„Najlepiej grać w otwarte karty, żebyśmy bez sensu nie marnowali swojego czasu” – Izu Ugonoh szczerze o relacjach z KSW
Izu Ugonoh zabrał głos na temat swoich dalszych planów sportowych, nie ukrywając, że nie jest szczególnie zadowolony z ciszy komunikacyjnej ze strony KSW.
Zakontraktowanie Izu Ugonoha – uznanego pięściarza i kicbkoksera – przez organizacją KSW odbiło się nad Wisłą sporym echem, ale po niespełna trzech latach zgiełk wokół zawodnika mocny ucichł.
Co prawda w debiucie reprezentant WCA Fight Team szybko rozprawił się z Quentinem Domingosem, ale później dwukrotnie na jego drodze stanął Marek Samociuk, pierwszy raz w charakterze zastępstwa. Obie te walki Izu przegrał przez techniczne nokauty.
W najnowszym wywiadzie, jakiego udzielił Arturowi Przybyszowi, niewidziany w akcji od maja zeszłego roku 36-latek zastrzegł, że absolutnie nie szuka wymówek na swoje ostatnie niepowodzenia, ale przyznał, że nie do końca jednak taki był plan, jeśli chodzi o dobór rywali.
– Jak człowiek siedzi i ma gdzieś tam żal, to jest bez sensu, bo ostatecznie biorę odpowiedzialność za swoje decyzję i biorę odpowiedzialność za to, co się w moim życiu dzieje – powiedział. – Ale mogę powiedzieć z perspektywy czasu, że… Nie tak to miało być od samego początku. Zakładaliśmy, że będę walczył ze stójkowiczem i mimo wszystko na trzecią walkę w MMA każdy inny stójkowicz, który przychodzi do MMA, dostaje zawodnika, który może nawet potrafi złapać i przewrócić, ale robi to w sposób bardziej kulawy niż Marek Samociuk.
– Myślę, że gdyby zestawić Marka z którymkolwiek ze strikerów, którzy przyszli do KSW, to mieliby z nim ciężko, bo w MMA zawodnik, który jednak ma zapasy, ma ogromną przewagę. Co ja będę tłumaczył. Ci, co się znają, to się znają. Ci, co się nie znają, nie zrozumieją. I takie są po prostu fakty.
W ostatnich miesiącach Izu skupił się na swoich sprawach – trenuje innych, prowadzi swój podcast Punkt Zwrotny. Często gości też jednak na sali, aby szlifować swoje umiejętności, bo w kontrakcie z KSW został mu jeszcze jeden pojedynek – i chciałby go stoczyć. Czy jednak będzie mu dane ponownie zawitać w progi klatki polskiego giganta?
– Nie mam takiego ciśnienia na walkę, bo bez sensu jest czekać – powiedział z wyraźna nutą rozczarowania w głowie. – Ja już swoje chęci wyraziłem.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
– Ale w związku z tym, że moje ostatnie występy nie wyglądał tak, jakbym sobie tego życzył ja, kibice czy sama organizacja, to mam świadomość tego, że mogą po prostu nie być jakoś super specjalnie zainteresowani i jest to jakby fair.
– Co nie zmienia faktu, że najlepiej jest też grać w otwarte karty, żebyśmy bez sensu nie marnowali swojego czasu.
– W każdym razie ja już wyraziłem wcześniej, że jestem gotów, żeby walczyć. Zakulisowo się oczywiście mówiło o walce z Tomkiem Sararą. To chyba nie jest żadna tajemnica, bo oficjalnie mówił też o tym Martin Lewandowski.
Wspomniany Martin Lewandowski w rozmowie z Arturem Przybyszem w zeszłym tygodniu stwierdził, że takowa konfrontacja jest wstępnie planowana na kwiecień lub maj. Rzecz jednak w tym, że… Izu nic o tym nie wie!
– Tak naprawdę zarówno Tomek, jak i ja czekaliśmy, jaka jest decyzja – powiedział. – Obaj wyraziliśmy już chęci. Tomek jest moim kolegą, więc, wiadomo, mamy się bić, ale jest między nami tyle szacunku, lubimy się, więc wymieniamy się informacjami. „Jak tam, stary, powiedziałeś im, że tak, że bierzesz tę walkę, czy na czym stoimy?”. Bo nikt nic nie wie. Przynajmniej więc między sobą mówimy otwarcie, jak jest, bo ostatecznie, jak widać, dowiadujemy się, kiedy ma być ta walka z social mediów. Dowiedzieliśmy się, że ma być, ale w kwietniu albo w maju.
Izu Ugonoh przyznał, że podoba mu się zestawienie z Tomaszem Sararą. Wierzy, że byłoby to dobre widowisko. Zastrzegł, że żadnych umów z Tomkiem w temacie utrzymywania walki w stójce nie ma i nie są one planowane.
– Wszyscy wiedzą, czym dysponuje Tomek – powiedział. – Świetna technika, twarda głowa, charakterny zawodnik. Na pewno jest więc dużym wyzwaniem.
– Natomiast Tomek jest stójkowiczem i walka z zawodnikiem, który jest uderzaczem, a nie grapplerem czy zapaśnikiem, jest dla mnie dużo bardziej korzystna niż walka z takim Markiem Samociukiem.
Zapytany o potencjalne starty w jednej z freakowych organizacji, Izu Ugonoh nie wykluczył takiego scenariusza. Podkreślił, że nie znaczy to absolutnie, iż jest fanem tego rodzaju wydarzeń, ale dostrzega tam pewne możliwości – nie tylko finansowe. Zwrócił uwagę, że w takowej organizacji mógłby, dla przykładu, stoczyć pożegnalną walkę bokserską.
– To jest tylko kwestia tego, czy ktoś będzie chciał – powiedział. – A wiem, że będzie. Natomiast mam swoje zobowiązania względem KSW i chciałbym stoczyć tam jeszcze jedną walkę.
Cała rozmowa poniżej.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.