„Czuję się, jakbym dostał takiego lekkiego liścia w twarz” – Sebastian Przybysz rozczarowany brakiem walki wieczoru na KSW 82
Rozdający swego czasu karty w wadze koguciej KSW Sebastian Przybysz przyznał, że był rozczarowany, gdy dowiedział się, że jego starcie z Filipem Mackiem nie będzie walką wieczoru gali KSW 82.
Pomimo iż jeszcze niedawno był mistrzem wagi koguciej, który dwukrotnie obronił tytuł, a w dziewięciu potyczkach pod sztandarem KSW otrzymał aż osiem bonusów, to na okoliczność sobotniej studyjnej gali KSW 82 w Warszawie Sebastian Przybysz dostał tylko co-main event, zmuszony walkę wieczoru odstąpić duetowi Brian Hooi – Andrzej Grzebyk.
Skąd taka decyzja organizatorów? O to reprezentanta Mighty Bulls Gdynia w najnowszej odsłonie magazynu Klatka po Klatce spytał Artur Mazur.
– Również chciałbym znać odpowiedź na to pytanie, jednak nie wiem – powiedział Sebić. – To pytanie trzeba chyba kierować do szefów KSW, ponieważ rozumiem, że nie biję się na stadionie, ale jako były mistrz z taką ilością bonusów chyba zasługuję, żeby mieć walkę wieczoru na takiej studyjnej gali chociaż.
– Nie wiem. Zdecydowali, że Andrzej Grzebyk i Brian Hooi będą dużo ciekawsi, pomimo tego że… Nie wiem, tak teraz strzelam, że mogę mieć więcej walk w KSW niż oni razem wzięci.
Ostatni pojedynek Sebastian Przybysz stoczył w grudniu ubiegłego roku, w trylogii ulegając niejednogłośną decyzją Jakubowi Wikłaczowi i tym samym tracąc tytuł mistrzowski. Jak przyznał, był bardzo rozczarowany, gdy dowiedział się, że na KSW 82 nie przewidziano dla niego walki wieczoru.
– Szczerze, czuję się, jakbym dostał takiego lekkiego liścia w twarz – powiedział Sebastian. – Bo zanim walczyłem o pas w KSW, to wcześniej za każdym razem otwierałem praktycznie gale i nigdy nie chcieli mi w KSW dać trochę więcej przestrzeni, abym się pokazał.
– Jak miałem tę rewanżową walkę z Antunem Raciciem, gdy zdobyłem pas, wtedy się fajnie pokazałem i wiadomo, jako mistrza dawali mnie wyżej w karcie. Tak teraz czuję, że jak straciłem pas po dobrej walce, która była walką wieczoru i zakończyła się niejednogłośną decyzją, to mnie znowu zrzucają w dół.
– Nawet się zastanawiałem, czy tam przypadkiem ktoś nie ma do mnie jakiegoś małego problemu w KSW i dlatego tak się dzieje. Ale dochodzą mnie słuchy, że raczej nie.
– Wydaje mi się, że jestem dosyć bezproblemową osobą, ale… No trudno. Naprawdę, szczerze nie mam pojęcia, dlaczego tak się dzieje, czyj to był pomysł. Trudno. Dla mnie najważniejsze, aby się po prostu pobić, ale dziwna jest ta sytuacja bardzo. Taki lekki liść. Jestem tym trochę zdziwiony.
Sebastian zdradził, że po ostatniej porażce dokonał kilku zmian w swoich przygotowaniach. Otworzył się na nowe bodźce, zaczął częściej jeździć po Polsce – odwiedził między innymi Nemesis Fight Club w Warszawie, Piranhę Gdynia czy Złomiarza Gdańsk. Był też na obozie grapplingowym w Hiszpanii.
– Czuję, że tę ostatnią walkę też wykorzystałem, aby się jeszcze więcej nauczyć o tym sporcie, o tym, co trzeba zmienić, co trzeba poprawić – powiedział. – To jest ciągła nauka, ciągła nauka. Trzeba po prostu mocno się rozwijać. Cieszę się, bo te ostatnie miesiące to naprawdę sztos.
W sobotę niespełna 30-letni Sebić powita w klatce KSW zaprawionego w bojach Filipa Macka – zawodnika, który legitymuje się bilansem 27-17-1.
– Jest bardzo duża różnica, jeśli chodzi o doświadczenie, ale jeśli chodzi o umiejętności, to zobaczymy w klatce – powiedział Przybysz. – Naprawdę czuję się bardzo pewnie. Obejrzałem sobie walki Filipa, analizowałem z trenerem, mamy plan na niego.
– Jest dobrym zawodnikiem. Na pewno jest bardzo dobrym zawodnikiem, ale ja chcę być lepszy od niego w tej klatce. Wiem, że jest doświadczony, natomiast samym doświadczeniem tego nie wygra. Tym, że ma więcej walk w rekordzie. Siedemnaście razy przegrał, więc można powiedzieć, że siedemnaście sposobów jest, aby go pokonać. Nie wiem, czy do końca tak jest, ale spróbuję odkryć swój sposób na to, żeby doprowadzić do jego kolejnej przegranej.
Sebastian Przybysz liczy na to, że teraz gdy walczy w 3-rundowych starciach, będzie mógł występować częściej.
Cała rozmowa poniżej.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.