„ZA-*E-BIS-TE!” – Sebastian Przybysz o „jednej z najfajniejszych rzeczy”, jakie w życiu przeżył w Kill Cliff FC
Sebastian Przybysz opowiedział o metodyce treningowej w Kill Cliff FC na Florydzie, gdzie przebywa wspólnie z Marianem Ziółkowskim.
Rozdający karty w wadze koguciej KSW Sebastian Przybysz od dwóch tygodni przebywa wspólnie z czempionem 70 kilogramów Marianem Ziółkowskim na Florydzie, gdzie obaj wspólnie trenują w klubie Kill Cliff FC, wcześniej znanym jako Sanford MMA.
Goszcząc w najnowszej odsłonie magazynu Oktagon Live prowadzonego przez Macieja Turskiego, Sebić zdradził, który sparingpartner zrobił na nim największe wrażenie.
– Na pewno na sparingach jeden chłopak bardzo mnie zaskoczył – powiedział. – Nie spodziewałem się, że będzie prezentował taki poziom. Bardzo dobrze kopał. Jest jednak jeszcze dość anonimowym zawodnikiem, bo ma dopiero dwie zawodowe walki.
Kim jest młodzian, o którym mówi Sebastian? Chodzi o 25-letniego Adamu Isaha, który walczy pod sztandarem LFA, gdzie pół roku temu stoczył zwycięski zawodowy debiut.
Najbardziej znanym trenerem w Kill Cliff jest oczywiście Henri Hooft, z którym treningi Sebastian Przybysz oczywiście bardzo sobie ceni. Podobnie rzecz ma się z Nikiem Lentzem czy Gregiem Jonesem. Polak wyraził się też jednak z wielkim uznaniem o tarczowaniu z Jasonem Stroutem.
– Ogólnie na tarczach robi się to samo co u nas, czyli bijesz w tarcze – powiedział. – Nie ma tu więc nic innego. W Polsce jest jednak zazwyczaj tak, że umawiasz się na tarcze solo z trenerem i tam spędzasz pół godzinki, godzinkę.
– Tutaj odbywa się to mniej więcej tak, że jest cała grupka, trenerzy są na środku i każdego po kolei biorą do siebie, żeby przerabiać z nim różne elementy.
– Mogę powiedzieć, że tarcze z Jasonem Stroutem to jest jedna z najfajniejszych rzeczy, jakie w życiu przeżyłem. Po prostu nie czujesz żadnego zmęczenia, bijąc w te tarcze. Trener ma tak pozytywną energię, jest takim fajnym świrkiem, jeśli mogę to tak nazwać, że po prostu… Bijesz w te tarcze i widzisz, że on się jara tym, że uderzasz, że może ci coś poprawić. Widać u niego taką radochę, pasję, że może robić trening z tobą. Za-je-bis-te.
29-latek przyznał, że podejście do treningów w Kill Cliff różni się od tego prezentowanego w Polsce, gdzie Sebić doskonali umiejętności w Mighty Bulls Gdynia.
– Widzę, że jest taka troszeczkę inna tendencja tutaj – powiedział. – Nowa fala nauczania, gdzie dużo stawia się na regenerację. U nas treningi trwają ponad dwie godziny. Nieraz trzy godziny trenujesz… Dobra, może nie Marian, ale u mnie się zdarzało.
– W każdym razie treningi u nas w Polsce nieraz są nastawione na to, że im większy zajazd, tym lepiej. Im więcej zrobisz treningów, tym lepiej – a tutaj nieraz jest tak, że jak pociśniemy 3-4 jednostki treningowe mocno, to potem już mamy 1-2 bardzo luźniutkie, potem znowu mocniejsze. Tak to płynie. Idziesz w górę, jest ciężko i schodzimy z obrotów.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
– Na początku miałem takie uczucie, że kurde, chyba robię za mało tutaj, chyba powinienem jeszcze dużo więcej się ruszać, bo taki byłem do tego, że muszę się dużo bardziej zajeżdżać. Ale stwierdziłem, że zaufam temu – i już po pierwszym tygodniu naprawdę czułem, że kolejny tydzień to już inny level. Z tygodnia na tydzień czuję, że ta forma idzie w górę, mimo że łącznie robimy z dziesięć, z moim bieganiem to będzie jedenaście, treningów w tygodniu. Normalnie zdarza się, że robię po trzynaście, czternaście jednostek i one są ciężkie, dłuższe.
Sebastian Przybysz był ostatnio widziany w akcji w kwietniu, w drugiej obronie tronu poddając Werllesona Martinsa. Nie wiadomo póki co, kiedy powróci do klatki, choć pewnikiem niemal wydaje się, że dojdzie do tego jeszcze w tym roku. Liderem w rajdzie po jego mistrzowskie usługi jest Jakub Wikłacz. Stan rywalizacji między oboma wynosi 1-1.
Cała rozmowa poniżej.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.