W poszukiwaniu talentów #6 – Doo Ho Choi
Korea Południowa coraz wyraźniej zaznacza swoją obecność na światowej mapie MMA.
Chan Sung Jung, znany lepiej jako Koreański Zombie, czy Dong Hyun Kim to czołowi zawodnicy swoich mocno obsadzonym wag, a Hyun Gyu Lim dał się poznać jako całkiem spory talent, który już za kilka starć może dołączyć do topowej piętnastki. W UFC pojawiła się jednak nowa twarz, która spokojnie może zająć miejsce jednego z rywali Jose Aldo – jest nią Doo Ho-Choi.
PROFIL
Imię i nazwisko: Doo Ho-Choi
Rekord: 12–1 (9 T/KO, 1 SUB, 2 DEC)
Kategoria wagowa: piórkowa
Wzrost: 175 cm
Zasięg: 178 cm
Wiek: 23 lata
Kraj pochodzenia: Korea Południowa
Aktualna organizacja: UFC
Ważniejsze zwycięstwa:
Juan Puig (TKO – kontra bokserska)
Shoyi Maruyama (TKO – ciosy)
Sparingpartner wspomnianego już piórkowego (Jung w swoich wypowiedziach stwierdził, że Ho to już dziś zawodnik lepszy od niego!), posiadający mocny cios i równie mocną szczękę, ale także widowiskowy i ciągle rozwijający się uderzacz – tak właśnie prezentuje się ten zaledwie 23–letni fighter.
Wypada jednak zaznaczyć, że Choi to ciągle zawodnik w trakcie swoistej „obróbki”. Dodaje kolejne techniki do swojego arsenału, co widać m.in. w ładnych kontrach, do których przejdziemy za chwilę. Ma jeszcze masę czasu na progres, ale… budzi pewne negatywne skojarzenia właśnie z Jungiem. Często daje się trafiać, a czasem jego żądza skończenia jest na tyle duża, że zamiast metodycznie rozbić przeciwnika, musi uciekać z próby poddania. Mimo to jestem w stanie wyobrazić sobie The Korean Superboya za kilka lat w ścisłym topie swojej wagi. To po prostu jeden z większych talentów do gaszenia ludziom światła w całej wadze piórkowej.
Aby móc walczyć w stójce, potrzeba dwóch rzeczy – zdolności obrony obaleń lub umiejętności szybkiego wstawania spod rywala. Dobrze, gdy ta druga cecha wspierana jest przez tę pierwszą na przyzwoitym przynajmniej poziomie – taką mieszaninę pokazuje chociażby Robbie Lawler. Bliska jest ona także Doo. Koreańczyk nie daje się utrzymać na ziemi dłużej niż przez kilka sekund dzięki niezłemu BJJ, chociaż używanemu przede wszystkim w defensywie, oraz po prostu ładnie unika obaleń, szybko sprawlując lub przetaczając rywali. Ciężko mi ocenić zapaśniczy poziom jego japońskich rywali, ale według Robina Blacka spora część to przedstawiciele zapasów z kraju kwitnącej wiśni, co powinno dobrze świadczyć o możliwościach Choia.
Koreańczyk dobrze używa swoich nóg, o czym później, ale warto pochylić się teraz nad boksem. Jego kombinacje są dosyć proste – akcje w stylu lewy-prawy-lewy, lewy-prawy-sierp, lewy-lewy-sierp itp. są najczęściej używanymi, chociaż potrafi, dla przykładu, zainicjować akcję mocnym podbródkowym. Nie brzmi to imponująco, ale… Po pierwsze – Doo ciągle się porusza, dzięki czemu ciosy mają łatwiejszą drogę do celu, co dobrze widać na pierwszym gifie. Po drugie – „zwykłe” jaby niosą ze sobą bardo dużą siłę. Widać to zwłaszcza na drugim z załączonych gifów, gdzie Choi powala rywala mocnym lewym prostym. Dzięki dużej sile, szybkości i mobilności dosyć jeszcze podstawowy wachlarz bokserski młodzieńca sprawdza się bardzo dobrze.
Jedną z najlepszych broni w arsenale Choi stają się od kilku ostatnich walk kontry. Jednej z nich zawdzięcza (niestety nieumieszczoną powyżej) destrukcję rywala w debiucie w UFC w zaledwie 18 sekund. Doo potrafi zarówno pokarać za kopnięcie, jak i – korzystając z eleganckich zejść i odchyleń (jeśli nie wpadnie mu akurat do głowy wdać się w brawl…) – za akcje bokserskie. Przy tych drugich najmocniej widać precyzję i dynamit drzemiące w pięściach Koreańczyka.
Choi prawie w ogóle nie odwołuje się do wysokich kopnięć czy obrotowych cudactw. Swoją nożną grę oparł na trzech elementach, z których pierwszym godnym uwagi są middle kicki. Rzuca je czasem bez przygotowania, a czasem poprzedzając bokserską kombinacją. Są regularnie stosowane z obu nóg, dzięki czemu trudniej przeciwnikowi rozczytać schemat. Faktem jest, że Doo nikogo prawdopodobnie nimi nie skończy, ale sprawdzają się jako zróżnicowanie arsenału i metoda pogarszania wydolności rywala.
Najchętniej Choi atakuje niskimi kopnięciami. Te uderzane na wewnętrzną stronę uda nie niosą ze sobą większej mocy, ale te na zewnętrzną to całkiem inna, dodajmy, nieprzyjemna sprawa. Drogi do zadania tego kopnięcia u Koreańczyka są trzy – „po prostu” atak, który i tak jest bardzo bolesny i trudny do wybronienia (gif pierwszy), kombinacje, w których czasami następują po sobie różne segmenty ataków pieściarskich i kopnięć oraz silny low kick po lewym prostym. Kopnięcia te mocno ograniczają ruchliwość i rywala i często widać już na twarzy oponenta kryzys po pięciu czy sześciu takich uderzeniach.
Ostatnia i najefektowniejsza z kopanych technik w jego wykonaniu to kolana. Choi używa ich do zrywania klinczu, jako zwieńczenia kombosów, ale także by efektownie zaatakować z wyskoku, co – jak widać na jednym z powyższych gifów – jest w stanie dać satysfakcjonujące rezultaty. Na dużą uwagę zasługuje ich celność – praktycznie w ogóle nie trafiają one w przestrzeń.
W ramach ciekawostki warto jeszcze wspomnieć o tym, że będąc na ziemi, Doo odwołuje się chętnie do upkicków. Nikogo jeszcze nimi w stylu Gegarda Mousasiego nie skończył, ale sprawiają one, że do tej pory nikt nie pchał się specjalnie do gardy Koreańczyka – też bym zrezygnował z takiej myśli, gdybym był za to ciągle nagradzany kopnięciami w głowę.
Uważam, że Choi jest jeszcze za słabym zawodnikiem na walki z pierwszą dziesiątką, ale ma na tyle duży potencjał, że w chwili osiągnięcia swojego prime’u będzie mocno liczącym się nazwiskiem. Stracił ostatnie kilkanaście miesięcy przez kontuzje, więc trudno ocenić, czy i jakiego dokonał rozwoju – jego ostatnia walka trwała wspomniane już 18 sekund. Nawet jeśli Doo nie spełni moich oczekiwań, to i tak zapewne będzie przyjemnym do oglądania fighterem.
————-
Poprzednie odsłony serii:
Odcinek #5 – Albert Tumenov
Odcinek #4 – Ray Borg
Odcinek #3 – Warlley Alves
Odcinek #2 – Chad Laprise
Odcinek #1 – Liam McGeary
fot. iamkorean.com
Komentarze: 3