„Nie jest nadzwyczajnym zawodnikiem” – Kołecki uważa, że pokonanie Materli „nie jest powodem do dumy”, nie postawiłby złamanego grosza na Pudziana w walce z De Friesem
Na każdym kroku podkreślając, co prawda, jak bardzo szanuje Mariusza Pudzianowskiego i jakie to MMA nieprzewidywalne, Szymon Kołecki poddał w wątpliwość umiejętności byłego strongmana.
Niesłynący z niewykorzystywania okazji do wyrażenia swojej opinii na temat walk czy zawodników Szymon Kołecki wziął udział w najnowszej odsłonie prowadzonego przez Artura Mazura magazynu Klatka po Klatce, którego jednym z przewodnich zagadnień była sobotnia wiktoria Mariusza Pudzianowskiego z Michałem Materlą w starciu wieńczącym galę KSW 70 w Łodzi.
Jak wyglądało to z perspektywy olimpijczyka?
– Przed walką kibicowałem Michałowi, ponieważ uważałem go za dużą legendę i wiedziałem, że jeżeli przegra z Mariuszem, to jego legenda rozmieniona – powiedział. – I ta legenda została w tym momencie rozmieniona. Szkoda mi z tego względu Michała, bo bardzo dużo się w życiu napracował, bardzo dużo poświęcił temu sportowi, a teraz ludzie zapamiętają go z przegranej z Khalidovem i jeszcze bardziej prawdopodobnie z przegranej z Pudzianowskim. I to jest słabe, bo Michał nie zasługuje na to, żeby go pamiętać z tej ostatniej walki.
– Ale takie było ryzyko. I takie ryzyko Michał podejmował i sam wyraził tego chęć. (…)
– Natomiast z drugiej strony się cieszę, bo z taką legendą jak Michał wygrywa gość, z którym ja sobie poradziłem. Nie powiem, że bez problemu, bo to byłoby oszustwo, bo bardzo ciężko się przygotowywałem, byłem bardzo dobrze przygotowany i robiłem, co mogłem w walce, żeby go zdominować. I tak też wyglądała ta pierwsza runda do momentu kontuzji Mariusza. Uważam, że cały czas miałem przewagę i prędzej czy później skończyłbym tę walkę na swoją korzyść.
Kołecki przyznał, że kompletnie pomylił się w swoich przewidywaniach dotyczących pojedynku Pudzianowskiego z Materlą. Nie tylko zresztą tego…
– Nie postawiłbym funta kłaków na Mariusza przed tą walką – stwierdził. – Mało tego, postawiłem pieniądze i na Daniela Omielańczuka, i na Michała Materlę. I obaj przegrali.
Szymon zdradził, że miał okazję rozmawiać wcześniej z Michałem, który na okoliczność walki z Mariuszem planował zupełnie inną taktykę – miał metodycznie wywierać bokserską presję. Jak przekonywał olimpijczyk, taki jest właśnie sposób na pokonanie Pudziana – trzeba iść do przodu, nie obawiając się zwarcia, klinczu.
– Natomiast Mariusz nie jest nadzwyczajnym zawodnikiem – zaznaczył Kołecki. – To nie jest żadna czołówka światowa i tutaj, że pokonał Michała Materlę z dwóch kategorii niżej, który trochę sztucznie napompował tę wagę dodatkowym hamburgerem, to nie jest jakiś powód do dumy. Tym bardziej, że to też jest etap trochę Michała Materli, na którym zbliża się do etapu Pawła Nastuli, na którego też długo trzeba było czekać, gdy miał końcówkę swojej kariery, żeby go można było pokonać.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
– I nigdy nie zgodzę się z tym, że Mariusz jest na poziomie Phila De Friesa czy Michała Andryszaka, czy podobnych zawodników. Oczywiście wygrać można z każdym – i również Mariusz może z nimi wygrać. Natomiast obiektywnie patrząc, to moim zdaniem nie jest ten poziom.
Kwestionując nieustannie w mniej lub bardziej zawoalowany sposób umiejętności Mariusza Pudzianowskiego, Szymon Kołecki zaznaczał jednak, że w pełni zasłużył on na zwycięstwo z Berserkerem, wychodząc do walki z bardzo dobrym planem – świetnie zrealizowanym.
Na przytoczone mu słowa trenera Pudziana Arbiego Shamaeva, który stwierdził, że były strongman jest jedynym polskim zawodnikiem, który może zdetronizować Phila De Friesa, Szymon Kołecki szeroko się uśmiechnął.
– Dla mnie to są żarty oczywiście – ocenił. – Mariusz Pudzianowski nie jest w stanie pokonać Phila De Friesa. Oczywiście jeszcze raz powtórzę: wszystko się może wydarzyć w sporcie, a tym bardziej w takim sporcie jak MMA. Naprawdę wszystko. Widzieliśmy porażkę Daniela Omielańczuka, który przegrał walkę, której nie dało się przegrać. Na własne życzenie. On by go zabił tymi ciosami w stójce albo by go porozbijał.
– Wszystko jest możliwe. Również oczywiście wyobrażam sobie taką sytuację, że Mariusz przewraca Phila, jeszcze jest nieustabilizowana sytuacja, idzie jakiś łokieć, łamie nos Phila albo szczękę, zamroczy go, dodatkowe dwa-trzy łokcie, sędzia szybko przerywa i walka jest skończona. Jest to wszystko możliwe.
– Natomiast – jeszcze raz – nie postawiłbym złamanego grosza w tej walce na Mariusza, ponieważ Phil De Fries nie będzie się bał klinczu z Mariuszem. Mariusz nie będzie w stanie go niczym trafić. Ten podbródkowy… Tutaj częściowo mogę stanąć po stronie Wasilewskiego, który mówi, że zaczynanie akcji bokserskiej od prawego podbródkowego nie wiąże się z prawdziwą sztuką bokserską. Natomiast w MMA to jest trochę co innego i wystarczyło na Michała.
Co zaś tyczy się sportowej przyszłości Szymona Kołeckiego, to rehabilituje obecnie kolano, celując w powrót do akcji pod koniec roku. Pod jakim sztandarem? Nie wyklucza żadnej opcji, także powrotu do KSW.
Cały wywiad poniżej.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Z każdym wywiadem coraz większe głupoty wygaduje.
A ja się z nim poniekąd zgadzam. I kto jak kto, ale Kołecki może bardziej krytycznie wypowiadać się o Pudzianie bo go pokonał.
Część zawodników (w tym może i Kołecki) nadmiernie gloryfikuje Materlę – jak na polskie warunki można go nazwać legendą, za serce do walki i pamiętne boje, ale robienie z niego jakieś super-średniego podczas, gdy był zwykłym średniakiem i to ileś lat do tyłu jest przesadzone.
Z drugiej strony było umniejszanie Pudzianowskiego. Tylko w mojej opinii Pudzian na to umniejszanie sobie zapracował. Sorry, ale jak bierzesz seryjnie walki z ochroniarzami, bombardierami, kulturystami to czego się spodziewać. Chcesz poważnego traktowania bierz poważnych przeciwników. Bawisz się MMA i robisz dobrą kasę, to się baw i zarabiaj, ale nie oczekuj jakiegoś wielkiego szacunku i splendoru jako zawodnik MMA.
Pudzian rozpracował Materlę bardzo ładnie. Wręcz zaskakująco dobrze. Ale to nie sprawia, że w moich oczach teraz jakoś strasznie urósł po pokonaniu rozbitego średniego, który lubi przyjąć na łeb.