Wykorzystał Marcina Tyburę, żeby wyśmiać Francisa Ngannou i PFL! „Pokonał ich mistrza!” – Dana White ostro o Kameruńczyku
Sternik UFC Dana White zabrał po raz pierwszy głos na temat kontraktu Francisa Ngannou z PFL – i wykorzystał Marcina Tyburę, aby podważyć jakość sportową konkurenta!
Sternik UFC Dana White nie zostawił suchej nitki na biznesowym sensie angażu Francisa Ngannou przez organizację Professional Fighters League.
Wedle dostępnych informacji, Kameruńczyk zadebiutuje pod sztandarem nowej organizacji w połowie przyszłego roku. Wcześniej chce bowiem stoczyć walki bokserskie. Jego kontrakt opiewa jakoby na wysoką 7-cyfrową kwotę za walkę. Otrzymał też posadę prezesa w nowo utworzonym oddziale PFL Afryka.
Co o tym wszystkim sądzi Dana White?
– Opierając się na tym, co wiem o tej umowie – a nie jest to wiele – nie ma dla mnie żadnego sensu – powiedział amerykański promotor podczas spotkania z dziennikarzami po sobotniej gali w Las Vegas. – Zamierzacie płacić gościowi, który nie będzie walczył przez rok, a dodatkowo ostatnią walkę stoczył 18 miesięcy temu? Stoczył w ostatnich trzech latach tylko trzy walki. My po prostu tutaj tak nie działamy. Nie robimy tak. W dniu, w którym go zwolniliśmy, wiedziałem dokładnie, jak to się potoczy.
– Francis nie chce podejmować najmniejszego ryzyka. Zero ryzyka. Nie chce podejmować żadnego ryzyka. Nie chciał oczywiście zaryzykować z Jonem Jonesem. Po tym, co Jon Jones zrobił z Cirylem Ganem, absolutnie go za to nie winię. Wynik tej walki byłby dokładnie taki sam. Większość z was jest tego świadoma i jestem pewien, że Francis także.
– Media przedstawiają to tak, jakbym mówił, że się go boi. Nie uważam jednak, aby Francis bał się kogokolwiek. Chodzi po prostu o to, że jest niezdolny do podjęcia jakiegokolwiek ryzyka.
– PFL będzie teraz płacić gościowi za to, żeby trenował pod walkę bokserskę, do której może nawet nie dojść! Mogą nawet nie być w nią zaangażowani. Jaki ma to sens? Dla mnie nie ma to najmniejszego sensu.
Dana White podkreślił, że Hunter Campbell zaoferował Francisowi Ngannou wszystko, co było możliwe do zaoferowania – a nawet więcej.
– Francisowi po prostu wydaje się, że ma u swoich stóp taką walkę w boksie jak Conor McGregor – stwierdził. – A wcale jej nie ma. Tamta walka to był wyjątek. Jedyna tego typu okazja, jedyna taka umowa. Na początku nie byłem nią zainteresowany, ale stała się z czasem wielka – byli odpowiedni zawodnicy, odpowiedni moment, odpowiednie miejsce. Fani jej chcieli – a zatem ją zorganizowaliśmy. Walki gości z MMA z gośćmi z boksu nie mają jednak sensu. Ale wiem, że (Francisowi) wydaje się, że znajdzie tam wielkie kokosu. Nie zgadzam się. Nic tam nie znajdzie.
White uchylił rąbka tajemnicy w sprawie źródła finansowania Professional Fighters League, poddając jednak w wątpliwość cały biznesowy sens tego przedsięwzięcia.
– Nie mam żadnego problemu z PFL – zastrzegł. – Goście zawsze byli w pełni profesjonalni, nigdy nie opowiadali głupot. Znacie mnie. Jeśli cię nie lubię – czy to w przypadku Oscara de la Hoyi czy innej organizacji – nie mam hamulców. Idę mocno.
– Jednak to, co ci goście robią, nie ma dla mnie sensu. Cała ta ich biznesowa strategia. Doszły mnie słuchy, że zbierają teraz pieniądze na Bliskim Wschodzie. $280 milionów albo $300 milionów, nie znam dokładnej liczby. Robiłem już wiele biznesów na Bliskim Wschodzie. Goście są tam ostrzy i świadomi. Nie wiem, kto, u diabła, miałby więc dać PFL $280 milionów.
– Bo słyszałem, że kupują Bellatora, prawda? Jeśli masz organizację, która przepala pieniądze, nie ma oglądalności i nie sprzedaje biletów, i zamierzasz zebrać $280 milionów, żeby kupić inną organizację, która przepala pieniądze, nie sprzedaje biletów i nie ma oglądalności, to jesteś, kurwa, absolutnym geniuszem. Wiem, jak się kończą takie historie.
Nie wiadomo póki co, z kim w swojej debiutanckiej walce w PFL skrzyżuje rękawice Francis Ngannou. Spekuluje się, że jego przeciwnikiem może zostać ciężki, który wygra tegoroczny sezon.
– Podpisał kontrakt z organizacją, a nawet nie będzie teraz walczył z ich mistrzem – zauważył White. – Stoczył trzy walki w ostatnich trzech latach, nie bił się od 18 miesięcy. Z tego, co do mnie dochodzi, to wróci dopiero w przyszłym roku.
– O ile wiem, ich ostatni mistrza, a może aktualny mistrz, przegrał z Tyburą. A inny mistrz przegrał z Jirim Prochazką, który nawet nie walczy w wadze ciężkiej! Francis nie chce teraz walczyć z tymi gośćmi. Czy naprawdę jestem tutaj jedynym, który uważa, że cała ta akcja to jeden wielki farmazon? Tyle ode mnie.
Wspomnianym mistrzem wagi ciężkiej PFL jest triumfator zeszłorocznego sezonu Ante Delija. W 2015 roku przegrał on przez techniczny nokaut z Marcinem Tyburą – doznał wówczas złamania nogi.
Z kolei poprzednim mistrzem w 265 funtach był przyłapany niedawno na dopingu Bruno Cappelozza, który w 2018 roku przegrał przez nokaut w pierwszej rundzie z Jirim Prochazką.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.