UFC

Odkrywca Renzo Gracie

Szejk Tahnun ibn Zajid Al Nahajan w połowie lat 90. studiował w Stanach Zjednoczonych, mieszkając w San Diego.

W 1998 roku zorganizuje on najbardziej prestiżowe zawody BJJ na świecie, ADCC, ale zanim do tego doszło, kilka lat wcześniej szejk, zafascynowany wyczynami Royce’a Gracie w UFC, odwiedzi w Nowym Jorku akademię prowadzoną przez Renzo Gracie. Sam posiadał już wówczas purpurę.

Po zajęciach brazylijska legenda skorzysta z zaproszenia Tahnuna na kolację do hotelu, a gdy przybędzie kilka godzin później na miejsce, przez głowę przemknie mu myśl, iż „hotel chyba jakiś kiepski, bo poza nimi nie ma żadnych gości”. Dopiero chwilę później dowie się, że szejk wynajął cały budynek dla siebie. Impreza kończy się rozłożeniem mat i kulankami.

Między oboma mężczyznami nawiązała się serdeczna przyjaźń i wkrótce nawzajem odwiedzali się w Stanach Zjednoczonych, gdzie do dnia dzisiejszego mieszka Renzo Gracie, oraz w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. To Brazylijczyk stał w głównej mierze za tym, że obecnie udziałowcami Zuffy są nie tylko bracia Fertitta i Dana White, a właśnie także szejk Tahun, który kupił 10-procentowy pakiet.

Kulanki w pałacu szejka w Abu Dhabi nie wychodziły na światło dzienne, ale jeden jedyny raz rodzinie Gracie zezwolono na nagranie i upublicznienie krótkiego fragmentu sparingu na prawdopodobnie najbardziej ekskluzywnej macie świata. Poniżej Renzo Gracie i Paulo Miyao.

Przenosimy się tymczasem do roku 2008. Renzo Gracie otrzymuje telefon od swojego przyjaciela z ZEA z propozycją wspólnych odwiedzin Islandii, gdzie szejk planował dobić transakcję kupna jednego z banków, którego wiceprezydent uwielbiał BJJ. Brazylijczyk chętnie przystaje na propozycję i wkrótce prowadził w Islandii jedno z kilku seminariów, na które ściągnęło wielu tamtejszych adeptów walki na chwyty.

Uwagę Brazylijczyka zwraca jeden z nich – niepozorny blondyn o beznamiętnym wyrazie twarzy. Niezwykle jednak elastyczny i zdeterminowany, a także diablo nieprzewidywalny w parterowych bojach, stawia twardy opór w kulance z Renzo. Brazylijczyk wiedział już wówczas, że to talent najczystszej wody. Namówił ojca 20-letniego wówczas Gunnara Nelsona, bo oczywiście rzeczonym blondynem był właśnie on, by wysłał syna do Nowego Jorku, gdzie zajmie się nim, zapewni opiekunek i treningi na najwyższym poziomie.

Tak też się stało, Islandczyk spędził w akademii Renzo Gracie łącznie ponad dwa lata, potwierdzając niebywałą klasę na różnorodnych zawodach. W 2009 roku, a więc siedem lat po tym, gdy dowiedział się, co to jest BJJ, uzyskał czarny pas z rąk Renzo Gracie, a w 2011 roku zanotował bodaj najbardziej spektakularny i najszerzej komentowany sukces w swojej karierze chwytanej, pokonując na ADCC o wiele cięższego Jeffa Monsona.

Renzo Gracie od wielu lat przepowiada, że Gunnar Nelson zasiądzie na tronie dywizji półśredniej UFC. Nie brakuje mi niczego – ma kapitalną, nieprzewidywalną stójkę rodem z karate, solidne zapasy, zjawiskowy parter i jest piekielnie mocny psychicznie, przypominając kamiennym wyrazem swojej twarzy samego Fedora Emelianenko.

Na UFC Fight Night 53 w Sztokholmie Islandczyk skrzyżuje rękawice z Amerykaninem Rickiem Storym w starciu, które może zapewnić mu pojedynek z rywalem ze ścisłej czołówki dywizji półśredniej UFC. Czy wyjdzie z niego zwycięsko i udowodni, że technika pokonuje siłę?

fot. Zuffa / UFC

Powiązane artykuły

Komentarze: 1

Dodaj komentarz

Back to top button