Technika MMATypy UFCUFC

Brazylijski rębajło czy nigeryjski magik? Analiza i typ na walkę Pereira vs. Adesanya 2 na UFC 287!

Czy Alex Pereira po raz czwarty pokona Israela Adesanyę? Techniczna analiza i typ na walkę wieczoru gali UFC 287 w Miami.

Dla Czytelników Lowking.pl, którzy nie są jeszcze graczami FORTUNY, przygotowaliśmy 3X ZAKŁAD BEZ RYZYKA – DO 100, 200 i 300 ZŁ. Szczegóły – tutaj.

Wczesnym niedzielnym rankiem czasu polskiego – około godziny 6:00 – w walce wieczoru gali UFC 287 w Miami Alex Pereira i Israel Adesanya po raz czwarty pójdą w bitewne tany. Wszystkie dotychczasowe pojedynki padły łupem Brazylijczyka, który dwukrotnie pokonał Nigeryjczyka w kickboxingu, dokładając w zeszłym roku tryplet w oktagonie UFC.

Pomimo iż stan rywalizacji wynosi 0-3, to The Last Stylebender jest niewielkim bukmacherskim faworytem zawodów. Czy rzeczywiście na papierze to Nigeryjczyk ma po swojej stronie więcej argumentów, aby wygrać ten pojedynek?

185 lb: Alex Pereira (7-1) vs. Israel Adesanya (23-2)

Kursy bukmacherskie: Alex Pereira vs. Israel Adesanya 2.06 – 1.78


Aby spróbować wskazać zwycięzcę czwartej konfrontacji, należy oczywiście w pierwszej kolejności przyjrzeć się starciu, które Brazylijczyk i Nigeryjczyk stoczyli w listopadzie zeszłego roku. Wyciągniemy z niego furę wniosków, które możemy spróbować uwzględnić w prognozie na sobotę.

Adesanya vs. Pereira

Karykaturalna narracja

Wokół zeszłorocznej walki Israela i Alexa narosło mnóstwo mitów, które kompletnie wykrzywiają ówczesną oktagonową rzeczywistość. Kilka miesięcy temu opowiedziałem o nich – delikatnie koloryzując – w poniższym nagraniu.

Innymi słowy, forsowana narracja, wedle której Pereira miał szczęście, bo znokautował Adesanyę w piątej rundzie, przegrywając do tego czasu na kartach sędziowskich w stosunku 1-3, nie oddaje uczciwie przebiegu pojedynku.

Brazylijczyk wygrał bowiem 4 minuty i 55 sekund rundy pierwszej, rundę drugą oraz oczywiście zdecydowanie prowadził w rundzie piątej, którą zdominował. Ba! Zanim w rundzie trzeciej popełnił grzech okrutny, niebu obrzydły – tj. wpadł w Adesanyę, szukając obalenia z klinczu, co okazało się fatalne w skutkach – także i tam rozdawał karty. Wyraźnie naruszył Nigeryjczyka uderzeniami na korpus – kolanem i prostym – po których Izzy wyraźnie się skulił, chroniąc schaby. Poszukując kolejnego ataku na korpus – middlekicka, który Adesanya przechwycił – Pereira wpadł w klincz, gdzie wyszły jego braki w doświadczeniu zapaśniczym.

Pereira zmusza Adesanyę do oddania pola krzyżowym. Nigeryjczyk cofa się w linii, zmienia ustawienie, próbuje chwytać ręce rywala. Atakuje 1-2, ale Brazylijczyk nie zmniejsza presji. W klinczu Pereira trafia srogim kolanem na korpus, które wyraźnie odczuł Adesanya. Brazylijczyk jest tego świadom – wobec czego chwilę potem po rozerwaniu dokłada prosty na korpus, ruszając do ataków. Szuka middlekicka, aby dobić naruszonego przeciwnika, ale Nigeryjczyk chwyta kopnięcie i nieudolną próbą zapaśniczą rozemocjonowanego rywala zamienia na własne obalenie.

Powyżej postura byłego mistrza z powyższego nagrania – po zainkasowaniu kolana na korpus i prostego na korpus. Jest w charakterystyczny sposób przygarbiony, starając się chronić schaby przed kolejnymi uderzeniami.

Adesanya wygrał natomiast jednoznacznie rundę czwartą. Nie było tam oczywiście mowy o żadnej dominacji, a i tempo walki mocno w czwartej odsłonie spadło, ale to Nigeryjczyk trafiał częściej. Brazylijczyk tłumaczył to później wykorzystaniem tejże rundy do zakonserwowania energii na rozstrzygające pięć minut. Ile w tym prawdy, nigdy się oczywiście nie dowiemy.

