Szczegółowa analiza i typ na walkę Jona Jonesa z Cirylem Gane, która uświetni galę UFC 285 w Las Vegas.
Dla Czytelników Lowking.pl, którzy nie są jeszcze graczami FORTUNY, przygotowaliśmy 3X ZAKŁAD BEZ RYZYKA – DO 100, 200 i 300 ZŁ. Szczegóły – tutaj.
Szlagierowo zapowiadającą się galę UFC 285 w Las Vegas zwieńczy kończąca bezkrólewie w wadze ciężkiej konfrontacja pomiędzy powracającym do akcji po 3-letniej przerwie Jonem Jonesem i byłym tymczasowym mistrzem Cirylem Gane.
Jak może potoczyć się ten pojedynek? Czy kursy bukmacherskie faworyzujące Amerykanina odzwierciedlają szanse na zwycięstwo obu zawodników?
265 lb: Jon Jones (26-1) vs. Ciryl Gane (11-1)
Kursy bukmacherskie: Jon Jones vs. Ciryl Gane 1.60 – 2.37
Jak walczy Jon Jones?
Otóż, Bóg jeden raczy wiedzieć, jak walczył będzie w nowej kategorii wagowej! Jeśli jednak mielibyśmy wziąć pod lupę jego starty w dywizji półciężkiej, to najkrócej styl jego walki opisać można słowem – wielopłaszczyznowy. I to na kilku poziomach.
Postaw na Mateusza Gamrota i zgarnij 200 PLN w FORTUNIE – szczegóły
Z jednej bowiem strony Bones miesza wszystkie płaszczyzny – stójkę, klincz, zapasy i parter – a z drugiej w szermierce na pieści i kopnięcia atakuje na wszystkich poziomach. Ten właśnie element – tj. przeplatanie uderzeń na nogi, korpus i głowę w różnych sekwencjach – stanowi największy atut w stójkowej grze Amerykanina, oczywiście obok jego fantastycznych gabarytów, a także – a może przede wszystkim? – niezłomnego charakteru i tytanowej szczęki.
Jones praktycznie nie atakuje w kombinacjach. Wyprowadza pojedyncze ciosy i kopnięcia. W obszarze pięściarskim odwołuje się głównie do ciosów prostych na korpus i głowę, nie stroniąc też od ciosów supermana. Kopnięcia? Od wielkiego dzwona niskie, często na kolano, chętnie frontalne i okrężne na korpus, od czasu do czasu na głowę. Do tego dochodzą obrotówki na korpus oraz kopnięcia boczne. Wszystko to uzupełnia kolanami – latającymi i kontrującymi – oraz przebogatym arsenałem łokci – od frontalnych przez sierpowe po obrotowe.
Jego stójkowa gra nie jest najłatwiejsza do rozpracowania, bo Jones walczy z obu pozycji – klasyczne i odwrotnej. I tutaj ciekawostka – z tej odwrotnej Bones dysponuje lepszą defensywą – a to z uwagi na lewą nogę, którą najchętniej kopie – ale przypłaca to gorszą defensywą. Dlaczego? Otóż, Bones nie jest typem kontruderzacza. Ataki powstrzymuje najchętniej poprzez prostowanie rąk – tj. dystansowanie – oraz cofanie się. Rzecz jednak w tym, że ma nawet prostowania lewej i klejenia do głowy prawej – a to przy odwrotnej pozycji (lewa ręka z tyłu) utrudnia mu kontrolowanie dystansu. Wykorzystywał to chociażby Dominick Reyes, który do ostrych szarży ruszał głównie wtedy, gdy Bones ustawiał się odwrotnie.
Bones jest diablo skuteczny w klinczu, gdzie potrafi robić fantastyczny użytek ze swoich gabarytów. Świetnie wyklucza i unieruchamia ręce rywali, atakuje łokciami, szuka przeprostów, jeśli jakiś nieborak spróbuje podchwytu, nie stroni od kolan. Ma talent do wypracowywania sobie miejsca na krótkie, mordercze uderzenia – także w charakterze podbródkowych.
