„Jeśli zrobi to ze mną, znokautuję go” – Dustin Poirier wskazał najważniejsze stójkowe błędy Charlesa Oliveiry
Opromieniony dwoma tegorocznymi zwycięstwami z Conorem McGregorem Dustin Poirier opowiedział o sobotnim starciu z Charlesem Oliveirą i swoich dalszych planach.
Były tymczasowy mistrz wagi lekkiej Dustin Poirier nie wspomina miło pierwszej w karierze walki o prawowity tron – we wrześniu 2019 roku w unifikacyjnym starciu został bowiem gładko rozmontowany i w trzeciej rundzie poddany przez Khabiba Nurmagomedova.
Powetowawszy sobie to niepowodzenie trzema zwycięstwami – pokonał Dana Hookera i dwukrotnie Conora McGregora – Diament w sobotę powróci do walki o najcenniejsze trofeum w światowym MMA, podczas gali UFC 269 w Las Vegas krzyżując pięści z mistrzem 155 funtów Charlesem Oliveirą.
Jak zapowiedział w najnowszym wywiadzie przeprowadzonym przez Michaela Bispinga, z walki z Dagestańskim Orłem wyciągnął wnioski, które w boju z Do Bronxem – podobnie jak Dagestańczyk, piekielnie groźnym w parterze – mogą mieć kluczowe znaczenie.
– Nie mogę dawać szyi – powiedział wesoło Dustin. – Szczególnie przeciwko takiemu gościowi jak ten. Nie mogę popełnić tego samego błędu dwa razy.
– Duża lekcja, jaką mogę bezpośrednio wyciągnąć z tamtej walki, polega na tym, że być może powinienem był rozegrać to w parterze bezpieczniej. Nie próbować za wszelką cenę wracać na kolana, wykorzystując siatkę i odsłaniając szyję. Może powinienem był po prostu pogodzić się z niekorzystną pozycją. Nie chcesz oczywiście znaleźć się w złej pozycji, ale przegranie rundy jest lepsze niż przegranie walki.
– Być może powinienem zatem był walczyć bezpieczniej, wykazać większe IQ, nie narażać się tak bardzo na skończenie. Wrócić w następnej rundzie.
– 25 minut to dużo czasu. Jako zawodnik trafiasz czasami do niedogodnych pozycji. Próbujesz dynamicznie z nich uciec, a gdy walczysz z takimi gośćmi, wystarczy im jeden, najdrobniejszy błąd.
Diament podkreślił, że po dwóch ostatnich walkach z Conorem McGregorem i ładunkach emocjonalnych, z którymi musiał sobie wówczas poradzić, droga do pojedynku z Charlesem Oliveirą jawi mu się „prawie jak wakacje”.
Zapewnił jednak, że w najmniejszym stopniu nie lekceważy brazylijskiego mistrza.
– Wielu ludzi go skreśla, co mi się nie podoba – powiedział. – To jeden z najgroźniejszych gości, z jakimi kiedykolwiek walczyłem. Przebył długą drogę, podnosił się po niepowodzeniach. Rozumiał, kim jest i został mistrzem świata. Dokonał czegoś, czego teraz próbuję dokonać ja.
– Podobnie jak ja, jest w UFC od ponad dekady. Niebezpieczny gość, który zna siebie samego i zna się na walce. Widzę wiele podobieństw między nami – występy w wagach piórkowej i lekkiej, wzloty i upadki, długowieczność. Jeszcze nie było w UFC walki mistrzowskiej między tak doświadczonymi zawodnikami.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
– Nie lekceważę jego stójki – zastrzegł Dustin. – Jest bardzo groźny. Uważam, że lepiej pracuję na nogach i mam lepszy timing. On jednak uderza mocnymi kolanami, potężnymi kopnięciami i ciosami. Ma naprawdę ostry sierp, którym znokautował Chandlera. Jest zawsze w dobrym ustawieniu, ciasnym, gdy wyprowadza ten cios.
– Uważam, że jestem płynniejszym uderzaczem, ale jestem też człowiekiem, a ten gość odpala bomby w małych rękawicach. Jest więc bardzo niebezpieczny. Tak widzę stójkę.
Wśród prognozujących zwycięstwo Dustina Poiriera zawodników i fanów – a takowych nie brakuje! – bardzo często przewija się argument o jego sercu do walki i braku tegoż u Charlesa Oliveiry. W przeszłości Brazylijczyk toczył już bowiem pojedynki, w których na różne sposoby się wymigiwał. Do zarzutów o daleki od niezłomnego charakter Brazylijczyka pretendent podchodzi jednak z rezerwą, choć…
– Jeśli tak jest, przekonamy się – powiedział podczas konferencji prasowej. – Nie mogę jednak brać tego za pewnik. Zobaczymy. W ostatniej walce z Chandlerem pokazał charakter.
– Był ranny, prawie skończony, a wrócił i znokautował gościa. Biorę pod uwagę ostatnią walkę, a w tej pokazał mistrzowski charakter.
Amerykanin zdaje sobie w pełni sprawę z gigantycznego zagrożenia, jakie mistrz stanowi w parterze. Dość powiedzieć, że Oliveira jest rekordzistą UFC, jeśli chodzi o liczbę poddań – wygrał w ten sposób aż czternaście walk.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Poirier szlifował wobec tego defensywę parterową, ucieczki z najgorszych pozycji, wracanie na nogi. Spodziewa się natomiast, że walkę tę rozstrzygnie w obszarze stójkowym.
– Wykorzystam błędy, jakie gość popełnia – zapowiedział, zapytany o przewidywania. – Wpadanie w zasięg po po uderzeniach, próby wkładania zbyt dużej mocy w ciosy. Po prostu będę żył chwilą i walczył na miarę moich możliwości. A w takim scenariuszu pokonuję tego gościa.
– Widzę, że czasami jest zbyt pewny siebie. Po prostu czasami gdy stoi naprzeciwko gości, nie włącza mu się żaden alarm. Głowa w górze i próbuje ich sprzątnąć, zapominając o własnej obronie. A jeśli zrobi to ze mną, znokautuję go.
Poirier skupia się oczywiście wyłącznie na sobotnim boju z Oliveirą, ale w temacie swojej dalszej kariery wie jedno – jeśli sięgnie po złoto, nie będzie walczył tak często jak dotychczas. Trzy występy w ciągu roku nie wchodzą w grę.
– Muszę najpierw wygrać w sobotę i zdobyć pas, wtedy będziemy decydować – powiedział. – Prawdopodobnie będę bronił pasa. Wierzę, że któregoś dnia wystąpię w 170 funtach UFC. Nie wiem, czy będę tam walczył o pas, ale mam dopiero 32 lata, w przyszłym miesiącu 33. Nadal czuję się dobrze. Nie mam kontuzji. Jestem zdrowy, więc mogę kontynuować karierę, dopóki pozwoli mi na to moje ciało.
– Celem jest jednak przede wszystkim sięgnięcie po złoto i zapisanie się na kartach historii. Tylko na tym się teraz skupiam.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.