Sean Strickland wyjaśnił, dlaczego zgodził się na walkę z Abusem Magomedovem, który jest poza Top 15 wagi średniej
Sean Strickland wyjaśnił, dlaczego zgodził się na walkę z Abusem Magomedovem, który nie jest nawet sklasyfikowany w Top 15 wagi średniej UFC.
Spore zdziwienie wywołała w piątek informacja o zestawieniu walki Seana Stricklanda z Abusem Magomedovem. Pojedynek ten uświetni galę UFC Fight Night, która odbędzie się 1 lipca w Las Vegas.
Skąd zdziwienie? Rzecz w tym, że Amerykanin jest sklasyfikowany na 7. miejscu w rankingu wagi średniej, będąc nawet przymierzanym tu i ówdzie do rozgrywki mistrzowskiej, podczas gdy ze świecą szukać w Top 15 niemieckiego Dagestańczyka. Ba! Stoczył on dotychczas tylko jedną walkę w oktagonie UFC, ekspresowo w zeszłym roku demolując Dustina Stoltzfusa.
Dlaczego zatem Tarzan zaakceptował starcie, które pod kątem rankingowym nie daje mu praktycznie nic? Na to pytanie Amerykanin odpowiedział za pośrednictwem mediów społecznościowych.
– Pozwólcie, że wam to wyjaśnię – napisał. – Spytali dwóch gości o walkę ze mną, ale obaj odmówili… Mogłem więc albo czekać pół roku na gościa z rankingu, który prawdopodobnie i tak powiedziałby „nie”, albo walczyć… Walczę dla pieniędzy. To mój zawód.
– Dricus wybierał same łatwe walki i dostanie titleshot po pokonaniu starego, emerytowanego Brunsona. I szanuję go za to – ale Izzy sprawi, że będzie tam wyglądał jak kompletna niedorajda. No ale rozegrał to dobrze.
– Co więc zrobilibyście na moim miejscu? Czekali sześć miesięcy albo dłużej na walkę, czy wyszli, żeby się bić?
– Tak to już jest. Nikt inny nie powiedział „tak”.
W międzyczasie okazało się jednak, że Tarzan rozminął się nieco ze swoimi przewidywaniami, ponieważ Dricus Du Plessis w kolejnej walce nie spotka się z mistrzem Israelem Adesanyą – w ramach lipcowej gali UFC 290 w Las Vegas w eliminatorze do pojedynku o złoto skrzyżuje rękawice z Robertem Whittakerem.
Sean Strickland ostatni pojedynek stoczył w styczniu, pokonując na pełnym dystansie Nassourdine’a Imavova. Powrócił tym samym na zwycięskie tory po porażkach z Jaredem Cannonierem i Alexem Pereirą.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.