„Ludzie opowiadają, że Adesanya nie był sobą” – Alex Pereira jednoznacznie o zwycięstwie Seana Stricklanda na UFC 293
Doskonale znający Seana Stricklanda i Israela Adesanyą Alex Pereira wziął pod lupę ich sobotnią walkę, która zwieńczyła UFC 293 w Sydney.
Walce wieczoru sobotniej gali UFC 293 w Sydney pomiędzy Israelem Adesanyą i Seanem Stricklandem z wielkim zainteresowaniem przyglądał się bardzo dobry znajomy obu zawodników i były mistrz wagi średniej Alex Pereira.
Brazylijczyk czterokrotnie stawał w szranki z Nigeryjczykiem w formułach kicbkokserskiej i MMA, trzykrotnie kończąc zawody w glorii zwycięzcy. Z Seanem Stricklandem walczył raz, nokautując go w pierwszej rundzie. Później Amerykanin odwiedził klub Poatana. Razem spędzili na macie tydzień.
W najnowszym nagraniu, jakie opublikował na swoim kanale, Poatan wziął na tapet niespodziewane – choć nie dla niego samego – zwycięstwo Seana Stricklanda.
– Pomówmy o tym wyjątkowym wydarzeniu – powiedział Alex. – Minionego wieczoru Sean Strickland został mistrzem świata. Gość, który naprawdę na to zasługiwał.
– Wczoraj nagrałem film z typowaniem, jak zawsze przed każdą numerowaną galą. Przedstawiłem swoje prognozy, aby wam pomóc w typowaniu.
– Zauważyłem w komentarzach, że wielu z was pisało, że stawiam na Seana Stricklanda, bo jesteśmy kumplami, bo z nim trenowałem, więc oczywiście muszę go wspierać. Pisaliście, że nie potrafię odstawić na bok uczuć i spojrzeć biznesowo.
– Ale było tak, jak wam mówiłem. Trenowałem kilka dni z Seanem Stricklandem i zobaczyłem, jak bardzo jest utalentowany. Jak potrafi strategicznie walczyć. Jak twardy jest. Lepiej zrozumiałem to właśnie z treningów niż z walki z nim. To zupełnie coś innego. Gdy trenujesz, masz więcej swobody, żeby sprawdzać różne rzeczy, testować. Widziałem to wszystko u niego i dlatego byłem pewien, że wygra.
W przestrzeni medialnej po zwycięstwie Seana Stricklanda pojawiła się lawina komentarzy sugerujących, że to właśnie treningom z Alexem Pereirą w mniejszym lub większym stopniu Amerykanin zawdzięcza swój sukces. Co na to Brazylijczyk?
– Kolejna rzecz – powiedział. – Widzę wiele wpisów o tym, że o, Sean Strickland trenował z Alexem Pereirą i dlatego wygrał. Pozwólcie więc, że wyjaśnię: nie miałem z tym nic wspólnego. Ok? Sam tego dokonał. To jest wyłącznie jego sukces, bo jest gościem, który się temu oddał i ma unikalny styl, który pokazał w walce z Adesanyą. Wszystko to więc wyłącznie jego zasługa. Absolutnie nie moja, pomimo że kilka dni spędziliśmy razem.
– Nie trenowałem z nim dużo, ale odbyliśmy kilka ciekawych rozmów, które mogły mieć jakieś znaczenie. Niekoniecznie przy okazji tej walki, tylko ogólnie w karierze – jego karierze i mojej karierze. Wszystko, co mi przekazał, zapamiętałem i na pewno to wykorzystam. To chciałem więc wyjaśnić.
Po walce sternik UFC Dana White zaczął natychmiast forsować narrację, wedle której to nie tyle Sean Strickland pokazał się świetnie, co Israel Adesanya był inny – znacznie gorszy – niż zazwyczaj. Percepcja Poatana jest jednak zupełnie inna.
– Wielu ludzi opowiada, że „Adesanya nie był sobą, nie walczył tak, jak walczy zawsze” – powiedział Brazylijczyk. – Prawda jest taka, że Sean tam wyszedł i zamknął jego grę. Walczył bardzo mądrze. Ciągle szedł do przodu. Pokazał spektakularną defensywę.
– Nie zapominajmy też o precyzyjnych ciosach. Mniej się nachodził, dobrze zamykał (rywala) i trafiał lepszymi atakami. Sami widzieliście rezultat.
– Chcę więc z tego miejsca pogratulować Seanowi Stricklandowi. Wykonał kapitalną robotę. Bardzo się cieszę z tych zmian na szczycie dywizji. Mając na uwadze, jak zaprezentował się Sean, nikomu nie będzie łatwo odebrać mu pasa mistrzowskiego. Szykujmy się więc na kolejne epickie walki.
– Niektórzy ludzie są sceptyczni i przypominają, że „walczył z Alexem i tak dobrze mu nie poszło” – ale każdy zawodnik ma inny styl. Starcie Adesanyi z Seanem nie było korzystne dla Adesanyi. Poniósł tego konsekwencje.
Wspomniany White natychmiast roztoczył też wizję zestawienia rewanżu pomiędzy Stricklandem i Adesanyą. Także i w tym temacie opinia Pereiry jest zupełnie inna.
– Widziałem komentarze o natychmiastowym rewanżu – powiedział. – Nie zgadzam się z nimi. Ja sam wtedy zgodziłem się na rewanż, bo przegrywałem na punkty i zdołałem go znokautować w ostatniej rundzie. To była zupełnie inna sytuacja.
– Teraz Sean zaskoczył wszystkich, którzy w niego nie wierzyli. Jeśli nadal nie wierzycie, to już wasza sprawa. Uważam natomiast, że Sean powinien iść przed siebie i walczyć z kolejnymi rywalami, którzy będą rzucać mu wyzwania.
– Adesanya powinien zrobić sobie przerwę, bo to nadal potwór. Nie dyskredytujmy go tylko dlatego, że przegrał. Stoczył chyba cztery walki w ciągu roku. Musi trochę odpocząć – fizycznie i mentalnie. Wtedy wróci odświeżony, gotowy na kolejne walki. Wtedy może iść znów po pas i spróbować czegoś z Seanem. Jednak mając na uwadze styl Seana, uważam, że Adesanyi nie będzie łatwo odzyskać pas.
Po kwietniowej porażce z Israelem Adesanyą Alex Pereira przeniósł się do wagi półciężkiej, gdzie w lipcowym debiucie pokonał niejednogłośną decyzją sędziowską Jana Błachowicza. Wieść gminna niesie, że w kolejnym starciu powalczy z Jirim Prochazką o zakończenie bezkrólewia w wadze półciężkiej.
Całe nagranie poniżej.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.