Nie tylko jednak narrację dotyczącą przebiegu walki w stójce warto zrewidować – podobnie rzecz ma się w przypadku walki na chwyty. Otóż, wedle Fightmetric Adesanya podjął tylko 4 próby obaleń, finalizując jedną, ale jeśli przyjrzymy się pojedynkowi dokładniej, zobaczymy, że w klinczu poszukał jeszcze kilku haczeń i zastawień – bez powodzenia. Innymi słowy, Adesanya miał ogromne problemy z przewracaniem Pereiry, nawet gdy czasami miał podwójne podchwyty!

Z drugiej zaś strony, gdy w rundzie trzeciej w końcu Pereirę obalił – tj. świetnie skontrował próbę obalenia ze strony Brazylijczyka – świetnie kontrolował go w pasie, wykluczał i podbierał ręce, burząc bazę, jaką Poatan próbował sobie zbudować, aby wrócić na nogi. Przewaga Israela w tego rodzaju kulankach parterowych i kotłach zapaśniczych była wyraźna. Wiedział, jak i gdzie złapać Brazylijczyka, aby uniemożliwić mu powrót na nogi, tu i ówdzie wypracowując sobie nawet pozycję do zadania kilku uderzeń z góry. Chwilami Alex wyglądał naprawdę bezradnie.

Jakie konkretne elementy techniczne miały największy wpływ na przebieg i wynik zeszłorocznej walki? Co działało, a co nie działało w oktagonowej grze obu zawodników?

Lowkingowa kastracja

Nie jest żadnym sekretem, że fundamentem oktagonowej gry Israela Adesanyi są niskie kopnięcia, które potrafi przygotować sobie masą różnorodnych kiwek, zmyłek i przyruchów. Są one same w sobie morderczą bronią, o czym przekonali się Paulo Costa, Marvin Vettori czy Yoel Romero. Stanowią też kapitalną bazę pod ciosy.

Rzecz natomiast w tym, że Poatan wykastrował Nigeryjczyka z jego najcenniejszej broni. Podmył fundament jego oktagonowej gry – jak zresztą kilka lat temu Jan Błachowicza. Chcesz pokonać The Last Stylebendera? Musisz poradzić sobie z jego niskimi kopnięciami. To warunek sine qua non pokonania Nigeryjczyka.

Owszem, Pereira kilka lowkingów przyjął, ale zdecydowana ich większość kapitalnie zblokował, albo podrywając nogę, albo też skręcając kolano do środka. Niskie kopnięcia Adesanyi nie działały, jak powinny.

Na tym jednak nie koniec…

Lowkingowy ostrzał

Brazylijczyk nie tylko zneutralizował kluczową broń Nigeryjczyka, ale też sam z powodzeniem zaprzągł ją do działania. Już w pierwszej rundzie Pereira ulokował kilka srogich lowknigów na wykrocznej nodze Adesanyi.

Innymi słowy, odniósł dominujące zwycięstwo w bitwie na niskie kopnięcia – znacznie lepiej bronił się przed tymi Nigeryjczyka, jednocześnie znacznie skuteczniej korzystając z własnych. Alex wyrwał Israelowi kły.

Ba! Jak twierdzi Adesanya, już jednym z pierwszych niskich kopnięć Pereira uszkodził mu lewą nogę. Nigeryjczyk twierdzi, że poczuł prąd, a jego nerw został uszkodzony. Jak zapewnia, od tego czasu nie mógł pracować odpowiednio na nogach. To bardzo ważne wyznanie Nigeryjczyka. Dlaczego?

Adesanya przekonywał, że pierwszym z dwóch powyższych lowkingów – to pierwsza runda walki – Pereira uszkodził mu lewą nogę.

Mordercza presja

Alex Pereira w starciu tym regularnie zamykał Israela Adesanyę na ogrodzeniu. I tutaj wracamy do rzeczonej uszkodzonej lewej nogi Nigeryjczyka, stawiając piekielnie istotne pytanie – w jakim stopniu rozbita noga wpłynęła na jakość jego kontroli dystansu, orbitowania, generalnie pracy na nogach? Faktem bowiem jest, że spędził na siatce albo w niebezpiecznie bliskim jej sąsiedztwie mnóstwo czasu. Znacznie więcej aniżeli w poprzednich walkach! A w starciu z Alexem Pereirą ostatnią rzeczą, jakiej ci potrzeba, jest znalezienie się przy ogrodzeniu, z plecami na siatce!

