Islam Makhachev vs. Alexander Volkanovski – kto wygra rewanż na UFC 294? Analiza i typ!
Kto wygra rewanż na szczycie wagi lekkiej pomiędzy Islamem Makhachevem i Alexandrem Volkanovskim na UFC 294 w Abu Zabi? Analiza i typ!
Na jedenaście dni przed galą UFC 294 w Abu Zabi Alexander Volkanovski zaakceptował rewanżowe starcie z mistrzem wagi lekkiej Islamem Makhachevem, zastępując kontuzjowanego Charlesa Oliveirę.
Czy tym razem Australijczyk wyjdzie z walki obronną ręką? Czym może zagrozić mu Dagestańczyk?
155 lb: Islam Makhachev (24-1) vs. Alexander Volkanovski (26-2)
Kursy bukmacherskie: Islam Makhachev vs. Alexander Volkanovski 1.37 – 3.10
Starcie to szczegółowo omówiłem w poniższym nagraniu, więc zainteresowanych taką formą analizy zapraszam do poniższego video.
Oczywistym jest, że próbując przewidzieć, jak zakończy się rewanż, musimy wziąć pod lupę pierwsze starcie, jakie Makhachev i Volkanovski stoczyli w lutym w Perth.
Makhachev vs. Volkanovski 1
Walkę tę zasłużenie wygrał Islam, będąc zawodnikiem sportowo skuteczniejszym. Australijczyk przypominał tutaj odrobinę – podkreślam: odrobinę! – Nate’a Diaza. Wszystko za sprawą swojej mowy ciała. Gdy trafiał Dagestańczyka, ostentacyjnie to celebrował, a gdy sam był trafiany, szeroko się uśmiechał, dając do zrozumienia, że nic się nie stało. Nawet gdy znajdował się w fatalnym położeniu – tj. miał za plecami Makhacheva – wojowniczą mimiką sugerował, że nie tylko nie jest zagrożony, ale wręcz sam rozdaje karty. Do tego doszła oczywiście bardzom mocna końcówka – jak chociażby w przypadku Nate’a Diaza z Leonem Edwardsem czy Conorem McGregorem w rewanżu – która jeszcze bardziej zakrzywiła obraz pojedynku.
Reakcje fanów także były wymowne – nawet jeśli Alex trafiał na gardę, czy szył ciosami powietrze, na trybunach rozlegała się wrzawa. Wszystko to sprawiło, że, delikatnie koloryzując, może i Volkanovski przegrał zawody sportowe, ale bitwę wygrał – podobnie jak to miewa w zwyczaju stocktończyk.
Jeśli natomiast odrzemy tamto starcie z ozdobników Australijczyka i przymkniemy delikatnie oko na okolicznościowy chaos w poczynaniach Dagestańczyka, co tam dostrzeżemy?
Otóż, w obszarze stójkowym Volk nieustannie odwoływał się do kombinacji, która przyniosła mu sukces na początku pojedynku. A mianowicie przechodził do odwrotnej pozycji – zabezpieczając się przy skracaniu dystansu ciosem z prawej ręki – by następnie wyprowadzić mocny lewy krzyżowy, ewentualnie lewy sierpowy. Czasami, gdy Islam odskakiwał w reakcji, dokładał jeszcze niskie kopnięcie.
Początek walki – Islam ustawiony odwrotnie, Volk klasycznie. Volk zmienia ustawienie na odwrotne (prawa noga do przodu), zabezpieczając się prawym sierpem, a potem – już z odwrotnej – trafia soczystym lewym krosem. Na tej kombinacji się potem zafiksował – bez powodzenia. #UFC294 pic.twitter.com/nqY3Kad4A3
— Bartłomiej Stachura (@Lowkingpl) October 20, 2023
Alex polował też okolicznościowo na prawy sierpowy/krzyżowy – dopiął swego w piątej rundzie – oraz, rzadziej, na niskie kopnięcia oraz proste na korpus.
Przede wszystkim jednak Australijczyk pracował aktywnie kiwkami, zmyłkami i przyruchami, mieszając przy tym chętnie ustawienie. Oddać mu trzeba, że czynił to naprawdę sprawnie, mocno obciążając oktagonowy procesor Islama. W rezultacie aktywność Dagestańczyka pod kątem inicjowania ataków – i tak nieduża z uwagi na jego ciągotki do kontruderzeń – była niska.
