Profesor! Cory Sandhagen pewnie pokonał Marlona Verę w walce wieczoru gali UFC FN w San Antonio!
W walce wieczoru gali UFC Fight Night w San Antonio świetnie dysponowany Cory Sandhagen pewnie pokonał Marlona Verę.
W pojedynku wieńczącym galę UFC Fight Night w San Antonio – bardzo ważnym dla układu sił w ścisłej czołówce kategorii koguciej – Cory Sandhagen (16-4) pokonał Marlona Verę (22-8-1).
Od początku pojedynku Sandhagen wywarł presję, regularnie mieszając ustawienie. Stosując masę kiwek, zmyłek i przyruchów, starał się wyprowadzić Verę w pole. Ten zachowywał czujność w defensywie, ale kilak kopnięć i ciosów jednak zainkasował. Sandhagen zaatakował latającym kolanem – i trafił, ale Cera tylko się uśmiechnął. Amerykanin potraktował go kilkoma kolejnymi uderzeniami, a następnie sfinalizował obalenie w klinczu.
Sandhagen ustabilizował rywala na plecach, dosięgając go z góry kilkoma dobrymi uderzeniami, także łokciami. Vera zdołał natomiast jednym z własnych ciosów mocno rozciąć czoło Amerykanina, który zalał się krwią. Do końca rundy Sandhagen zdecydowanie rozdawał jednak karty, atakując łokciami z góry.
Początek rundy drugiej należał zdecydowanie do kapitalnie prezentującego się Sandhagena, który tak zaczarował Ekwadorczyka, że zdzielił go soczystymi ciosami na głowę, a potem na korpus. Następnie obalił Verę, neutralizując jego próbę gilotyny. Ustabilizował pozycję w półgardzie Ekwadorczyka.
Krótkie uderzenia spadły na głowę Very. Ten próbował się skręcać, wić, ale Sandhagen świetnie go kontrolował, nieustannie gnębiąc unieruchomionego rywala krótkimi uderzeniami. Kilka mocnych łokci spadło na głowę Chito. Na półtorej minuty przed końcem rundy Vera zdołał wrócić na nogi.
Tam jednak Ekwadorczyk, zaczarowany jakby przez Amerykanina kiwkami, aktywnością nie grzeszył. Kilka ciosów autorstwa Sandhagena doszło celu. Vera podkręcił tempo, ale nie był w stanie ustawić sobie ruchliwego rywala.
Pierwsza połowa rundy trzeciej była wyrównana. Obaj zawodnicy mieli swojej dobre momenty. Aktywność jednak nadal była po stronie Sanshagena. Vera wybronił kilka prób obaleń ze strony Amerykanina. Soczysta kombinacja haka na korpus i sierpa na głowę autorstwa Sandhagena doszła celu. Vera odpowiedział kopnięciem na głowę, ale nie trafił czysto. Sandhagen dobrze operował kombinację sierpów z podbródkami. Vera zdzielił go prostymi.
Na otwarcie rundy czwartej Vera zainkasował kilka uderzeń, ale wybronił się przed kilkoma próbami zapaśniczymi Sandhagena. W stójce tempo walki nieco spadło. Amerykanin zdzielił Ekwadorczyka dobrymi prostymi, poprawiając później kolanem. Vera odpowiedział middlekickiem i prostymi. Chito dobrze blokował niskie kopnięcia ze strony rywala. Miał natomiast duże problemy z ustawieniem sobie Amerykanina pod własne uderzenia – Sandhagen nieustannie mieszał ustawienia, stosował kiwki, zmyłki i przyruchy, straszył go obaleniami. Atakował różnorodnymi uderzeniami na głowę i korpus. Sandhagen fantastycznie pracował na nogach, kąsając bezradnego Verę szybkim prostymi. Nieustannie mieszał przy tym ustawienie. Dopiero w końcówce Ekwadorczyk zdołał zdzielić rywala kilkoma ciosami.
Początek rundy piątej zdecydowanie dla Sandhagena, który zdzielił Verę latającym kolanem, a potem sfinalizował obalenie. Ekwadorczyk z czasem zdołał jednak utorować sobie drogę na górę, atakując przy okazji nielegalnymi kopnięciami na głowę.
W stójce jednak Amerykanin nie zwalniał tempa. Zasypywał Ekwadorczyka różnorodnymi uderzeniami, zmuszając go do skupiania się na defensywie. Dopiero w końcówce Vera zaatakował zdecydowanie agresywniej, dosięgając rywala kilkoma ciosami.
Sędziowie jednak jednogłośnie nie byli – jeden z nich prawdopodobnie pomylił nazwiska zawodników, bo wypunktował walkę w stosunku 48-47 dla Very. Jednak pozostali dwaj przyznali zwycięstwo Sandhagenowi w stosunku 50-45, 49-46.
Amerykanin odniósł tym samym drugie zwycięstwo z rzędu, przerywając passę czterech wiktorii Ekwadorczyka. Po walce zaprosił w oktagonowe tany Meraba Dvalishviliego.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
48-47 ??? który tłuk to tak ocenił?