiero co przeniosłem się wagę wyżej i czuję się tu bardzo dobrze – powiedział. – Dopiero co zdobyłem pas, co oznacza, że był to dobry krok. Pozostaję więc w wadze półciężkiej.
– Nie jestem zawodnikiem wagi ciężkiej. Jeśli którego dnia moje ciało wyśle mi sygnał – bo mam już na karku 36 lat i mój trening trochę się zmienił… Moje ciało w ostatnich trzech latach trochę się zmieniło z powodu zmian w treningu – bo robię też parter. Moje ciało się zmieniło. Jeśli więc moje ciało zmieni się jeszcze bardziej i powie mi, że już koniec z walkami w wadze ciężkiej, ok, wtedy przejdę wyżej. Teraz jednak takich planów nie mam.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.