Czy zatem The Last Stylebender nie był w stanie utrzymywać walki na środku oktagonu właśnie – jak zapewnia – z uwagi na uszkodzoną jednym z pierwszych kopnięć nogę? Czy ze sprawną nogą nie dawałby się zamykać tak często na ogrodzeniu? A może to jednak Alex Pereira jest tak sprawnym pressure fighterem? Może uraz Nigeryjczyka nie miał tutaj większego znaczenia, bo Brazylijczyk i tak ustawiałby go plecami na siatce?

Odpowiedź na to pytanie ma kapitalne znaczenie dla próby wytypowania zwycięzcy rewanżu! Jaka jest prawidłowa?

Otóż, nie wykluczam, iż uszkodzona noga stanowiła dla Adesanyi pewnego rodzaju utrudnienie, ale grzechem byłoby zignorowanie kilku faktów. Po pierwsze – Pereira doskonale wie, jak kastrować rywali z przestrzeni i czasu do łapania oddechu. Nie naciera w linii prostej. Wywierając presję, porusza się równolegle do rywala, metodycznie skracając dystans i jednocześnie dbając o to, aby ten czuł zagrożenie przy próbach odejścia do obu stron – do swojej prawej z uwagi na lewy sierp Brazylijczyka, a do lewej z uwagi na kopnięcia zakroczną nogą.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100, 200 i 300 ZŁ

W kontekście niezdolności Izzy’ego do kontrolowania dystansu i utrzymywania walki na środku oktagonu trzeba też odnotować, że Poatan posiada taki sam jak Nigeryjczyk zasięg ramion. Także i w tym obszarze Adesanya nie posiada zatem przewagi, jaką cieszył się w wielu poprzednich pojedynkach.

W jaki sposób przyszpilony do ogrodzenia i, dodajmy, chwilami naprawdę chaotycznie i bojaźliwie się tam zachowujący Nigeryjczyk próbował się ratować z opresji, gdy Brazylijczyk odpalał działa? Na dwa sposoby.

Klincz

Tak. Gdy Izzy nie miał już ani okna czasowego, ani przestrzennego do ucieczki, sam wpadał w Poatana, klejąc się do niego w klinczu i tam neutralizując grożące mu za pośrednictwem kowadeł rywala niebezpieczeństwo. Tu i ówdzie zainkasował co prawda jakieś kolano na korpus, ale ogólnie Nigeryjczyk radził sobie w klinczu nieźle, będąc w stanie fragmentami kontrolować Pereirę na ogrodzeniu. Możliwą przewagę siłową Poatana The Last Stylebender neutralizował lepszymi szlifami klniczersko-zapaśniczymi.

Zamiast jednak wpadać w klincz, Adesanya znacznie częściej starał się przechwytywać ręce oponenta.

Dystansowanie

Przyszpilony do siatki, Israel raz za razem wyciągał przed siebie ręce, starając się wykluczać ręce Pereiry – a szczególnie jego lewicę. Taktyka ta przynosiła mu pewne sukcesy. Unieruchomiwszy w ten sposób ramiona Brazylijczyka, kilka razy zdołał bezpiecznie odejść do boku, czy potraktować go jakimś lowkingiem.

Powyżej Izzy stara się wykluczyć obie ręce Brazylijczyka i potraktować go łokciem na rozerwanie.

Rzecz jednak w tym, że w ogólnym rozrachunku technika ta obronna – ryzykowna! – nie wyszła Adesanyi na dobre. Nie raz, nie dwa sprawny w hand-fightingu Poatan przedzierał się bowiem przez wyprostowane ręce Nigeryjczyka, dosięgając prostymi jego kompletnie w tych momentach niechronionej szczęki.

Pomimo iż dotychczas skupiałem się przede wszystkim na tych elementach, które dobrze funkcjonowały w oktagonowej grze Brazylijczyka, to absolutnie nie było tak, że Adesanya nie miał w tej walce nic do powiedzenia. Nic z tych rzeczy!

Przetrzymany jab pod soczysty kros

Pamiętacie kilka ostatnich sekund rundy pierwszej, którymi Adesanya zapewnił sobie wygranie całej odsłony? W jaki sposób naruszył Pereirę? Otóż, odwołał się do techniki, która przynosiła mu mnóstwo sukcesów w obu kickbokserskich bojach, jakie stoczył z reprezentantem Kraju Kawy. O co chodzi?