Jones obala na wiele sposobów – mamy tradycyjne zejścia do nóg czy nogi, mamy haczenia, mamy wyniesienia, zastawienia, zdarzały się suplesy. W parterze skupia się przede wszystkim na kontroli, cierpliwie torując sobie miejsce do rozpuszczenia uderzeń. Preferuje taką właśnie ofensywę ponad poddania.
Jak na jego tle wypada Ciryl Gane?
Jak walczy Ciryl Gane?
Serdecznie zapraszam do tego artykułu, w którym na konkretnych przykładach omówiłem pięć najgroźniejszych broni Francuza.
W telegraficznym zatem skrócie… Bon Gamin to kickbokser z korzeniami w Muay Thai, który wyróżnia się niebywałą szybkością, dynamiką oraz lekkością w poruszaniu. Ze świecą szukać ciężkiego, który tak sprawnie hasałby jak właśnie Ciryl Gane. Podobnie jak Jon Jones, Francuz walczy z obu ustawień, w obu czując się komfortowo.
Także podobnie jak Amerykanin, Bon Gamin posiada przebogaty arsenał kopnięć z obu nóg – na wszystkich poziomach, z obu ustawień, wliczając to także kopnięcia na kolano. W stójce wyróżnia go jednak przede wszystkim spryt, co widać poprzez różnorodne kiwki, zmyłki i przyruchy, którymi przygotowuje sobie ataki, kompletnie wyprowadzając rywali w pole.
W obszarze pięściarskim gustuje w ciosach prostych – i oddać mu trzeba, że są one niebywale szybkie. Potrafi sprężystym krokiem w okamgnieniu doskoczyć z szybkim, precyzyjnym jabem z obu pozycji, by następnie natychmiast odskoczyć przed potencjalną kontrą. Bajeczną pracę nóg wykorzystuje też chętnie w defensywie, gdzie jego głównym narzędziem pozostaje kontrola dystansu.
Francuz prezentuje się zaskakująco dobrze także w klinczu, gdzie robi świetny użytek z łokci i kolan. Nieźle kontroluje też rywali swoim ustawieniem, dobrze wykluczając nadgarstki.
Gane nie stroni też od okolicznościowych obaleń, jeśli nadarza się ku temu okazja. Odwołuje się tutaj do zejść do nóg czy haczeń. W parterze specjalizuje się w skrętówkach, choć potrafi zaskoczyć też jakimś trójkątem rękami.
Typowanie
Jon Jones jest zawodnikiem wszechstronniejszym, co udowadniał wielokrotnie. Przeżuwa i wypluwa Francuza pod względem doświadczenia. Dość powiedzieć, że Francuz ledwie pięć lat temu rozpoczął zawodową karierę!
Jednym z największych atutów Amerykanina jest jego nieprawdopodobny charakter do walki. To zawodnik przekonany o swojej wyższości nad każdym rywalem. Nie klepie, gdy Vitor Belfort łamie mu rękę, nie zmienia ustawienia, gdy Thiago Santos masakruje mu wykroczną nogę, nie pęka, gdy Alexander Gustafsson rozbija mu twarz i powstrzymuje jego zapasy. Jon posiada niezmąconą niczym wiarę w zwycięstwo, utrzymując pełną gotowość bojową bez względu na to, co dzieje się w oktagonie. Nie ma takich bitewnych przeszkód, które zachwiałyby jego pewnością siebie.
Bones jest też gigantem pod kątem kondycyjnym. Potrafi utrzymywać równe tempo walki przez 25 minut. Ba! W mistrzowskich rundach nawet jest w stanie je podkręcić.
Presja ze strony Jona Jonesa – bo spodziewam się, że to on będzie tutaj agresywniejszy – może wydrenować bak z paliwem Ciryla Gane. Walka ze wstecznego kosztuje bowiem sporo sił.
