„Teraz Adesanya się nie liczy” – Dricus Du Plessis wyjaśnia, z kim po utracie pasa na UFC 293 powinien walczyć Israel Adesanya
Niepokonany pod sztandarem UFC Dricus Du Plessis opowiedział o mistrzowskiej rozgrywce w wadze średniej po sobotniej koronacji Seana Stricklanda.
Nie tylko Alex Pereira z wielkim zainteresowaniem oglądał walkę wieczoru sobotniej gali UFC 293 w Sydney pomiędzy Israelem Adesanyą i Seanem Stricklandem. Z jeszcze większym być może zaciekawieniem śledził ją Dricus Du Plessis – zawodnik medialnie przymierzany do potyczki o złoto 185 funtów.
W obszernym wywiadzie na kanale FightWave Stillknocks opowiedział obszernie o swoich wrażeniach z nigeryjsko-amerykańskiego pojedynku.
– Nie byłem przygotowany na to, żeby opowiadać o Seania Stricklandzie pokonującym Israela Adesanyę – powiedział z uśmiechem. – Przyznam szczerze, że się tego nie spodziewałem. Cieszę się jego sukcesem. Cieszę się, że utarł trochę nos Izzy’emu, chociaż marzyło mi się, żebym to był ja.
– Mamy teraz Seana Stricklanda. Znajdował się w bardzo podobnym położeniu co ja przed walką z Robertem Whittakerem, gdy nikt nie dawał mi szans. Wiem, że nawet Strickland nie dawał mi wtedy szans, podobnie zresztą jak ja nie dawałem mu szans w tej walce.
– Strickland zrobił to, co zawsze robi. Walczył tak, jak zawsze walczy. Dał świetny występ. Trzeba mu to oddać. Wyszedł tam i nie pękł. Mógł nie podołać z powodu doniosłości tego wszystkiego. Wyszedł tam jednak i sprawił, że walka wyglądała, jakby bił się z przeciętnym gościem.
– Israel Adesanya? Było widać, że to nadal Izzy, ale jeśli mam być szczery, to powinien się cieszyć, że to nie ja stałem naprzeciwko niego. Jego ciosy nie miały żadnej mocy, cały czas był w odwrocie. Strickland wykonywał świetną robotę, ciągle wywierając presję. To było świetne.
– Gdybym to ja z nim walczył tego wieczoru, szczególnie w tej pierwszej rundzie byłoby po wszystkim. Gdyby wyszedł tak do mnie, nie sądzę, że doszłoby do drugiej rundy, a już na pewno nie do trzeciej. Strickland walczył dobrze. Był opanowany, skupiony. Wykonał świetną robotę. Jego obrona była w punkt. Dobra walka. Szokująca dla świata MMA.
Dricus Du Plessis jest sklasyfikowany na 1. miejscu w rankingu wagi średniej, choć prawdopodobnie w najnowszej aktualizacji zostanie zepchnięty na 2. przez Israela Adesanyę. Bilans Afrykanera w oktagonie wynosi 6-0. Ostatnio pokonał Roberta Whittakera w starciu, które określane było mianem eliminatora.
Do walki z Adesanyą w Sydney jednak nie stanął z uwagi na kontuzję oraz bliski termin gali. W drodze do gali UFC 293 cierpkich słów nie oszczędzili mu za to Dana White oraz sam Nigeryjczyk, który wyrażał zainteresowanie starciem ze zwycięzcą październikowej konfrontacji Khamzata Chimaeva z Paulo Costą. Jak się okazuje, Du Plessis dobrze sobie to zapamiętał…
– Izzy opowiadał, że wolałby walczyć ze zwycięzcą walki Khamzata Chimaeva z Paulo Costą – przypomniał. – I teraz jego życzenie zostanie spełnione. Uważam, że powinniśmy teraz ze Stricklandem walczyć o pas i… Szczerze wierzę, że pokonam Stricklanda. Zrobię to. Będę mistrzem.
– Wtedy zmierzę się ze zwycięzcą starcia Israela Adesanyi z wygranym z walki Chimaeva z Costą. Chciał tej walki, więc teraz może ją mieć. To będzie eliminator.
– Rozmawiałem teraz z kilkoma ludźmi. Słuchajcie, nie jestem pretendentem do walki z Israelem Adesanyą. Jestem pretendentem w świecie MMA – a to oznacza, że walczę teraz z zawodnikiem, który jest na szczycie.
– Ta walka nigdy nie była dla mnie sprawą osobistą. Nigdy nie chciałem walczyć konkretnie z Adesanyą. Chciałem tej walki z nim, bo miał pas. Teraz Adesanya się nie liczy. Nawet o nim nie myślę. Skupiam się wyłącznie na Seanie Stricklandzie. Na gościu, który ma pas.
Problem jednak w tym, że o ile świat MMA nie patrzy przychylnym okiem na potencjalny natychmiastowy rewanż Adesanyi ze Stricklandem, to zupełnie inne zdanie ma w temacie White. Głównodowodzący UFC zapowiedział podczas konferencji prasowej, że drugie amerykańsko-nigeryjskie starcie ma sens i jest ciekawe.
– Zastanawia mnie, jak UFC do tego podejdzie – powiedział Dricus. – Adesanya dostanie od razu rewanż? Nie widzę w tym sensu. Oczywiście UFC zrobi, co zechce. To oni zestawiają walki. My wychodzimy i się bijemy. Jesteśmy, żeby dawać ludziom rozrywkę, ale to nie my podejmujemy decyzje.
– Tak, Adesanya z całą pewnością zasługiwał na rewanż z Pereirą. Miał serię zwycięstw, obronił pas kilka razy, wygrywał tę walkę i został znokautowany. Rewanż wygrał.
– Teraz była to jego pierwsza obrona w roli mistrza. I przegrał. Czy zatem od teraz każdy mistrz… A to nie była bliska walka, żeby to było jasne. Nie było tak, że Strickland go trafił czymś niespodziewanym – absolutnie dominował. Czy zatem teraz każdy mistrz, który przy pierwszej obronie traci pas, ma dostawać rewanż?
– Izzy ma teraz 4-3 w ostatnich siedmiu walkach. Wygrana, przegrana, wygrana, przegrana. Absolutnie nie powinno to gwarantować natychmiastowego rewanżu o pas. Ale, owszem, to gwarantuje eliminator. Na stop procent. Z wygranym walki Costy z Chimaevem. Dywizja powinna iść przed siebie.
– Jeśli chce walczyć o pas, niech pokona kogoś innego i zapracuje na to. Niech zrobi to, co sugerował mnie po pokonaniu Whittakera.
Cała rozmowa poniżej.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.