Pomimo iż to Volkanovski posiada lepszy zasięg ramion, w oktagonie miało to zerowe znaczenie. To on musiał szukać sposobu na skrócenie dystansu, co starał się wypracować sobie właśnie bogatym arsenałem kiwek. W dystansie kickbokserskim więcej do zaoferowania miał Makhachev.
Zresztą w obszarze stójkowym Dagestańczyk nie tylko nie ustępował Australijczykowi, ale długimi fragmentami był po prostu skuteczniejszy. Nie zapominajmy, że jest to zawodnik z kapitalną defensywą stójkową, mocno stroniący od ryzyka w szermierce na pięści i kopnięcia. Był jednak kilka razy w stanie trafić Volkanovskiego soczystym lewym krzyżowym – także w kontrze – czy swoim firmowym prawym sierpem, również w kontrach.
What a lovely open side counter pic.twitter.com/X7LlICQq2A
— Jack Slack (@JackSlackMMA) October 11, 2023
Potraktował też Australijczyka kilkoma dobrymi lowkinigami, kopnięciami na korpus – w formie frontali oraz middlekicków – oraz prostymi na korpus.
W obszarze klinczerskim – szczególnie w kilku pierwszych rundach – to Makhachev rozdawał karty, przede wszystkim za sprawą tajskiej klamry, z której raził przeciwnika kolanami na korpus i głowę. Polował też na łokcie w kontrach, z których jeden wszedł bardzo czysto.
O ile zatem w obszarze stójkowym Dagestańczyk wypadł lepiej, niż prognozowano – choć, owszem, pojedynek był na nogach bardzo równy – to podobnie powiedzieć można o Australijczyku pod kątem defensywy zapaśniczo-parterowej. Wybronił pięć z dziewięciu prób obaleń ze strony Makhacheva – niektóre wręcz bajecznie – a gdy znalazł się w parterze, nie dał sobie zrobić większej – by nie rzec: żadnej – krzywdy, choć, tak, dwukrotnie dał sobie zajść za plecy.
Okoliczności zestawienia rewanżu
Sprawa jest tutaj prosta jak konstrukcja cepa – niemal wszystko gra na niekorzyść mistrza wagi piórkowej. Co konkretnie? Po pierwsze – podchodzi do tej walki w zasadzie bez obozu przygotowawczego, z kanapy, co jak najbardziej może odbić się na jego formie, a konkretniej: kondycji. Po drugie – miesiąc temu urodziło mu się dziecko. Myślicie, że planując walkę na styczeń – bo takie były plany – na ostatniej prostej ciąży albo po rozwiązaniu szlifował formę w klubie? Nie sądzę. Skupiał się na rodzinie. Po trzecie – trzy miesiące temu przeszedł operację kontuzjowanego łokcia. Na ile była ona poważna, nigdy się pewnie nie dowiemy. Po czwarte – leci na drugi koniec świata do zupełnie innej strefy czasowej, nie mając praktycznie czasu na uczciwą aklimatyzację. Walczy na wrogim terenie. Po piąte wreszcie – wraca do wagi lekkiej, która nie jest jego domem.
Przemawiać za nim może oczywiście fakt, że ma w tym starcie naprawdę niewiele do stracenia. Jasne, duma sportowa to nie przelewki, ale szanujmy się – mało kto daje mu tutaj większe szanse, a już absolutnie nikt o zdrowych zmysłach nie będzie wylewał na niego pomyj, jeśli skończy tę walkę na tarczy. Trudno bowiem nie brać pod uwagę okoliczności, w jakich ją zestawiono.
Alexandrowi Volkanovskiemu może zatem służyć pewnego rodzaju luz psychiczny oraz świeżość, bo obozem przygotowawczym wymęczony na pewno nie jest. Nie miał czasu na rozmyślanie o walce, nie ma na sobie wielkiej presji. Zarobi furę pieniędzy, pasa nie straci. Trochę jak Michael Bisping lata temu z Luke’iem Rockholdem. Do ugrania bardzo dużo, do stracenia niewiele. To oczywiście jak najbardziej może zaprocentować w oktagonie. Człowiek, który nie ma nic do stracenia, bywa piekielnie groźny. Jakkolwiek by rzeczywistości nie próbował zakrzywiać Islam Makhachev, to na nim ciąży cała presja.