Zagrożenie zapaśnicze, jakie Amerykanin wniesie do oktagonu, jak najbardziej może pomóc mu w szermierce na pięści i kopnięcia. Francuz zmuszony będzie bowiem wkalkulować w swoje poczynania ryzyko wylądowania na plecach – a takowe jak najbardziej może obniżyć jego aktywność. Jonesowi przysłużyć może się też przewaga zasięgu ramion, którą będzie miał po swojej stronie.
Za Bonesem przemawia też oczywiście walka na chwyty. Jeśli przewróci i ustabilizuje Bon Gamina, Francuza będą czekać ciężkie chwile.
Nie sposób też wykluczyć, że pod kątem mentalnym Jones wyjdzie do tego pojedynku w znacznie lepszej formie niż do kilku ostatnich. Wydaje się bowiem, że poziom jego motywacji jest teraz znacznie wyższy aniżeli wtedy, gdy krzyżował rękawice z Anthonym Smithem, Thiago Santosem czy Dominickiem Reyesem.
Z drugiej zaś strony… Czy spuścimy tak po prostu zasłonę milczenia na 3-letnią – zdecydowanie najdłuższą w karierze – przerwę Jona Jonesa? Czy zignorujemy fakt, że sparingi to coś zupełnie innego niż warunki bojowe? Oktagonowa rdza jak najbardziej może tutaj doskwierać 35-letniemu już Amerykaninowi.
Na tym jednak nie koniec. Nikt o zdrowych zmysłach nie uwierzy, że Jones z dodatkowym balastem będzie równie szybki jak w wadze półciężkiej, gdzie – uwaga, uwaga! – do najszybszych nigdy nie należał! Dodatkowe około 10 kilogramów wagi zapewne poprawi jego osiągi siłowe, ale spowolni go – zwłaszcza, że jest przecież o trzy lata starszy, niż gdy ostatnio gościł w oktagonie! 35 lat na karku i dodatkowe 10 kilogramów masy.
A pamiętacie jeszcze Bonesa, który kilka lat temu postawił na podrasowanie swoich mięśni, furę czasu spędzając na siłowni? Eksperyment ten okazał się kompletnie nieudany, co przyznał później jego trener Greg Jackson.
Czy puścimy mimo uszu ostatnie występy Jona Jonesa? Złożymy je na karb niewielkiej motywacji Amerykanina? Czy tak? Dlaczego Bones z Santosem, Reyesem czy Smithem wyglądał, jak wyglądał? Jak konkretnie wyglądał? Otóż – był znacznie wolniejszy niż za swoich najlepszych lat. Odbijało się to także na jego zapasach – niektóre z prób obaleń, jakie inicjował, wyglądały naprawdę karykaturalnie. Czy teraz – przypominam: po trzech latach bez walki, mając na karku 35 lat i dodatkowe 10 kilogramów – będzie wyglądał w tych aspektach lepiej, „bo nabrał nowej motywacji”? Poddaję to w wątpliwość.
Ciryl Gane będzie tutaj zdecydowanie górował pod kątem szybkościowym – a to przełoży się na walkę w stójce oraz kontrolę dystansu, która stanowić będzie pierwszą przeszkodę do zapaśniczego sforsowania dla Jona Jonesa. Jona Jonesa, który – przypominam – miał spore problemy z przewracaniem swoich ostatnich przeciwników, pod kątem zapaśniczym nie zachwycając od dawien dawna.
Arsenał stójkowy Gane jest bogatszy. Jest lepszy technicznie, lepiej przygotowuje sobie uderzenia. Lubi rąbać lowkingami, których Jones blokować nie potrafi. Generalnie Amerykanin nie stanowi wielkiego zagrożenia pod kątem kontruderzeń, co także powinno pasować Francuzowi. Warto wspomnieć też, iż zawodnik znad Sekwany świetnie opanował sztukę handfightingu, w którym gustuje Jones. Amerykanin nie będzie miał łatwego zadania pod kątem przechwytywania, unieruchamiania rąk Francuza.