Otóż, ustawiony klasycznie Nigeryjczyk notorycznie wyprowadzał lewy prosty, by następnie zostawić wyprostowaną rękę – w ten sposób zasłaniał Alexowi widok, koncentrował jego uwagę lewicy czy też ściągał jego lewą rękę. Mając tak zaczarowanego rywala, odpalał soczysty prawy krzyżowy. I regularnie trafiał!

Alex Pereira walczy bowiem w defensywie podobnie jak wysocy zawodnicy – a zatem często obronę opiera na odchyleniach do tyłu. Jako jednak, że Israel posiada dobry zasięg, będąc zarazem szybszym zawodnikiem, to jego prawe krzyżowe raz za razem dochodziły celu. Identycznie było w zeszłorocznej walce. Popatrzcie sami.

Były mistrz wyprowadzał lewy, zostawiał rękę, by następnie oślepionego w ten sposób Brazylijczyka traktować prawicą. Zdecydowaną większość czystych, mocnych uderzeń, jakimi potraktował w zeszłym roku Pereirę, stanowiły właśnie prawe krzyżowe po przetrzymanym lewym prostym.

Oddać natomiast trzeba Alexowi, że jego odchylenia działały naprawdę dobrze, gdy Israel próbował dosięgać go ciosami sierpowymi. Nigeryjczyk często w konsekwencji pruł tego rodzaju uderzeniami powietrze.

Jak wyglądać może sobotnia walka? Jakie aspekty przesądzić mogą o wyniku pojedynku?

Konfrontacja

W ogólnym rozrachunku nie spodziewam się większych zmian po Brazylijczyku. Od dawna walczy w podobny sposób. Wiele zależeć będzie natomiast od potencjalnych zmian, jakich dokonać może Nigeryjczyk. Ma cztery opcje.

Po pierwsze, reprezentant City Kickboxing może do czwartej walki podejść podobnie jak do zeszłorocznej – tj. starać się utrzymywać walkę na środku oktagonu, hasać do lewej i prawej, pozostawać nieuchwytnym celem, kąsać wolniejszego rywala szybkimi uderzeniami, unikać ostrych wymian. Innymi słowy – walczyć jak dotychczas, starając się bezpiecznie punktować.

Po drugie – Adesanya może wywrócić stół i… przejść do ofensywy! Tak, w konfrontacji z Pereirą wywieranie presji jest obarczone ryzykiem, ale… Brazylijczyk nie jest jednak gigantem pod kątem kontruderzeń. Nie czuje się też najlepiej, gdy jest zmuszony do walki ze wstecznego. Adesanya jest szybszy, posiada bogatszy arsenał uderzeń, może podkręcić nieco zagrożenie zapaśnicze, aby utemperować ofensywne ciągotki Poatana.

Część obserwatorów uważa wręcz, że właśnie presja i agresja Adesanyi to jedyny sposób na pokonanie Pereiry. Wychodzą oni z założenia, że przy takim stylu walki Nigeryjczyka ryzyko, że nadzieje się na jakąś kontrę Brazylijczyka jest mimo wszystko niższe aniżeli ryzyko zaliczenia desek przy dotychczasowej taktyce – czyli wspomnianej mobilności, nieuchwytności, punktowaniu z dystansu. I coś może w tym być, bo prawdopodobieństwo, że Pereira prędzej czy później zamknie Adesanyę na ogrodzeniu, gdzie ten ostatni igrał będzie z ogniem, jest naprawdę duże.

Wracając zaś do potencjalnych planów na walkę Israela… Może on wreszcie w drodze do oktagonu założyć papachę i pójść agresywnie w zapasy. Ma to swoje plusy dodatnie i plusy ujemne. Plusem dodatnim jest fakt, że Adesanya to sprawniejszy grappler – jeśli obali, jak najbardziej może przez kilka minut skontrolować Pereirę, porozbijać go, zmęczyć. Plus ujemny? Otóż, Nigeryjczyk nie jest zapaśnikiem! Jeśli nie będzie w stanie sfinalizować obaleń, straci na to sporo sił – a te na pewno bardzo przydadzą mu się w stójce. Przypominam, że mimo wszystko łatwiej bronić się przed obaleniami, aniżeli obalać.

Czwarta opcja? Miks poprzednich w różnych proporcjach.