Typowanie Makhachev vs. Volkanovski 2
Australijczyk zapowiada, że tym razem podejdzie do walki z Dagestańczykiem bez zbędnego szacunku. Mówił o tym zresztą zaraz po pierwszej walce, zarzucając sobie, że nie podkręcił tempa, gdy była do tego okazja, że sam nie spróbował przejąć inicjatywy w klinczu, gdy czuł, że Makhachev nie stanowi tak wielkiego zagrożenia. W przypadku tegoż rewanżu zwiększona aktywność i agresja Alexandra ma też oczywiście uzasadnienie pod kątem kondycyjnym – nie sądzę bowiem, aby miał on wystarczająco dużo paliwa w baku na to, aby przewalczyć na wysokim tempie pięć rund. Prawdopodobnie zatem rzeczywiście spróbuje skończyć Makhacheva w pierwszych rundach, ewentualnie zapisać je na swoje konto, aby ostatnie przetrwać. To możliwe.
Co natomiast względem pierwszej konfrontacji poprawić może walczący z odwrotnej pozycji – choć urodził się jako praworęczny – Islam? Narzuca się tutaj jedna, bardzo konkretna technika – a mianowicie kopnięcia na korpus lewą nogą, czy to w postaci frontala, czy też middlekicka. W pierwszym starciu niemal każde dochodziło celu. Volkanovski nie miał na nie odpowiedzi – był za daleko, aby skontrować, a przechwytywanie kopnięć mogłoby prowadzić do klinczu, czyli w objęcia Dagestańczyka, których chce uniknąć. Uważam zatem, że Makhachev powinien znacznie częściej odwoływać się do kopnięć na korpus – techniki skutecznej, a względnie bezpiecznej w potyczce z Australijczykiem.
Jaka będzie dynamika tej walki? Nawet bez obozu przygotowawczego Alexander Volkanovski będzie groźniejszym przeciwnikiem dla Islama Makhacheva aniżeli Charles Oliveira po pełnych przygotowaniach. Brazylijczyk w pierwszej walce nie pokazał bowiem absolutnie nic, co sugerowałoby, że może wygrać w rewanżu – poza standardowym MMA, małe rękawice, dyspozycja dnia, zyg zamiast zag.
Wracając zaś do wspomnianej dynamiki… Problemem przy podkręceniu aktywności i agresji przez Australijczyka będą oczywiście zapasy Dagestańczyka. Nawet w pierwszym pojedynku, w którym Volkanovski walczył metodycznie, Makhachev kilka razy fantastycznie zszedł mu w kontrze pod ciosami do nóg. Jeśli zatem Australijczyk zwiększy agresję, będzie bardziej narażony na obalenia oraz klincz.
Wspomnieć trzeba też o kapitalnej defensywie stójkowej Makhacheva oraz jego pracy na nogach. Pomimo iż mierzy się z szybszym rywalem, to nawet w pierwszym pojedynku był w stanie wielokrotnie go wymanewrować, unikając odejściem do boku – czasami z kontrującym prawym sierpem – jego szarż. Nie jest to zawodnik skory do ostrych wymian, w których igra się z ogniem.
Nie odbieram natomiast szans Volkanovskiemu, bo to zawodnik światowego formatu. Nawet bez przygotowań może postawić bardzo duży opór. Ba! Może brew uniosę, ale szczęka na podłogę mi nie spadnie, jeśli wyjdzie z tego pojedynku obronną ręką.
Rzecz jednak w tym, że pierwsza walka była niezwykle wyrównana – a Australijczyk miał przecież wtedy po swojej stronie przewagę terenu, krótki czas na regenerację po ścięciu wagi, fanów, klimat. Był też po pełnym obozie przygotowawczym, uwzględniającym nie tylko specyfikę rywala, ale także migrację do 155 funtów. A pomimo tego – pomimo tych wszystkich okoliczności sprzyjających Volkanovskiemu i brużdżących Makhachevowi! – starcie to było niezwykle wyrównane. Jakiego zatem rezultatu spodziewać się w rewanżu, przed którym absolutnie wszystko – może poza aspektem presji – sprzyja Dagestańczykowi? Skoro pokonał Alexa w wyjątkowo niekorzystnych dla siebie okolicznościach, to tym bardziej powinien to zrobić, mając po swojej stronie niemal wszystko, wliczając w to Khabiba Nurmagomedova, który może w jego narożniku nie stanie, ale pomagał mu przez ostatnie dwa tygodnie i jest na miejscu.
Czy Islam skończy Alexa? Tego nie jestem pewien… O poddanie Australijczyka będzie bardzo trudno, więc być może zdoła skończyć go jakimś ground and pound – trochą na wzór Bobby’ego Greena. Jednak za odrobinę bardziej prawdopodobny scenariusz uważam ten, w którym Dagestańczyk zwycięża na punkty.
Zwycięzca: Islam Makhachev przez decyzję
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.