Mateusz Gamrot szczerze o wyzwaniu, jakie rzucił Michaelowi Chandlerowi! Polak zdradził swoje plany na 2023 rok!
Mateusz Gamrot opowiedział o okolicznościach, w jakich rzucił ostatnio wyzwanie Michaelowi Chandlerowi, zdradzając też, jakie są jego sportowe plany na 2023 rok.
Zapowiedziawszy gotowość do powrotu do oktagonu UFC, przed kilkoma dniami Mateusz Gamrot nie po raz pierwszy zaprosił w oktagonowe tany Michaela Chandlera.
O okolicznościach – prozaicznych – wystosowania tegoż wyzwania pod adresem Irona Gamer opowiedział w najnowszym odcinku magazynu Oktagon Live.
– Po pierwszym wyzwaniu Chandlera miałem taki zamysł, żeby to się jakoś poruszyło – powiedział. – A drugie wyzwanie, to ostatnie… Generalnie było tak, że wstałem rano, zaklejony na jedno oko. Patrzę, jakiś portal oznaczył mnie z Chandlerem. Mówię, o, świetna okazja. Mówię: wake up, lets’ go.
– To po prostu była taka reakcja samoczynna mojego organizmu. Jeszcze nie byłem dobrze wybudzony. A fajnie zostało to przyjęte przez media, więc… Łatwa robota, a dobry odźwięk.
Póki co od dawna mierzący w konfrontację z Conorem McGregorem Amerykanin w żaden sposób nie odniósł się do wpisu Polaka. Kudowianin nie jest tym faktem w najmniejszym stopniu zaskoczony.
– Spodziewam się, że Chandler nie odpowie – stwierdził Mateusz. – Stara gwardia stara się unikać młodych zawodników, którzy pną się do góry. Żaden z nich nie odpowiada na żadne zaczepki. Czy to moje, czy innych zawodników.
– Bardziej myślę więc w tym kierunku, że organizacja będzie widziała, że jestem chętny, że jestem ambitny, że mierzę wysoko. Może to będzie jakiś delikatna podpowiedź dla nich, gdyby nie mieli jakiegoś pomysłu, z kim mnie zestawić.
– Chandler walczył z Poirierem ostatnio. Dużo się mówi teraz o tym, żeby Beneil walczył z Poirierem albo jeszcze wyżej – więc wygrani (naszych walk) z wygranymi, przegrani z przegranymi.
Gamer ostatni pojedynek stoczył w październiku zeszłego roku, ulegając na punkty Beneilowi Dariushowi. Jak przyznał, solidnie już odpoczął, czuje się dobrze, nie doskwiera mu żaden uraz. Zdając sobie sprawę, że jest w swojej szczytowej formie, nie chce marnować czasu.
32-latek mierzy w powrót do oktagonu w okolicach kwietnia lub maja, choć gdyby pojawiła się dobra propozycja walki na okoliczność marcowej gali UFC 286 w Londynie, długo by się nie zastanawiał.
– Dwie duże walki – powiedział Mateusz o swoich planach na 2023 rok. – Muszę wygrać dwie duże walki. Wiadomo, im wyżej w rankingu, tym lepiej, ale celuję w zawodników z Top 10. Top 10, jedna walka, później druga i będę piął się do góry.
– Nie chcę tutaj wymieniać nazwisk, bo są różne strony tego wszystkiego. Raz, że zawodnicy wybrzydzają w tym rankingu, nie wszyscy chcą walczyć. Dwa, niektórzy mają zaplanowane walki, więc też nie będzie taka dobra dostępność. Ciężko mi więc tutaj powiedzieć. Też dochodzą jakieś czynniki losowe, bo może być jakaś zaplanowana walka, ktoś dostanie nie daj Boże kontuzji i wskoczy jakieś zastępstwo. Mogą być różne sytuacje.
– W mojej głowie jest plan – dwie walki. Dwie dobre walki, dwie wygrane i wracam.
Obecnie polski zawodnik jest sklasyfikowany na 7. miejscu w rankingu kategorii lekkiej. Jego bilans w oktagonie UFC wynosi 4-2.