„O, nie, to takie straszne nazywać mnie Chińczykiem!” – Israel Adesanya przedstawił portret psychologiczny Seana Stricklanda
Mistrz wagi średniej UFC Israel Adesanya rozrysował portret psychologiczny swojego sobotniego rywala Seana Stricklanda.
W sobotę w Sydney w walce wieczoru gali UFC 293 niepałający do siebie sympatią Israel Adesanya i Sean Strickland przejdą od słów do czynów, ale… Póki co w najlepsze trwa wojna werbalna.
W najnowszym wywiadzie, jakiego udzielił portalowi TheMacLife, Nigeryjczyk powrócił do wątku, który poruszał już wcześniej – a mianowicie swojego pierwszego spotkania z Tarzanem w lipcu zeszłego roku przed galą UFC 276.
– Sean jest bardzo niepewny siebie – ocenił Adesanya. – Zawsze masz tylko jedną szansę na wywarcie pierwszego wrażenia. Jeśli chcesz zgrywać twardziela, masz na to jedną szansę – tę pierwszą. Moje pierwsze wrażenie? To pi*da.
– A nawet nie próbowałem zrobić z niego pi*dy! Podszedłem tylko, (klepnąłem go w tyłek) i pytam, co tam słychać. A on na to: „Nie rób mi tego, co zrobiłeś swojemu chłoptasiowi Coście, haha”. A potem na scenie wydziera się, że zejdzie tam do mnie i mnie zapie*doli! Stary, a co było pięć minut temu na zapleczu? Gdzie twoja energia? Dlatego teraz gdy próbuje bawić się w te wszystkie gierki, już nie działają.
Zapytany o medialne szarże ze strony Stricklanda – chociażby te dotyczące wyrzeczenia się przez Adesanyę swojej tożsamości za chińskie pieniądze czy jego umiłowania do kreskówek – mistrz skupił się na swoich planach.
– Popatrzcie na moje paznokcie – powiedział. – Nie mogę znokautować go z takimi paznokciami. Są brzydkie. Musze je więc dopieścić. Zamówię do swojego pokoju manicure i zrobię swoje. Zamierzam połamać je sobie na jego twarzy.
– Gościowi brakuje po prostu pewności siebie. Miałem z nim do czynienia poza kamerami. Jest lękliwy, ale ukrywa to różnymi pozami. Ale to nie jest mój problem – to jego problem. Ja wiem, kim jestem. Odrobiłem pracę domowa. Mam wy*ebane.
Wcześniej Izzy zapowiadał, że gdy znokautuje Tarzana, zaprezentuje światu swoje wymuskane paznokcie, ale nie wyklucza, że plan ten nieco zmodyfikuje. Przypomniał bowiem sobie obietnicę, jaką złożył Stricklandowi podczas konferencji prasowej przed UFC 276.
– Zapomniałem, że to zapowiedziałem, ale faktycznie tak było – powiedział. – Trzeba więc to zrobić. Muszę go więc znokautować, aby potem zrobić taniec na tik-toka. Zamierzam go więc znokautować tylko po to, aby zatańczyć na jego grobie na tik-toku.
Pierwotnie dla Israela Adesanyi na Sydney szykowany był jednak inny zawodnik – Dricus Du Plessis. Afrykaner doznał jednak kontuzji, nie decydując się w konsekwencji na walkę. Jak się okazuje, nie pofatygował się też do Sydney, aby z pierwszego rzędu trybun obserwować mistrzowskie starcie.
– Idiota – podsumował Afrykanera Adesanya. – Mógł tu przylecieć i też mnie nazwać cza***chem. Szkoda! Chciałbym, żeby cza***ch to zrobił! Albo nazwał mnie… Nie wiem… Chińczykiem! O, nie, to takie straszne nazywać mnie Chińczykiem!
– A wiecie, że to jest jego (Stricklanda) pierwsza podróż zagraniczna? Pierwszy raz dostał paszport – dzięki mnie. A ja od dawna podróżuję po świecie. Od lat radziłem sobie z jet-lagiem.
Cała rozmowa poniżej.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.