Mateusz Gamrot bez szans w walce z Islamem Makhachevem? „Nie byłby w stanie niczego zdziałać”
Arman Tsarukyan wyjaśnił, dlaczego nie daje Mateuszowi Gamrotowi żadnych niemal szans na pokonanie Islama Makhacheva.
Przygodę z UFC rozpoczął w 2019 roku, we wziętym na trzy tygodnie przed galą debiucie w oktagonie ulegając po bardzo dobrej walce Islamowi Makhachevowi.
Cztery lata i siedem walk później – z których wygrał sześć – Arman Tsarukyan oczami wyobraźni widzi już swój rewanż z dagestańskim mistrzem, prognozując, że dojdzie do niego w lutym lub marcu przyszłego roku.
– To na pewno będzie ciężka walka, ale skończy się pomyślnie dla mnie – powiedział w rozmowie ze Sport24. – Wygram. Musimy sobie wizualizować zwycięstwo. Jaki jest sens wchodzenia do oktagonu z nastawieniem, że to będzie 50/50? Musisz tam wejść i być w stu procentach przekonany, że wygrasz.
– Walka pokaże, na co cię stać. Nawet jeśli ktoś z twojego otoczenia w ciebie nie wierzy, ty musisz wierzyć w siebie w stu procentach.
W drugiej obronie pasa Islam Makhachev najprawdopodobniej stanie ponownie w szranki z Charlesem Oliveirą, ale Ahalkalakets spodziewa się powtórki z rozrywki – kolejnego zwycięstwa Dagestańczyka. Zapytany zresztą, kto w kategorii lekkiej stanowi zagrożenie dla Makhacheva, Tsarukyam zadumał się.
– Ja jestem na pierwszym miejscu – powiedział. – A drugie miejsce… Drugie… Kto… Nikt mi nie przychodzi do głowy.
Dziennikarzowi przyszedł natomiast do głowy jedyny – poza Islamem Makhachevem – zawodnik, który pokonał w oktagonie UFC Armana Tsarukyana – Mateusz Gamrot.
Do walki tej, nafaszerowanej fantastycznymi kotłami zapaśniczymi, doszło przed rokiem. Po niezwykle bliskim starciu Polak pokonał wówczas Ormianina jednogłośną decyzją sędziowską.
Okazuje się jednak, że Arman większych szans – by nie rzec: żadnych – Mateuszowi na pokonanie Islama nie daje.
– Gamrot? – upewnił się Tsarukyan. – Nie. Szczerze mówiąc, Gamrot nie. Nie. Jego styl nie pasuje pod Islama. Nie będzie w stanie niczego zdziałać.
– Szczerze mówiąc, nie miałem odpowiednich przygotowań do tamtej walki (z Gamrotem). W ogóle nie trenowałem zapasów w stylu wolnym, które z kolei szlifowałem teraz w Rosji. Albo gdybym wtedy chociaż mógł jechać do ATT, bo na miejscu nie miałem trenera od wolniaka.
W zeszłym roku Ormianin zabierał już głos na temat potencjalnej walki Makhacheva z Gamrotem, uderzając w podobne tony. Stwierdził mianowicie, że pod kątem technicznym Polak może być od Dagestańczyka lepszy, ale fizycznie zdecydowanie mu ustępuje – i to zadecydowałoby o wiktorii aktualnego mistrza.
Po porażce z Gamerem, która zatrzymała wówczas jego serię zwycięstw na pięciu, Ahalkalakets zmienił swoje metody treningowe.
– Na drugi dzień po walce pojechaliśmy rowerami w góry, żeby zrobić 35 kilometrów w 40-stopniowym upale – powiedział. – Przebiłem oponę, więc przez jakieś 10 kilometrów szliśmy. Fizycznie byłem więc przygotowany na tamtą walkę, ale pod kątem technicznym nie byłem gotowy w stu procentach.
– Wtedy skupiałem się na wytrzymałości, na sile, a teraz koncentruję się przede wszystkim na technice. Odstawiłem na bok wszelkiego rodzaju crossfity. Teraz więcej walczę, sparuję, pracuję ze sparingpartnerami, a nie z ciężarami czy wydolnościowo.
Na zwycięskie tory Arman Tsarukyan powrócił w grudniu, dominując zapaśniczo na pełnym dystansie Damira Ismagulova. Przed szansą na drugą z rzędu wygraną stanie już w sobotę – zmierzy się z Joaquimem Silvą. Pierwotnie jego rywalem miał być kilka tygodni temu Renato Moicano, ale ten nabawił się urazu.
– Zmiana rywala mnie nie zmartwiła, bo byłem już w American Top Team, trenowałem i na tym się skupiałem – powiedział. – Widzę same plusy z przesunięcia walki, bo miałem dłuższy i lepszy obóz przygotowawczy, poprawiłem pewne aspekty w parterze i czuję się dobrze.
– Pod kątem fizycznym Silva jest na pewno mocniejszy od Moicano, ale technicznie jest trochę słabszy. Z drugiej jednak strony, posiada pewne mocne strony, których nie ma Moicano. Na przykład Silva dobrze korzysta z latających kopnięć, uderza mocniej. Z kolei Moicano jest ciekawszy w parterze i lepiej boksuje.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
No nie powiedziałbym, że w tamtej walce zawiodła go tylko technika. Jakieś poprawki oczywiście zawsze może pod tym kątem nanieść, ale w ostatnich rundach miał sporą zadyszkę. Rezygnacja z tego aspektu przygotowań to raczej błąd.