„Mówi mi: weź, człowieku, odrzuć tę walkę, szaleńcze!” – gigantyczne problemy Mateusza Gamrota przed starciem z Jalinem Turnerem
Mateusz Gamrot zdradził, że w pewnym momencie jego walka z Jalinem Turnerem na UFC 285 w Las Vegas była poważnie zagrożona.
Walkę z Jalinem Turnerem na UFC 285 w zastępstwie za Dana Hookera Mateusz Gamrot może i wziął z 3-tygodniowym wyprzedzeniem, ale jak właśnie zdradził, czasu na przygotowania miał znacznie mniej.
Ofertę wejścia na zastępstwo zaakceptował drugiego dnia pobytu w Hiszpanii, gdzie miał spędzić tydzień na obozie jiu-jitsu. Trzeciego dnia wrócił w konsekwencji do Polski, przepakował się i wyleciał do Stanów Zjednoczonych. I zaczęły się schody…
– Przyleciałem w środę, a w piątek mi Primo dzwoni, taki menadżer, który wszystko ogarnia – powiedział Gamer w magazynie Hejt Park z Maciejem Turskim. – Mówi, słuchaj, wszystko fajnie, ale nie masz wizy pracowniczej. Nie możesz walczyć. Albo musisz wracać do Polski do konsulatu, żeby dostać wizę.
– To było po dwóch dniach w ATT. Dwa tygodnie do gali, a ja nie mam wizy pracowniczej i mogę sobie iść na trybuny, żeby pooglądać. Mówię, jak mam do Polski wracać, jak ja dopiero z Polski przyleciałem? Kolejne loty, trzy dni w tą, trzy dni w tamtą, oczekiwanie. To mnie zabije kondycyjnie. Nie mogę lecieć. Odparł, że „dobra, dobra”.
– UFC bardzo zależało na tej walce i starali się ogarnąć konsulat w Stanach, tylko to wszystko trwało.
– Dwa tygodnie niecałe w ATT byłem. Dowiedziałem się o tej wizie w drugi dzień pobytu, a na dwa dni przed wylotem na galę dopiero się dowiedziałem, że będę miał wizę. Czyli 7-8 dni w ATT trenowałem, ale decyzja, czy będę walczył, była 50/50. Nikt nie wiedział, czy dostanę wizytę w konsulacie, żeby dostać wizę pracowniczą. Trenowałem, ale nastawienie było takie…
– Nie wiedziałem, czy to UFC ogłosi, czy ja mam to ogłosić, że nagle walki nie ma i czyja to wina. W czwartek rano przyszła informacja, że mam wizytę, kurwa, w Kanadzie. Sześć godzin do góry. Będąc na Florydzie, musiałem w piątek polecieć do Kanady. Tam spędziłem trzy dni w Kanadzie. Na Florydzie było 25 stopni, a w Kanadzie -7 i śniegu po kolana. I z Kanady do Las Vegas na UFC.
– Primo do mnie mówi, że człowieku, weź tą walkę odrzuć, szaleńcze ty, crazy man! A ja mówię, Primo, dawaj tę walkę, zrobimy to, jestem gotowy, załatw to! I on tak dłubał z UFC, że załatwili mi tę wizytę w konsulacie ale w Kanadzie.
– Przylatuję we wtorek do Las Vegas, patrzę – 77,5 kg. Mówię, co jest, ile tej wagi? To przez te loty w tę i z powrotem.
Kudowianin zastrzegł jednak, że szat z powodu zamieszania z wizą nie rozdzierał. Wyciągnął wnioski z zeszłorocznej porażki z Beneilem Dariushem, do której podszedł zbyt emocjonalnie. Teraz zatem zachowywał spokój.
– Nie jestem taki, żeby płakać i siać niepotrzebną panikę – powiedział. – Po prostu miałem nadzieję, że to załatwią i do tego dojdzie. Ale tam siedziałem i wiesz… Nie byłem taki (naładowany).
– Powtarzałem sobie, że trzeba zachować spokój i opanowanie, nerwy nic nie dadzą. Jak dojdzie do tej walki, to super, zrobiłem wszystko, co mogłem. Jak nie dojdzie, to już los na górze zadecydował. Ja się zgodziłem na walkę, ale mimo wszystko los nie chce mi dać tej walki i będzie przesunięta na inny czas.
– Brałem to „na świeżość”. Mówiłem sobie, że jak nie będę aż tyle trenował, to może ta świeżość zdecyduje o tym, że będzie jeszcze lepiej. Generalnie było super, dopóki mi tego glikogenu w mięśniach nie zabrakło. Jak się pościskałem z nim w tej drugiej rundzie na końcówce, to wyszedłem do trzeciej i mówię: minutę muszę pobiegać dookoła, żeby mi łapy doszły do siebie. Dopiero po jakimś czasie się zerwałem, żeby na nowo zaatakować.
Całe zamieszanie Polak określił mianem „szaleństwa i wariactwa”. Podjęte ryzyko jednak się opłaciło. Z Las Vegas Mateusz Gamrot wrócił bowiem z tarczą, pokonując Jalina Turnera niejednogłośną decyzją sędziowską. Powrócił tym samym na zwycięskie tory po zeszłorocznej porażce z Beneilem Dariushem.
Cała rozmowa poniżej.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
No szacunek. Cytując klasyka: „Dana kocha tego dzieciaka”
Oglądałem cały odcinek. Jednym słowem Gamer wyszedł praktycznie bez przygotowania. Dlatego pewnie tak słabo wyglądał na ważeniu. Jak na takie przygody dał serio dobrą walkę.