Zapasy? Owszem, Ciryl Gane przegrał zapaśniczo z Francisem Ngannou, ale pod kątem technicznym wcale dramatycznie w płaszczyźnie zapaśniczo-parterowej nie wyglądał. Jedno z obaleń przypłacił zresztą stójkową fantazją – tj. obrotówką. Na pewno Jones jest od Franciszka sprawniejszy technicznie w aspektach wrestlerskich, ale czy jest też tak silny? Dodatkowo, nie wykluczam, że prawdę mówi Gane, twierdząc, że Ngannou zaskoczył go zapasami. Na zapasy Jonesa na pewno jednak się przygotowywał, choć, owszem, czasu wiele nie było.
Jak Bon Gamin może natomiast odpowiedzieć na niezłomny charakter Amerykanina? Na dwa sposoby. Po pierwsze – przewagą techniczno-szybkościową w stójce. Po drugie zaś… Słuchajcie, starcie Francuza z Taiem Tuivasą otworzyło mi odrobinę oczy. Otóż, gdy trzeba, Gane potrafi wykrzesać z siebie rzeźnika. Gdy zaliczył deski, wrócił do gry ze zdwojoną mocą, techniczne piękno zastępując morderczymi intencjami. Gdzieś tam zatem jednak drzemie w nim rzeźnik. To dobra wiadomość na okoliczność walki z Jonem Jonesem.
Czy presja może zjeść Francuza? Czy pojedynek z GOAT-em może go przytłoczyć mentalnie, a w konsekwencji i fizycznie? Jest taka możliwość. Z drugiej zaś strony, Ciryl Gane nie bał się kręcić obrotówek w starciu z kowadłorękim Francisem Ngannou. Wydaje się też człowiekiem niezwykle wyluzowanym, co w takich okolicznościach stanowić może cenny atut.
Jestem bardzo daleki od skreślania Jona Jonesa. Brew mi nie drgnie, jeśli zostanie mistrzem. Rzecz jednak w tym, że fakty wyglądają następująco – były dominant wagi półciężkiej, który w ostatnich walkach zdecydowanie nie zachwycał – a dwie z nich stoczył z przeciętnymi zawodnikami wagi średniej – powraca po 3-letniej przerwie z dodatkowymi 10 kilogramami, mając na karku 35 lat. Szybkością nie grzeszył nawet w wadze półciężkiej. Wyróżniał się kondycją, ale teraz jest znacznie cięższy i zmierzy się z przeciwnikiem, który prawdopodobnie pod kątem siłowym nie będzie mu ustępował. Stanie w szranki z przedstawicielem nowego pokolenia ciężkich – zawodników niezwykle szybkich, dynamicznych, świetnie poukładanych technicznie.
Co to oznacza? Otóż, Bones będzie miał problemy z przenoszeniem walki do parteru, co oznacza, że zostanie zmuszony do szermierki na pięści i kopnięcia – a tamże trudno nie widzieć przewagi Ciryla Gane.
Zwycięzca: Ciryl Gane przez decyzję
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Uff, przy tych wszystkich komentarzach w necie, że Jones na luzie to wygra, miło usłyszeć, że nie jestem jedynym, który syawia na Gane :D
Ja również, stawiam na Gane. Gdyby nie ostatnie słabe, wymęczone występy Jonesa w półciężkiej i trzyletnia przerwa widziałbym w nim faworyta. A tak, szansa na to, że zobaczymy mocno 'past prime’ Jonesa jest bardzo duża.
Jeśli w trakcie pierwszych rund okaże się jednak, że Jones potrafi jednak skutecznie straszyć, czy męczyć Gane w zapasach/ parterze to zacznę zmieniać zdanie.
Na papierze, nie widzę powodów, dla których Gane miałby sobie gorzej radzić w tej materii od Santosa, czy Reyesa. Tylko wątpliwe opowieści Jonesa o super formie i motywacji za tym przemawiają.