„U nas niestety bardziej by się cieszyli, gdyby na tronie był Roberto niż Polak” – Adrian Bartosiński szczerze o polskich fanach i walce z Roberto Soldiciem
Adrian Bartosiński zabrał głos na temat potencjalnej walki z byłym mistrzem dwóch kategorii wagowych KSW Roberto Soldiciem.
Nie brakowało wątków związanych z Roberto Soldiciem w najnowszym wywiadzie, jakiego nowy mistrz wagi półśredniej KSW Adrian Bartosiński udzielił Arturowi Mazurowi w magazynie Klatka po Klatce. Trudno się temu dziwić, bo w walce wieczoru sobotniej gali KSW 81 w Tomaszowie Mazowieckim Bartos przejął opuszczony przez Chorwata tron 77 kilogramów, nokautując w pierwszej rundzie zawodów Artura Szczepaniaka.
W jednym z wywiadów, jakich udzielił po sięgnięciu po pas, Bartosiński zażartował, że Soldić powinien się cieszyć, że nie dosięgła go jego lewa ręka.
– Powiedziałem to specjalnie – wyjaśnił. – Poddymiłem, bo mnie zdenerwował kiedyś. Mieliśmy walkę z Roberto klepniętą. Nie doszło do tej walki z ich winy niestety, bo my tą walkę zaakceptowaliśmy. Walka była dogadana.
– On oszukał Federacją czy jak to tam wyszło, nie wiem. Wiem, że wyszło słabo. Jak by nie było, to trochę też mnie (zdenerwował), bo szykowałem się na pojedynek, a oni tu nagle stwierdzili, że tej walki nie będą robić. Byłem normalnie w przygotowaniach. To trochę słabe.
– A potem powiedział w wywiadzie, że nie zostali (w KSW), bo chcieli dać mu jakiegoś no-name’a.
Roberto Soldić opuścił szeregi KSW w zeszłym roku, wybierając intratną ofertę ONE Championship. Uznał, że nad Wisłą nie ma już dla niego rywali.
– Powiem tak: myślę, że nie byłbym faworytem w tym starciu, ale i tak mi to nie przeszkadza – ocenił Adrian. – Twierdzę, że jestem spokojnie gotowy na taką walkę.
– Nie musiałbym go nokautować koniecznie, ale myślę, że w parterze miałbym wiele rzeczy do zaoferowania.
Jak natomiast reprezentant Octopusu odnosi się do opinii, wedle których Robocop to jednak inna liga?
– Skromnie mogę powiedzieć, że na pewno osiągnął więcej ode mnie – powiedział. – Nie będę więc mówił, że nie. Na pewno ludzie widzą go jako mocniejszego i wyżej ode mnie, ale jak mówię, co walkę udowadniam… Nie wiem, kogo jeszcze będę musiał zbić. Myślę, że jakbym wygrał z Edwardsem, to i tak by powiedzieli, że ktoś w końcu przyjedzie i ze mną wygra. To jest niekończąca się historia.
– Na pewno tak by napisali. „Nie no, na pewno ktoś się znajdzie w przeciągu dziesięciu lat, przyjedzie i z nim wygra”. Jak będę miał ze 40-stkę, to pewnie tak.
Nie po raz pierwszy nowy polski mistrz przyznał, że krytyczne komentarze pod jego adresem – na przykład w postaci ujmowania mu umiejętności – stanowią dla niego tylko o wyłącznie motywację.
– U nas jest tak, że oni niestety ale bardziej by się cieszyli, gdyby na tronie był tutaj, nie wiem, Roberto albo ktoś niż Polak – ocenił. – Tak niestety jest. Jest to przykre, ale tak u nas jest w Polsce.
– Najłatwiej się komentuje ludziom, którzy nic nie robią. Tacy ludzie zawsze komentują, bo ktoś, kto w życiu nad czymś się zapracował i do czegoś doszedł, musiał poświęcić na to trochę czasu, nie będzie komentował i ubliżał innym.
– Jestem sportowcem, oglądam innych sportowców i wiem, że nie zawsze jest najlepszy występ, nie zawsze wszystko ci wychodzi. Już to przerabiałem tyle razy, że to widzę. Dla mnie to jest normalne. Narobił się w przygotowaniach, ale nie wszystko wychodzi, nie zawsze się wygrywa.
– A przyjdzie taki i powie: „nie, on słaby jest, słabo walczy, nie będzie nic z niego”. Niesamowite to jest.
W charakterze swojego przeciwnika na pierwszą obronę pasa Adrian Bartosiński widzi zwycięzcę czerwcowej konfrontacji Briana Hooia z Andrzejem Grzebykiem, chociaż jak podkreśla, wyjdzie do każdego rywala, jakiego postawią przed nim organizatorzy.
Cała rozmowa poniżej.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Soldic został obnażony z Kinclem, który żadnym wybitnym zapaśnikiem nie jest. Z Ramazanovem miał szczęście w ONE, bo raczej zostałby zgrindowany.
Źle mówi.