„Skoro znokautował go Pereira, to ja mogę zrobić to nawet lepiej” – Dricus Du Plessis uchyla rąbka tajemnicy nt. planu na walkę z Seanem Stricklandem
Pretendent do pasa mistrzowskiego wagi średniej UFC Dricus Du Plessis wziął pod lupę mocne i słabe strony Seana Stricklanda przed UFC 297.
Były mistrz wagi półśredniej KSW Dricus Du Plessis już niebawem stanie do najważniejszej walki w swojej sportowej karierze. 20 stycznia w Toronto idący jak burza Afrykaner – wygrał już sześć walk w oktagonie UFC, w tym pięć przed czasem – zmierzy się z mistrzem wagi średniej Seanem Stricklandem w pojedynku, który zwieńczy galę UFC 297.
Stillknocks już wcześniej zwracał uwagę na podobieństwa łączące go z Amerykaninem – chociażby pod tym kątem, że obaj w swoich ostatnich walkach – Afrykanera z Robertem Whittakerem, a Tarzana z Israelem Adesanyą – byli gremialnie skreślani, a jednak utarli nosa fanom, dziennikarzom oraz ekspertom większym i mniejszym.
Goszcząc w najnowszej odsłonie magazynu Submission Radio, Dricus zwrócił uwagę na jeszcze jedno łączące ich podobieństwo – tym razem w obszarze sztuki bitewnej.
– Istnieje mnóstwo błędów w jego stylu walki – ocenił Du Plessis. – O mnie zresztą wielu ludzi mówi to samo. Jest masa błędów w tym, co obaj robimy – ale to działa.
– Rzecz więc w tym, że Sean robi masę rzeczy niepoprawnie, ale jest też fura takich, które robi, jak trzeba. Koniec końców, wszystko w tej walce będzie sprowadzać się do narzucenia swojej woli. Tak to widzę.
Du Plessis podszedł z dystansem do tez, jakoby Strickland zaprezentował jakiś nowatorskie podejście do walki z Adesanyą. Jego zdaniem Amerykanin robił dokładnie to samo, co robi w każdej ze swoich walk – wywierał presję, męcząc rywala licznymi ciosami.
– Jego obrona jest paskudna – powiedział. – Jest dziwaczna, ale działa. Pięknie neutralizuje uderzenia. Określenie jego stylu walki mianem „irytującego” jest odpowiednie. Cały czas czymś cię atakuje. To unikalny styl walki.
– Nie wydaje mi się, aby miał jakieś szczególnie ciężkie ręce, ale ma swoje atuty. Jeśli walczysz z nim twarzą w twarz, stojąc naprzeciwko niego, gwarantuję ci, że to przegrasz. Odbiera ci pewność siebie, bo cały czas uchyla się przed twoimi ciosami.
– Dostosowanie się do jego tempa walki nie jest mądrym posunięciem. Wiem, że jestem od niego bardziej atletyczny, silniejszy fizycznie. Muszę to wykorzystać. Wiem, że uderzam mocniej i muszę zadbać o to, aby każdy mój cios dochodził celu. Aby każdy miał znaczenie.
– Nie zamierzam stać tam naprzeciwko niego i bawić się w szermierkę w półdystansie, bo to dokładnie jego styl walki. Tak walczy. Podejdę do tego mądrze. Jak mówiłem, potrzebuję jednego dobrego uderzenia. Jeśli Pereira był w stanie go znokautować, to ja mogę to zrobić nawet lepiej.
Afrykaner wcześniej toczył medialne boje ze wspomnianym Israelem Adesanyą, ale nie ma wątpliwości, że starcie z Seanem Stricklandem będzie znacznie bardziej widowiskowe.
– Szczerze wierzę, że złapałbym go (Adesanyę) i sponiewierał – stwierdził Dricus. – Nawet w klinczu. Wiem, że ma dobrą defensywę przed obaleniami, ale nie wydaje mi się, aby ludzie zdawali sobie sprawę z różnic między mną i Israelem Adesanyą. Gdybym go złapał, czekałaby go bardzo długa noc. W zasadzie bardzo krótka.
– Jego stójka jest oczywiście dobra, ale nie sądzę, aby był w stanie mnie znokautować. Doskakiwałby z 1-2, uciekał, odchodził. To na moich barkach spoczywałby obowiązek zrobienia z tej walki dobrego widowiska.
– Wychodzę tam i wygrywam albo ginę w walce. I to samo mogę powiedzieć o Seanie. Wychodzi tam, żeby się bić. To niesamowite zestawienie. Fanom bardzo się spodoba. Będę bardzo zdziwiony, jeśli to starcie nie będzie kandydatem do Walki Roku.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.