Typowanie

Czy Nigeryjczyk może wypunktować Brazylijczyka, pozostając dlań nieuchwytnym celem? Może. Czy może go znokautować, jeśli podkręci tempo i śmielej zaatakuje? Jasne! Czy może go zamęczyć w parterze? Pewnie, że tak! Jedno udane obalenie i Pereira będzie miał gigantyczne problemy z powrotem na nogi. Grzechem byłoby zatem tutaj odbieranie szans Israelowi Adesanyi.

Nie będę natomiast ukrywał – przenosząc się na moment w sferę czynników około-oktagonowych – że moim zdaniem Adesanya wziął tę walkę w kwietniu nie dlatego, że chciał, ale dlatego, że został postawiony pod ścianą. Świadczy o tym aktywność obu w mediach społecznościowych, ich wywiady czy nawet słowa jednego z trenerów Nigeryjczyka. Przypominam, że po zeszłorocznej walce Adesanya zapowiadał dłuższą przerwę, aby doprowadzić swoje ciało do zdrowia. A jednak wraca już w kwietniu. Wcześnie.

Wracając do możliwych planów na walkę Adesanyi. W licznych wywiadach, jakich udzielał w drodze do gali, Nigeryjczyk w odrobinę zawoalowany sposób – ale nietrudny do odgadnięcia – sugerował, że zamierza rozegrać tę walkę w parterze. Spodziewam się zatem, że będzie poszukiwał obaleń agresywniej aniżeli w poprzednim starciu. Czy natomiast będzie w stanie je finalizować? Przypomnę, że w zeszłym roku miał z tym poważne problemy – nawet jeśli łapał podwójne podchwyty. A jestem pewien, że Pereira gruszek w popiele w obszarze zapaśniczym nie zasypiał.

Nie sądzę natomiast, aby The Last Stylebender spróbował tutaj wywrócić stół i zepchnąć Pereirę do defensywy. Nie. Od wielu lat Nigeryjczyk kastruje ze swoich poczynań ryzyko, walcząc w sposób bardzo wyrachowany, bezpieczny. Nie wierzę, że w sobotę kompletnie zmieni nastawienie. Nie. On nadal wierzy, że jest w stanie Poatana obtańcować, mieszając w te hulanki zapasy.

Pereira jest arcymistrzem pod kątem wywierania presji – powyżej porusza się równolegle do rywala, omija jego wyprostowane ręce ciosami, osacza go i kastruje z miejsca i czasu na ucieczkę. W poczynaniach Adesanyi widać chaos, który momentami przeradza się wręcz w panikę. Wydaje się kompletnie zaskoczony, że Pereira dosięga go prostymi – jakby zapomniał, że zasięg ramion Brazylijczyka jest naprawdę duży.

Co zaś tyczy się wspomnianej, diablo skutecznej techniki Adesanyia – czyli przetrzymanego jaba z krosem – to Pereira podczas konferencji prasowej przed galą sam przyznał, że wielokrotnie dał się w ten sposób trafić. Uważam, że wyciągnie z tego faktu wnioski, szczególnie że – vide poniższe nagranie – w obu kickbokserskich walkach potraktował Adesanyę srogimi kontrami na tę właśnie akcję.

Powyżej przykłady akcji, na których Izzy szuka przetrzymanego jaba pod kros – ale inkasuje srogie kontry od Poatana.

Jak natomiast na mental Israela Adesanyi wpłynie stan jego rywalizacji z Alexem Pereirą? 0-3 może naprawdę namieszać w głowie. Jeden mocniejszy cios ze strony Brazylijczyka i demony przeszłości mogą powrócić – a wtedy w poczynania wkrada się chaos, bojaźliwość, chwilami panika. To na Nigeryjczyku ciąży znacznie większa presja.

Podsumowując, nie spadnie mi szczęka na podłogę, jeśli Adesanya odzyska tron. Więcej szans na zwycięstwo daję jednak Pereirze. Brazylijczyk posiada narzędzia, aby podmyć fundament oktagonowej gry Nigeryjczyka – obrona przed lowkingami – kapitalnie wywiera presję, posiada świetne warunki fizyczne i kowadła w pięściach. W poprzednim starciu wybronił wszystkie próby zapaśnicze Adesanyi. Ocieka pewnością siebie. Wraca do oktagonu, bo chce – nie dlatego, że musi. Będzie 4-0.

Ten sondaż jest zakończony (od 1 rok).

Alex Pereira vs. Israel Adesanya - kto wygra?

Pereira przed czasem
60.40%
Adesanya decyzją
19.36%
Adesanya przed czasem
11.27%
Pereira decyzją
8.96%

Zwycięzca: Alex Pereira przez (T)KO

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100, 200 i 300 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button