„To je*any potwór, ale…” – Borys Mańkowski nie wyklucza, że kiedyś zechce stanąć do rewanżu z Roberto Soldiciem
Dzierżący kiedyś tron wagi półśredniej KSW Borys Mańkowski opowiedział o potencjalnym rewanżu z Roberto Soldiciem.
W udzielonym niedawno portalowi Sherdog.com wywiadzie Borysa Mańkowskiego – sposobiącego się do walki z mistrzem wagi lekkiej Marianem Ziółkowskim, która uświetni sobotnią galę KSW 66 w Szczecinie – zapytano, czy ma jakiegoś wymarzonego rywala pod sztandarem polskiego giganta.
– Szczerze mówiąc, zawsze moim największym marzeniem w KSW była walka z Mamedem Khalidovem – odpowiedział były mistrz wagi półśredniej. – Walczyłem z nim na Stadionie Narodowym przy prawie 60 tysiącach widzów w walce wieczoru. To było moje największe marzenie.
– W KSW nie za bardzo – kontynuował. – Teraz chcę walczyć z Marianem. A potem? Nie wiem. Zobaczymy. Zawsze chcę jednak walczyć z dużymi nazwiskami. Moim największym marzeniem teraz gdy jestem w KSW, byłyby walki z jakimiś legendami. Weterani UFC i temu podobni.
Z kolei wspomniany przez Diabła Tasmańskiego Mamed Khalidov końcówki ubiegłego roku udanie wspominał nie będzie – w walce wieczoru gali KSW 65 padł bowiem pod ciosami innego byłego przeciwnika poznaniaka Roberto Soldicia.
Zapytany o to właśnie starcie, Borys przyznał, że nie był szczególnie zaskoczony rozstrzygnięciem, choć nie wykluczał też absolutnie skończenia w wykonaniu Mameda – choć raczej w postaci poddania.
– Gdy stoczyłem walkę z Roberto Soldiciem… – powiedział. – A jak mówiłem, wyglądało to jak mały, kurwa, skrzat walczący z Goliatem. Ludzie mówili potem, że „Borys jest skończony, Borys jest skończony”. Ale hej, przewalczyłem z nim trzy rundy, a potem on zniszczył każdego. Nie wyglądałem więc aż tak źle na jego tle.
Wspominając rzeczone starcie z dzierżącym obecnie pasy mistrzowskie wag półśredniej i średniej Chorwatem, które w grudniu 2017 roku przegrał przez przerwanie narożnika, Diabeł Tasmański powrócił do zadanego mu wcześniej pytania o wymarzone starcie w KSW…
– Gdy więc pytasz mnie, z kim chciałbym walczyć… – powiedział Borys. – Nie wiem, może nie teraz, bo jestem teraz bardzo lekki, mały, ale jak mówiłem, jestem szalony. I może któregoś dnia obudzę się i pomyślę: „Ech, gdy walczyłem z Roberto, nie byłem w dobrej formie, miałem ciężki okres, bo odeszliśmy od starego klubu”. Naprawdę, w tym okresie, gdy walczyłem z Roberto, nie mieliśmy swojego klubu. Odeszliśmy razem z innymi gośćmi ze starego klubu, bo pokłóciliśmy się z trenerem.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
– Nie mieliśmy wtedy nawet miejsca do treningu. Szaleństwo. Wszyscy, którzy mnie wtedy oglądali w tej walce, widzieli, że byłem malutki i bez formy, także mentalnej. Wyglądałem jak gówno. Pomimo tego przewalczyłem z Roberto trzy rundy, co nie było takie złe.
– Nie twierdzę, że gdybym wtedy był w dobrej formie, pokonałbym Roberto. Nie. Myślę, że i tak bym przegrał, ale przegrał w lepszym stylu. Pokazałbym coś więcej.
– Może więc któregoś dnia obudzę się i zadumam się nad tym. Wiem, że Roberto to jebany potwór, że jest bardzo niebezpieczny, ale może… Może zechcę któregoś dnia zmierzyć się z Roberto, aby pokazać się z lepszej strony. Może. Nie wiem.
– Na dzisiaj oglądając Roberto – a oglądam też walki w UFC, Bellatora, ONE – nie widzę nikogo, kto miałby mocniejsze uderzenie niż Roberto. Moim zdaniem Roberto ma najgroźniejsze uderzenia na całym świecie. Gdy patrzy się, jak pracuje, jak jest eksplozywny, jaką ma dynamikę, to widać, że jest naprawdę niebezpieczny. Jak, kurwa, X-man.
Póki co Bory Mańkowski koncentruje się jednak wyłącznie na sobotniej konfrontacji z Marianem Ziółkowskim, zapowiadając prawdziwy koncert.
Cały wywiad poniżej.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.